Po upadku powstania warszawskiego Polski Czerwony Krzyż zwrócił się z apelem do społeczeństwa o pomoc dla warszawiaków. Gdy już zabrakło dla nich miejsca w obozach koncentracyjnych, pozbawieni dobytku nędzarze ze strachem i obłędem w oczach rozproszyli się po kraju, rodacy otaczali ich opieką, jak tylko mogli.
Dzieci z najbliższej dzielnicy małego miasteczka poruszone apelem postanowiły zorganizować zbiórkę pieniędzy dla wypędzonych mieszkańców Warszawy.
Dziewczyna postanowiła aktywnie włączyć się do akcji, jednakże jej ojciec nie poparł tego pomysłu, argumentując, że darowanie pieniędzy przez siebie nie zapracowanych, nie jest żadną pomocą, jest tylko przekładaniem pieniędzy z cudzej kieszeni do drugiej cudzej kieszeni. Natomiast należy przemyśleć, co uczynić, aby zarobić pieniądze i przeznaczyć je na dobry cel, taki uczynek ma dużą wartość.
Dziewczyna wpadła na pomysł zorganizowania przedstawienia teatralnego, będzie to bajka „Kopciuszek”. Sala jest – to pusty lokal po sklepie. Właścicielka zapewne wyrazi zgodę i tak się stało. Aktorzy, to dzieci z dzielnicy, kostiumy, dekoracje, bilety, tym zajmie się osobiście. Będzie też sprzedawać lemoniadę, którą dostarczy jej ojciec.
Ogarnął ją szał organizacyjny. Dyrygowała, wyznaczyła reżysera, oczywiście w swojej osobie, kasjerkę, sprzedawczynię lemoniady i obsadziła siebie w pierwszoplanowej roli, w roli Kopciuszka. Zaczęły się próby. Gromadka dzieci była zachwycona i porwana jej zapałem, pomagali też rodzice, bo cel wspaniały i droga do uzyskania funduszy była właściwa i wychowawcza. Zbliżał się dzień, w którym miało odbyć się przedstawienie, frekwencja przeszła wszelkie oczekiwania.
Trzykrotne uderzanie w patelnię, która zastąpiła gong, oznajmia rozpoczęcie przedstawienia.
Akt pierwszy: Kopciuszek, biedna sierota obiera jarzyny, na scenę macocha i jej dwie córki (w rzeczywistości były siostrami).
Zaczęło się drobną sprzeczką już za kulisami, a na scenie przerodziła się ona w ostrą kłótnię, doszło do rękoczynów pomiędzy siostrami. Interweniowała dziewczyna grająca macochę, a także Kopciuszek, ale sytuacja była nie do opanowania. Siostry w ferworze walki znokautowały macochę i Kopciuszkowi też się dostało. Na scenie zapanował chaos trudny do opisania.
Widownia szalała z zachwytu, dopingowała bijące się dziewczyny.
Jedna z matek położyła kres temu szaleństwu, ku wielkiemu niezadowoleniu widowni.
Aby zakończyć tę niefortunną imprezę, na scenie pojawia się „książę” okryty kapą łóżkową z domalowanymi wąsami, kłania się dostojnie, jak przystało na następcę tronu, i ogłasza finał przedstawienia.
Widownia gwizdała, krzyczała, żądając zwrotu pieniędzy za bilety wstępu. Nie wiadomo, jakby ta impreza się skończyła, gdyby nie matka dziewczyny; uspokoiła widzów, przypomniała, jaki był cel przedstawienia, następnie w obecności wszystkich przeliczyła stan kasy i zaprosiła obecnych, aby gromadnie poszli do Polskiego Czerwonego Krzyża wpłacić pieniądze.
Następnego dnia duża grupa dzieci maszerowała ulicą małego miasteczka. Na przodzie szła matka pomysłodawczyni nieszczęsnej imprezy. Pokwitowanie otrzymane z PCK opiewało na kwotę 378 zł. Kwota była imponująca, a dzieciaki były niezmiernie dumne z siebie.
A dziewczyna zrozumiała, że przedsięwzięcie musiało skończyć się totalną katastrofą, bo jedna osoba nie może pełnić wszystkich funkcji, ale pieniądze zdobyła, oczywiście z pomocą ojca!
ANNA NOWOTNA-LASKUS z domu Żółtowska