Ośrodek „Żagiel”, znajduje się w Pieczyskach nad Zalewem Koronowskim. Ośrodek, który wynaleźli, sprawdzili i zarezerwowali, to Mariusz ze Sztumu i Kalina z Torunia – okazał się doskonały. Personel uprzejmy i troskliwy, reagujący na każde nasze życzenie.
W kwartalniku Nr 70,71 napisany przez Bogusię tekst ze Zjazdu „Spotkanie w Felix VVallis” miał podtytuł: „Naród, który nie zna swojej przeszłości, umiera i nie ma przyszłości”. Bardzo trafne porównanie skierowane do Nas, do naszego Związku. Tworzymy przez trzydzieści lat naszą historię, bo przez te długie lata nawiązaliśmy przyjaźnie, interesujemy się naszymi rodzinami, radujemy się gdy jest dobrze i smucimy, kiedy dotyka kogoś z nas zmartwienie czy nieszczęście. Posiadamy ogromną ilość zdjęć ze Zjazdów, mamy dużo nagranych filmów, wydaliśmy genealogię Rodu Żółtowskich, wydajemy kwartalniki Związku Rodu Żółtowskich. Tak, to z całą pewnością jest historia.
Większość z nas przyjechała w środę, pozostali następnego dnia. W święto „Bożego Ciała”, udaliśmy się do Koronowa na procesję.
W czwartkowe popołudnie tradycyjnie zbieramy się na zebraniu. Na początku, minutą ciszy uczciliśmy pamięć Mieczysława ze Szczecina, który zmarł w listopadzie ubiegłego roku. Był bardzo zaangażowany w sprawy Związku, pełnił wiele lat funkcję członka zarządu. Bardzo lubił tańczyć i czynił to po mistrzowsku, panie z którymi tańczył, były zachwycone.
Na zebraniu poruszone były sprawy interesujące nas – członków Związku, a potem przedstawiali się nowo przybyłe osoby. Wieczór upływał nam mile, gdy nagle dotarła do nas straszna wiadomość o tragicznej śmierci w wypadku, wnuczka Irenki , trzynastoletniego Jerzyka Masny. Zrobiło się cicho i smutno.
W tym roku zamiast wycieczki autokarowej pływaliśmy dwoma stateczkami po Jeziorze Koronowskim, w którym była tak czysta woda, że można było wypatrzyć bobry. Rejs był wspaniałym pomysłem. Po południu organizowaliśmy sobie czas indywidualnie. Jedni pojechali rowerami na wycieczkę, inni poszli na spacer, można było przepłynąć zalew promem albo łowić ryby.
W piątkowy wieczór, uroczysta kolacja, z ogromnym bochnem chleba z herbem. Pan Krzysztof, już tradycyjnie każdego roku przywozi nam tak wspaniały „symbol” , ozdabiający stół na uroczystej kolacji. Chleb ten, zawsze pokrojony jest przez prezesa Mariusza.
Zaplanowana sobotnia msza św. za Ród Żółtowskich odbyła się w kościele Wniebowzięcia NMP. Po mszy zapraszamy księdza prałata do wspólnego zdjęcia przed kościołem. Mamy tych tradycji już sporo z pobytów na Zjazdach i jednym z nich są wspólne zdjęcia przed kościołem.
Wieczorem urządzono dla nas grilla, to też staje się tradycją. Przy grillu jest czas, aby jeszcze pobyć z sobą razem.
Nadszedł dzień wyjazdu, więc pakujemy walizki i przy odgłosach klaksonów odjeżdżamy.
Do zobaczenia.