Jeszcze kilka refleksji o Zjeździe w Soczewce

Powracając z Andrzejem Ludwikiem z Soczewki zastanawialiśmy się w drodze nad właściwą formą następnego zjazdu. Powiększająca się liczba uczestników wyraźnie wskazuje, że i nasz Związek, i urządzane Zjazdy odpowiadają jakiejś społecznej potrzebie. Czy w przyszłości zwiększająca się liczba osób nie stanie się przeszkodą dla atmosfery zjazdu, pozostanie dla nas pytaniem. Poza tym zebranie w jednym miejscu 200 lub 300 osób może spowodować trudności techniczne z zakwaterowaniem. Ważniejsze jednak wydają się jeszcze inne sprawy.

Ażeby utrzymać charakter dotychczasowych spotkań, trzeba postawić na pierwszym miejscu kwestię wartości, które cechowały w przeszłości Ogończyków Żółtowskich. Były nimi: poszanowanie prawdy i danego słowa, uczciwość i solidność w pracy, głębszy stosunek do religii, ofiarność wobec ojczyzny, zainteresowanie wszelkimi przejawami kultury. To między innymi wpływało na wychowanie młodego pokolenia. Ten temat jednakże poruszę później.

Z wielką radością i pociechą obserwowaliśmy w Soczewce liczne przybycie młodego pokolenia. Uderzało wszystkich ich dobre zachowanie. Wydaje się, że następne zjazdy powinny w dużym stopniu uwzględniać ich potrzeby. Podzielę się tu paru moimi myślami.

W zawiadomieniu o zjeździe – ale prawdopodobnie o wiele wcześniej – powinniśmy zapowiedzieć urządzenie pokazów i konkursów, o których już młodsi mówili w Soczewce. Pokazy powinny obejmować moim zdaniem wszelką twórczość członków Związku, ze szczególnym uwzględnieniem młodzieży. Pozwoliłoby to na zbliżenie pokoleń i przekazywanie najżywotniejszych dla nas wartości. Zapowiada się dość bogaty pokaz zdjęć dawnych wiejskich siedzib (ok. 100 sztuk) oraz scen z przedwojennego w nich życia. Dobry słowny komentarz byłby wtedy pożyteczny. Umeblowanie, zbiory książek, kolekcje obrazów, stara broń, porcelana, ciekawe trofea myśliwskie, wszystko to stanowiło zwykle dorobek kilku pokoleń i własność raczej nie dzieloną danej siedziby. Jeśli rodzeństwo było liczne, to najczęściej majątek dzielono między synów albo jeden z nich pozostawał na ziemi i spłacał pozostałych. Młodzież wychowywano w poszanowaniu tych dóbr rodzinnych tworzących małe muzea na polskiej prowincji. Niestety wojny i powstania robiły w nich spustoszenie.

Wychowanie młodego pokolenia byto nieraz twarde, wymagania stawiano pod każdym względem duże. By móc kształcić dzieci w mieście, rodzice najczęściej byli zmuszeni oddawać je do internatów, czasem na stancję do znajomych.

W naszym Związku mamy jeszcze możliwości dalszych publikacji. W perspektywie jest wydanie „wspomnień” Janiny Ż., żony poety i dramaturga Ludwika Morstina. W przyszłości należałoby wydać „Pamiętnik” jej matki Marii z Kwileckich Żółtowskiej żony Adama z Jarogniewic. Pozycja ta wymaga dokonania skrótów i ułożenia starannie opracowanego historycznego wstępu.

Nie chciejmy za dużo. Spróbujmy zrealizować na razie ten skromny program.

Michał z Lasek

Wrzesień 1994 r.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *