Dwoje z dziesięciu

Czy dytyramb to utwór żartobliwy, dowcipny ? Na jakim kontynencie używa się języka hausa ?

 

Któregoś wiosennego dnia zeszłego roku mój syn Michaś poinformował mnie :

–         Mamo, zapisałem nas na eliminacje do programu „Jeden z dziesięciu”.

–         Nas ? !!!

Zapaliła mi się czerwona lampeczka. Ale odwrotu nie było. Należało stawić czoła wyzwaniu. Uczyć się nie było co, ponieważ w teleturnieju  „Jeden z dziesięciu” spektrum pytań, wydaje się być nieograniczone. Jak się mieliśmy przekonać później, już na nagraniu w studiu telewizyjnym, aby zwyciężyć potrzeba dużo: szczęścia, szczęścia, szczęścia i na koniec – wiedzy. A także mocnych nerwów i w miarę udanej pozostałej dziewiątki  graczy.

DSCN1992 Michał                           DSCN1998 Bogusia

Wróćmy jednak do eliminacji. Pojechaliśmy na nie do Warszawy pod koniec kwietnia. Zadawano po 20 pytań, tych samych, które „biorą” udział w grze telewizyjnej. Obojgu nam się powiodło. Byliśmy bardzo uradowani. Kibicowały nam, moja córka Ania oraz żona Michała- Ania. Potem był wspólny uroczysty obiad u „warszawiaków” Ani i Rysia, a także zwiedzanie wystawy obrazów Olgi Boznańskiej prezentowanej właśnie w Muzeum Narodowym. Od chwili eliminacji nie obejrzałam ani jednego odcinka teleturnieju. Po prostu bałam się wpadać w panikę, że na wiele pytań nie znam odpowiedzi. Powoli zapominaliśmy o tym, że mamy wziąć udział w nagraniu. Minęło lato, wakacje, całkiem fajny czas. I nagle, niespodziewanie, listy z firmy Euromedia, która organizuje wszystkie sprawy związane z teleturniejem „Jeden z dziesięciu”. Zostaliśmy z Michałem zaproszeni na nagranie w zupełnie innych terminach. Jednakże splot okoliczności sprawił, że pojechaliśmy do studia TVP w Lublinie tego samego dnia – 4 listopada. Towarzyszyła nam i dzielnie wspierała żona Michała – Ania. Przenocowaliśmy w grodzie koziołka, jak się okazało w pobliżu fabryki słodyczy  „Pszczółka” sponsora nagród w teleturnieju. Niemal cały następny dzień spędziliśmy w studiu telewizyjnym. Nagrywano cztery odcinki rozgrywki. Michał występował w drugim, a ja w trzecim. To był dla nas podwójny stres, bo kibicowaliśmy sobie wzajemnie. Nerwy na nagraniu są ogromne, ale trzeba udawać, że jest się spokojnym, bo przecież – cała Polska patrzy! Trzeba zachować spokój, żeby na wizji jako tako wyglądać. Ale wewnątrz jest mnóstwo emocji, nerwów. Oczywiście, zna się odpowiedzi na wszystkie pytania zadawane innym zawodnikom. Na swoje – niekoniecznie. Prowadzący, pan Tadeusz Sznuk, stara się rozładować napiętą atmosferę, bardzo łagodnie tłumaczy zasady nagrania, a także cierpliwie pozuje do zdjęcia z każdą dziesiątką graczy.

DSCN2003 Bogusia 5

Udział w teleturnieju był dla nas niezapomnianą przygodą. Wszyscy mocno trzymali za nas kciuki, a przede wszystkim nasza wspaniała najbliższa rodzina  – obie Anie, Rysiu, Marcin z Kamilką, Filipkiem i Ksawerym. Po emisji „naszych” odcinków otrzymaliśmy wiele gratulacji od Żółtowskich z całej Polski. Bardzo wszystkim dziękujemy. Jak powiedział pan Tadeusz Sznuk, dołączyliśmy do elitarnego klubu uczestników „Jednego z dziesięciu”.

Pozdrawiamy serdecznie i świątecznie.

                                                                                                                                             BOGUSIA i MICHAŁ ŻÓŁTOWSCY

                                                                                                                                                                     z Białej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *