Kujawsko-pomorskie. Miejsca, które cieszą zmysły i duszę

Moja historia związana z województwem kujawsko-pomorskim sięga roku 1976. Oczekiwaliśmy na mieszkanie na Rubinkowie, jednak los rzucił nas do innego regionu Polski.
A potem….potem zmarł Mąż. Zostałam na wiele lat w Elblągu.
Marzeniem moim jednak był Toruń. W 2000 r. moje marzenie spełniło się i zamieszkałam w Toruniu z moim obecnym Mężem Jerzym. Każdy wolny dzień spędzaliśmy na poznawaniu zabytków i innych ciekawych nieznanych nam miejsc. Chętnie korzystałam z uzdrowisk położonych na terenie naszego województwa. Pamiętam, kiedy w 2011 r. zimą byliśmy z Mężem w sanatorium „Przy Tężni” w Inowrocławiu. Pokoik był na drugim piętrze z widokiem na górkę, skąd dzieci zjeżdżały na sankach. Patrząc przez okno, przypomniały mi się młode lata i poszłam tam. Poprosiłam nieznajomą dziewczynkę, by mi dała zjechać na jej sankach – dziewczynka nieco zdziwiona pozwoliła. Miałam wtedy – ho, ho – lat. Zjechałam, by jednak nie blokować zjazdu, poszłam do pokoju, wzięłam karton i gazetę, wróciłam na górkę i zjeżdżałam właśnie na tych „papierowych sankach”. Cóż to były za zjazdy! Tak, jak w dzieciństwie, gdy nie było w domu sanek. Jerzy miał ubaw i potem wszystkim opowiadał jak to jego żona na gazecie zjeżdżała z górki na sankach. Kiedy tylko jesteśmy w Inowrocławiu, to znajomych zapraszamy na kawę do kawiarni sanatorium „Przy Tężni”, przechodzimy koło tej górki, każdemu opowiadamy o moim dziwacznym wyczynie sportowym. To jest jedno z wielu miłych i niezapomnianych moich wspomnień.
Jak już wspomniałam, dużo czasu poświęcamy na zwiedzanie zabytków naszego województwa. Szczególną uwagę przywiązuję do takiego spędzania czasu, gdy przyjeżdżają do mnie wnuki. Program jest ustalony przed ich przyjazdem. Był rok 2003, przyjechali dwaj wnukowie z Gdańska. Robimy wycieczkę do Kruszwicy na Mysią Wieżę. Chłopcy mieli 11 i 10 lat. Zaparkowaliśmy samochód blisko wieży i wchodzimy na szczyt. Jeremi i Barnaba ruszyli ostro po schodach, a ja bałam się, że jak wyjdą na zewnątrz, mogą się wychylać i to dopiero mogłaby być „przygoda”!. Jako babcia „leciwa”, udałam, że nie mam siły iść. Wrócili, jeden wziął mnie za rękę, a drugi popychał z tyłu. I co? Podstęp udał się. Miałam ich przy sobie. Wycieczka niezwykle udana, niezapomniana dla nich, ale i dla mnie, gdyż jeszcze doszedł rejs po Gople, który pamiętają do dziś.
Powtórzyliśmy ten wyjazd w 2013 r. z kolejnym wnukiem, bratem Jeremiego i Barnaby. Tytus miał 9 latek, jak tylko wysiadł z samochodu, spojrzał w górę i pyta: „Babciu, czy to nie Mysia Wieża, gdzie Popiela myszy zjadły”. Byłam zaskoczona jego wiedzą.


Zauroczyły mnie pałace i zamki znajdujące się w okolicach. Kiedy gościmy u nas rodzinę czy znajomych, jedziemy tradycyjnie do Ciechocinka i Inowrocławia. Wybieramy jakiś pałac lub zamek do zwiedzania.
W ubiegłym roku przyjechał do nas wnuk – student i pojechaliśmy do Radzynia Chełmińskiego zwiedzić zamek krzyżacki, gdzie między innymi były kręcone 2 odcinki filmu „Pan Samochodzik i Templariusze”. Nie tylko na wnuku, ale i na mnie zrobiły wrażenie zachowane do dziś znaki Templariuszy.
Ten zamek to prawdziwa perła naszego województwa – choć ruiny.


Potem było zwiedzanie zamku w Golubiu Dobrzyniu.
Do perełek naszego województwa zaliczyłabym klasycystyczny pałac w Lubostroniu, w którym byliśmy kilka lat temu.
Podziwialiśmy także pałac w Ostromecku. Różnorodność stylów pałaców w kujawsko-pomorskim jest ogromna. Lubię styl barokowy z elementami saskiego rokoko. Pewnie dlatego pałac wywarł na mnie szczególnie miłe wrażenie. Na uwagę zasługuje również Kolekcja Zabytkowych Fortepianów.
Następne miejsce, to Jabłonowo Pomorskie. Zamek zbudowany w stylu neogotyku angielskiego. Ku naszemu zaskoczeniu pięknie utrzymany zamek i ogród. Oprócz informacji o historii budowy i właścicieli pałacu, dowiedzieliśmy się, że mieszkają tu siostry pasterki, a w kaplicy pochowana jest założycielka zgromadzenia matka Maria Karłowska.
Pewnego dnia czytając „Nowości” dowiedziałam się, że za Gniewkowem został oddany w maju 2018 r. pałac w Wierzbiczanach. „No to co, jedziemy zobaczyć kolejną perełkę naszego województwa?”, powiedziałam do Męża. I pojechaliśmy.


Pałac jest piękny, z ogromnym parkiem, zbudowany w stylu neorenesansowym. Zrobił na nas fantastyczne wrażenie, jest przytulny. Wewnątrz czuliśmy się jakby nas witali przyjaciele w swojej posiadłości. Ciepły lipcowy dzień sprzyjał spacerowi po parku, a w restauracji pałacowej zamówiliśmy pyszne jedzenie.
Myślę, że w tym roku odbędziemy kolejne podróże, które dostarczą nam wielu wrażeń, a na następne lata niezapomniane wspomnienia. Wszak podróże z przygodami i zwiedzaniem to moja pasja od młodości.

21.09.2018r

KALINA z TORUNIA


P.S. To moje opowiadanie zostało wyróżnione i znalazłam się wśród ośmiu osób, które otrzymały od Marszałka Województwa Piotra Całbeckiego vouchery na trzydniowy pobyt w Sanatorium ” Dom Zdrojowy” w Ciechocinku.
Oczywiście już tam byłam razem z Jurkiem.

2 thoughts on “Kujawsko-pomorskie. Miejsca, które cieszą zmysły i duszę

  1. Dziedobry
    Pochodze Tatze z rodziny zoltowskich Ale pochodze z torunia bo tam sie urodzilam mam na imie Mariola z domu rodzinnego Zoltowcy
    Moi rodzice i ja gdzie sie urodzilam mieszkali w Toruniu na dzialkach Juzefa na ul . Westlake 19 Ale juz umarli tata w 2000 roku a Mama 8 lat puzniej Bardzo mi ich brakuje!!!!
    Pozdrawiam Mariola

    • Kalina z d. Żółtowska - Nowacka pisze:

      Witam
      Jest mi miło, że ktoś z Żółtowskich odezwał się do mnie. Bardzo byłabym rada spotkać się w przyszłym tygodniu w Toruniu, jeśli nadal Pani tu mieszka. Opowiem o naszym Związku i zachece do wstąpienia. Podaję imail do kontaktu:
      kalina.nowacka@o2.pl

Skomentuj Kalina z d. Żółtowska - Nowacka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *