Tag: Nr 3

  • Fragmenty „Monografii opactwa Cystersów we wsi Mogile opracowanej i pamięci ubiegłych w 1864, pięciuset lat istnienia Akademii Krakowskiej poświęconej przez Towarzystwo Nauk Krakowskiei Akademię Krakowską” Władysława Łuszczkiewicza.

    „Podczas komendy Wężyka w Mogile przypadła na Polskę klęska cecorska. Piękna tradycja wiąże ten wypadek z oddaloną Mogiłą. Stefan Skarbek Żółtowski, herbu Ogończyk, mąż rycerski starodawnego w Płockiej Ziemi domu,znalazł się wraz z innymi współtowarzyszami broni w oczywistym niebezpieczeństwie życia. W chwili, gdy już śmierć niechybna z ręki pohańca groziła, zjawia mu się, polegającemu Bogu ducha, Krzyż Chrystusów; a skutkiem tego objawienia było, że się nagle w bezpiecznym znalazł miejscu. Uratowany wojownik pątniczy [jeździł] po miejscach cudownych Polski, aby znaleźć Krzyż cudowny [i] znajduje go w Mogile. Wierny ślubowi, który sobie uczynił, osiada Źółtowski przy klasztorze oddany dewocji, uposaża go i umiera w szacie mnicha (zapiski przy dziele Pantaleona)”.

    „Z wiadomości historycznych o Mogile w tej księdze umieszczonej na stronie 19, wspomniano już o postaci Stanisława Żółtowskiego [błąd chyba, gdyż na str.19 jest Stefan, a nie Stanisław – M.Ż.] i o tym, jak historia jego pobytu w Mogile wiąże się z cudownością Świętego Krzyża. Mieszkał on do śmierci swej w domku umyślnie dla siebie zbudowanym: obok bramy kościelnej, gdzie go odwiedzali znajomi i przyjaciele, jak Szymon Starowojski, który nawet miał zamiar dedykować temu Żółtowskiemu swoje monurnenta Sarmatorum, jak to w przedmowie wspomina.

    W aktach klasztornych jest dokument, mocą, którego Żółtowski zapisuje sumę dziesięciu tysięcy złotych na dobrach w Krzeszowicach na uniwersarz za swoją duszę, a sto florenów rocznie przeznacza na restaurację kaplicy Świętego Krzyża.” Datum in monasterio nostro Mogilensi 25 augusto 1650 – podpisało się 21 zakonników.

    „Jest wszelkie prawdopodobieństwo, że napis na grobku ułożył Starowojski. W jego Moraunentach napis ten powtórzono z małą odmianą w końcu 6 wiersza „cessae” na „fessae”. Oprócz tego napisu podaje i drugi w dziele swym dla Żółtowskiego”.

    „Przed kilką [kilkoma] na koniec laty, jeden z potomków Stanisława, pan Edmund Żółtowski, sprawił okrycie na tę czaszkę, która zwykle na ołtarzu Świętego Krzyża spoczywała, z przyczyny jakoby umarł „in opinione sanctitatis”.

    Z innych informacji otrzymanych od Ojca Archiwariusza wynika, że Stefan Żółtowski należał do Towarzystwa Dobroczynnego założonego przez Piotra Skargę i że tam również był hojnym ofiarodawcą. W archiwum klasztornym zostało po nim wiele akt. Stefan kazał wyhaftować opaskę perisonnium – czerwoną, na figurę Pana Jezusa na krzyżu.

    W kościele w Mogile w wielu miejscach widnieje herb Ogończyk. Był to herb Odrowążów i Żółtowskich.

    Duży Krzyż ze słynący cudami figurą Chrystusa znajduje się w kaplicy otoczonej piękną krztą z kutego żelaza, po lewej stronie głównego ołtarza. Ojciec Święty Jan Paweł II, jako metropolita krakowski, brał udział co roku w nabożeństwach ku uczczeniu cudownego Krzyża w Mogile. W bocznej ścianie kościoła, w schowku przechowuje się ozdobną trumienkę ze szczątkami świątobliwego rycerza.

    W niechanowskiej gałęzi linii wielkopolskiej wszystkim synom nadawano na drugie imię Stefan – na pamiątkę mogilskiego przodka. Do dziś dnia zakonnicy tamtejszego klasztoru uważają rodzinę Żółtowskich za swoich dobroczyńców.

    Łaciński napis nagrobny w tłumaczeniu brzmi:

    Panu Bogu Wszechmogacemu na chwalę, Za miłość bez granic dzieła wspaniale, Oraz na pamiątkę bardzo szlachetnego pana, Rycerza Skarbka – Żółtowskiego Stefana, Który kwiat młodości ażeby nie więdnął, W ogrodach Minerwy własnym potem zraszał. I krwią wroga, który się przeciw nam zgłaszał. Porzuciwszy w końcu szablę nieoględną Oraz troski świata, poszedł na ustronie; Lecz, żeby nie gnuśnieć, nowe chwyta bronie. Gdy się wyuczył heroicznymi cnoty Niebo pokonywać. A co jeszcze potem ? Przypuszcza szturm przeciw samemu Bogu, Zjawiając się w sanktuarium tego progu, Aby Ukrzyżowanemu tutaj spłacić Dług zaciągnięty wielorakiej postaci. Ten Chrystus go w wielu przygodach ratował, Więc mu każe ołtarz wdzięczności zbudować, Udekorować i hojnie go obdarza, Pielgrzymie! Czytając to, ucz się rozważać, Jak wszystko na świecie prócz cnoty przemija; Wspomnij na miłosierdzie tego rycerza, Który chwalę Krzyża Świętego rozszerzaj; Jak tu przygotował sobie dom wieczności, W Mogile, by w niej położyć swe kości; W niej właśnie odpoczął razem z Cystersami W tysiąc sześćset pięćdziesiątym trzecim roku. Ona zaś wdzięczności modły wnosi za nim Przed Krzyżem, nadzieją dla kości i prochów.

    opracował Michał z Lasek

     

  • Nad czym obradował Zarząd?

    Po Zjeździe w Zajączkowie Zarząd Związku Rodu Żółtowskich dwukrotnie zbierał się w Laskach Warszawskich: 27 listopada ub. r. oraz ostatnio 5 marca br.

    W trakcie obrad Zarządu poruszone były następujące sprawy:

    • informacja skarbnika o kosztach i rozliczeniu Zjazdu w Zajączkowie,
    • ustalono, że trzeci kolejny zjazd Związku odbędzie się w Płocku i Ziemi Płockiej jako kolebce rodu Żółtowskich (wieś ŻÓŁTOWO) w dniach~2-5 czerwca br.; Stefan senior z Podkowy Leśnej, Zbigniew ze Skierniewic i Michał z Łodzi przedstawią dokładnie propozycje organizacyjno-finansowe,
    • Bożena z Warszawy-Ursusa przedstawiła tematykę drugiego i trzeciego numeru kwartalnika Związku, a także problemy związane z jego wydawaniem,
    • Zbigniew ze Skierniewic poinformował o podjętych działaniach Związku dla zabezpieczenia ocalałego w Zajączkowie grobowca-krypty Żółtowskich oraz konieczności otoczenia opieką i konserwacją grobów Żółtowskich na licznych cmentarzach, w szczególności zaś grobu autora monografii z 1914 roku na Warszawskich Powązkach Franciszka Ogończyka Żółtowskiego,
    • Zarząd postanowił w miarę możliwości podjąć działalność wydawniczą książek, a także innych opracowań związanych z historią i współczesnością Rodu. Jako pierwsza zostanie wydana niewielka objętościowo, lecz bardzo interesująca książka zawierająca wspomnienia Benedykta Żółtowskiego. Trafi zapewne do rąk Ż ółtowskich jeszcze przed czerwcowym zjazdem, po cenie poniesionych kosztów,
    • Zarząd apeluje do wszystkich członków Związku o nadsyłanie różnych opracowań i wspomnień dotyczących osób nam bliskich i krewnych obejmujących dowolny okres historyczny w celu ich opracowania, wydania i zachowania dla potomnych,
    • Zarząd zaproponuje najbliższemu zjazdowi przyjęcie zmian w regulaminie umożliwiających wstąpienie do związku w charakterze członków stowarzyszonych innym osobom spokrewnionym lub spowinowaconym z Rodem,
    • Zarząd omówił też wiele spraw organizacyjnych o mniejszym znaczeniu.

    Zbigniew Żółtowski, Sekretarz Związku

  • Gałąź Rodu Żółtowskich z Popłacina

    Pamięć ludzka jest ograniczona, często do dwu, trzech pokoleń i dalej nie sięga. Z różnych to powodów – z zaniedbania, braku miłości do historii i przekazów, także z powodów politycznych.

    W ciągu ostatnich 50 lat nie pozwalano jawnie i płynnie przekazywać danych o czasach i o ludziach nie z tego systemu. Zniszczono więc tradycje szlacheckie, zaginęły kroniki, upadły majątki, zniekształconodane, zepsuto opinię ludziom, którzy przez wieki tworzyli historię tego kraju, gospodarkę, przemysł, rolnictwo, kulturę, trasem z wielkim trudem, płacąc życiem.

    Żółtowscy był i jest to ród, który w Polsce coś znaczył i jak mówił Jan hr. Żółtowski „żaden się w tym rodzie paskud nie narodził”, tak i po 1945 r, przynajmniej ci, których znam, hańby nam nie przynieśli, a wręcz szacunkiem wielkim winni być obdarzani, poczynając od tych, co w Powstaniu Warszawskim walczyli, poprzez czcigodnego Michała z Czacza (obecnie z Lasek), po ojca mego, dziadka i stryjów.

    Popłacin, gmina Łąck, byty powiat gostyniński w okolicach Płocka, kolebka Rodu Naszego. Na starej Biblii na wewnętrznej okładce Matka moja, choć z Lęgowskich, ale Żółtowska, humanistka i pasjonatka historii zapisała kilka słów: Rodzina Żółtowskich pochodzi z rodziny szlacheckiej. Szlachta stara w herbie mająca na tarczy łuk i strzałę [półpierścień odczytała jako łuk]. Kolejom losu, a przede wszystkim powieszeniem po Powstaniu Styczniowym protoplasty Rodziny nadleśniczego w Lasach Łąckich oraz jego szwagra hr. Pomorskiego, jako prowodyrów na tym terenie, zubożała i na resztkach ziem w Popłacinie pod Płockiem pozostawała zachowując dumę i honor. … Dalej z innych przekazów wiem, że Wawrzyniec, gdyż tak było mu na imię, zakupił posiadłość w Popłacinie (dwa wiatraki). Urząd swój do śmierci sprawował w nadleśnictwie Chojenek w gminie Rataje. Poślubił Antoninę z Wierzbickich z majątku Soloc i z mariażu tego trzy córki i syn Bazyli ur. 1860 r. stanowiło zaczątek gałęzi, z której Piszący te słowa się wywodzi. Bazyli doczekał początku 1928 r., a ja sam pamiętam sygnet z jego z inicjałami BŻ. Musiał to być mężczyzna dużego wzrostu i silnej budowy. Sygnet jego spadał z najgrubszego mego palca. Sygnet ten był w naszym domu jeszcze w początkach 70-tych lat. Miał go mój brat Jacek, co z sygnetem dalej nie wiem.

    Mój stryj Jacek z Łodzi, który jest posiadaczem umowy przedślubnej syna Wawrzyńca Bazylego tzw. intercyzy, więcej wie o Bazylim. To jego dziadek. Po nim został oryginalny dokument pochodzący z roku 1880 zanumerowany liczbą 209 pisany po rosyjsku na druku urzędowym Aktowaja Bumaga. Kopię pierwszej strony przysłał mi na ksero z dodatkowymi dość szczegółowymi objaśnieniami, za co jestem mu niezmiernie wdzięczny. Jest on w bliskim kontakcie z ostatnim z żyjących synów Bazylego Edmundem z Płocka.

    Bazyli urodził się tak po Powstaniu Styczniowym w 1864 r. w Popłacinie. Ożenił się z Marią ze Strzatkowskich z majątku Szczawin. Podobno był kilkakrotnie wójtem gminy Łąck. Społecznik, ogólnie szanowany obywatel. Wychował ośmioro dzieci. Córki: Stefanię, Leokadię i Marię Kazimierę oraz synów: Antoniego, Albina, Tadeusza, Józefa i Edmunda. Skoncentruję się na linii wywodzącej się od Albina, mego dziadka. Praktycznie o pozostałej siódemce nie wiem nic i to właśnie przez te 50 lat brak przekazu i tradycji. Myślę jednak, że rodzica uzupełni brakująca dane i uściśli je po ukazaniu się artykułu.

    Albin po ukończeniu Gimnazjum im. Małachowskiego w Płocku jako drugi syn musiał iść do wojska carskiego – takie było prawo. Wcielony do białoarmistów ukończył Szkołę Oficerską w Odessie i pewnie do końca życia byłby żołnierzem zawodowym, gdyby nie Rewolucja 1917 r. Odcisnęła na nim piętno na całe życie. Pamiętam, jak opowiadał o tragediach ludzkich, które tam widział. Sam był stawiany pod ścianę i cudem unikał śmierci. W końcu uciekł i trafił do Polski. Zatrudnił się w PKP. Pracował na stacji Jackowice k/Łowicza, a potem zawarłszy związek małżeński z Aleksandrą z Kowalskich osiedlił się w Aleksandrowie Kujawskim, gdzie do 1950 r., do emerytury, pracował jako zawiadowca stacji. W 1935 r. odznaczony brązowym Krzyżem Zasługi, zmarł na atak serca 17 IV 1970 r. i pochowany jest na pentanu katolickim w Aleksandrowie Kujawskim. Dzieci Albina, a miał tylko synów, to Romuald, Henryk jeszcze z Jackowie, Henryk Leon i Stanisław z A1eksandrowa Kujawskiego. Dwaj starsi inżynierowie, trzeci biolog. Romuald – mój ojciec – ur. 7 II 1921 r. ukończył gimnazjum XX Salezjanów w Aleksandrowi Kujawskim i śladem ojca swego przyjęty był do Oficerskiej Szkoły Kawalerii. W dniu 1 września 1939 r. miał się stawić w szkole, lecz wybuch wojny temu przeszkodził Do 1945 r. pracował zarobkowo, gdyż ojciec odsunięty był od pracy na kolei. Po wojnie pracował na PKP i stąd został wysłany na studia do Krakowa. Ukończył Akademię Górniczo-Hutniczą jako inżynier budownictwa lądowego. W 1949 r. pojął za żonę Marię z Łęgowskich z Ciechocinka. Po studiach w latach 50. pracował w Ministerstwie Komunikacji i Rejonie Eksploatacji Dróg Publicznych w Lipnie. W 60. latach w Bydgoszczy, też w drogownictwie, by ponownie wrócić do Warszawy do Ministerstwa Komunikacji. Chorował na serce. Umarł przedwcześnie w wieku 55 lat 5 V 1976 r. Wielokrotnie odznaczony wysokimi odznaczeniami państwowymi. Człowiek bardzo pracowity i wyjątkowo prawy. Pochowany na cmentarzu w Marysinie Wawerskim. Pozostawił trzech synów. Michał Henryk – lekarz chirurg z Warszawy ma dwie córki, Katarzynę studentkę architektury i Zofię – uczennice. Rafała Marię piszącego te słowa – farmaceutę, właściciela dwóch aptek prywatnych. Mam dwóch synów Romualda i Tomasza oraz córki Aleksandrę i Annę. Trzeci syn Jacek mieszka w Warszawie i ma syna Krzysztofa.

    Drugi syn Albina, Henryk Leon, po wojnie ukończył studia na Politechnice Gdańskiej jako inżynier mostowiec. Wiele mostów w Gdańsku jest jego projektu. Ożenił się z Albiną Strzelecką z Kruszynka i ma z nią dwóch synów. Pierwszy Mariusz elektronik dr inż. i asystent na uczelni i drugi Krzysztof inż. i projektant po ojcu w tym samym fachu. Mariusz doczekał się czwórki dzieci: Dominiki, Anny, Jana i Wojciecha, a Krzysztof: Antoniny, Piotra i Michała, Obaj mieszkają w Gdańsku.

    Trzeci syn Albina Stanisław w trzecim małżeństwie pozostaje w rodzinnym Aleksandrowie na ziemi ojca swego, będąc już na emeryturze. Z drugiego małżeństwa z Krystyną z Kulwickich ma syna Wojciecha, który mieszka w Toruniu i ma dwójkę dzieci. Syn i córka (uzdolnione muzycznie), ale ich imion nie pamiętam.

    I tak pokrótce opisałem swą najbliższą rodzinę tzn, gałąź wywodząca się od Albina, syna Bazylego. Myślę, że ten niezupełnie dokładny i obarczony dużymi brakami materiał wywoła u innych chęć uzupełnienia i sprostowania danych. Liczę na to, że inni, wiedzący więcej niż ja, odezwą się i w końcu doczekamy się pełnej i obiektywnej wiedzy na temat Naszej Rodzimy i że dzieje nasze i naszych najbliższych znajdą swe miejsce w bardzo już obszernej monografii Rodu Żółtowskich.

    Rafał Maria z Korycina

  • Rezurekcja

    Jeszcze noc głucha i ślepa, powleczona czernią, Ciało i głaz na swych miejscach trwają, Pod Krzyżem Golgota, W dole śpi miasto. Jeszcze czas nie nadszedł. Lecz kiedy nadejdzie, Niech nasza codzienna gnuśność wybaczona będzie.Głosem donośnym – Hosanna! – zawołamy, Dotąd tacy niemi Oczy niespokojne czegoś wciąż szukają, Twarze ze strachu pobladły. Może opadnie z nas brzemię niewolnika, Co grzbiet przytłacza do ziemi. Panie, my ciągle tacy mali, tacy słabi, Nadziei nam trzeba Wyrosły nowe łasy rąk wzniesionych do nieba! Nie pozwól, aby ręce te opadły. Chcemy się podnieść Panie, przybliżyć do Ciebie I upadamy. Ciężko grzechy nasze, Pośród nas żyją Kainy i Ab1e, Piłaty, Judasze, Choć dzieje w ogniu, w sercach jakoś przygasło, Niepokój i gorycz Miłość z nienawiścią na poły się chwieje, Brakuje chęci, aby cios odwołać, Klepsydra beznamiętnie przesypuje piasek Kur po trzykroć, pieje A miała być zgoda, Sprawiedliwie Biało Tyle cierpliwości Jeszcze pożyjemy w starej Wieży Babel. Ptaki modlą się na polnych ołtarzach, Płoną wieczne lampki Światło schodzi z góry, drży ziemia, żelazo potnieje, Zbliża się wielka Godzina I tylko ta łza krwawi, tylko ten całun bieleje Ciemność przez fiolet i czerwień przemienia się w jasność, Niebo z ziemią połączone w blasku! Ten, który przyszedł od Ojca, właśnie Zmartwychwstał! Pan jest miedzy nami! Pokój wam. Pokój wam wszystkim – Oto wino i chleb. Krew moja. I Ciało.Zamilczcie kołatki – śpiewajcie dzwony uroczyste! Sypcie kwiaty! Rezurekcja – Panie, bądź po wiek wieków pochwalony, Niech wszystkie drogi prowadzą w Twoje Jeruzalem, Wyprostujmy ścieżki Niech nas nie wiodą na manowce. Amen

     

    Stefan z Myszkowa koło Częstochowy

  • Władysław Leon Jan Żółtowski /1914-1940/

    Urodził się 9 IV 1914 r. w Poznaniu jako syn Leona i Anny z Mężyńskich. Z domu rodzinnego wyniósł żywe tradycje służby narodowi i Ojczyźnie. Dziadek jego Stanisław był prezesem Centralnego Towarzystwa Gospodarczego, instytucji jednoczącej w erze Bismarcka wszystkie polskie organizacje w Wielkopolsce, pradziadkiem – książe Adam Sapieha, znany działacz małopolski, powstaniec z 1863r. Również ojciec i jego rodzeństwo czynnie włączali się w żywe publiczne; trzech jego stryjów otrzymało w latach 1919-1920 Krzyże Walecznych.

    Władysław miał dwie siostry, starszą Marię, zamężną za księciem Konstantym Radziwiłłem i młodszą Jadwigę. Z wielką starannością przygotowywał się do przyjęcia ojcowskiego majątku. Po zdaniu dyplomu w 1932 r. na Wyższych Kursach Rolniczych im. Stefana Turnaua we Lwowie, nie poprzestał na obowiązujących tam praktykach, lecz podjął jeszcze dwie, poświęcając cały rok, aby przyjrzeć się z bliska pracy wybitnych rolników. Przed objęciem administracji Niechanowa przez rok pełnił tam tylko funkcję rządcy pracując pod kierunkiem ojca. Kiedy już się usamodzielnił, wybudował i uruchomił gorzelnię. Przyjmował wówczas zwykle po dwóch praktykantów i poświęcał im wiele czasu. Dbał o ich wyrobienie społeczne i dlatego często zabierał ich lub kierował na zebrania Związku Ziemian, Kółek Rolniczych, Robotników (rolnych) Chrześcijańskich, a nawet Sodalicji Panów ze Związku Ziemian. W 1939 r. założył Związek Młodych Ziemian i został wybrany na prezesa tej organizacji.

    Zacięcie do pracy społecznej wykazywał już w latach studiów, czynnie udzielając się w lwowskim „Odrodzeniu”. (Jego najbliższymi przyjaciółmi byli: późniejszy ksiądz, Tadeusz Fedotowicz i późniejszy profesor filologii, Stefan Swieżawski).

    Kierując majątkiem, wiele energii włożył Władysław w wybory kandydata na wójta. Przez parę miesięcy stale odwiedzał gospodarzy w okolicznych wsiach i dyskutował z nimi. Cel osiągnął, gdyż mimo silnej konkurencji efektownego kandydata o opinii karierowicza doszło do wyboru rzetelnego człowieka.

    W latach 1931-1932 ukończył celująco i z drugą lokatą Szkołę Podchorążych Rezerwy Kawalerii w Grudziądzu. Zdobył pierwsze miejsce we władaniu bronią, strzelaniu i wielostronnej konkurencji pod nazwą „bieg gońca”. Został przydzielony do 17 p.uł. w Lesznie Wlkp. Szybko awansował – w pięć lat później, po kursie dowódców szwadronów, uzyskał stopień porucznika. Warto zacytować opinię jego przełożonych z Podchorążówki: „Spokojny, energiczny, trwały w swoich postanowieniach, inicjatywa duża, poczucie honoru b. wysokie, b. wyrobiony, b. silnej woli, b. obowiązkowy i pilny, b. solidarny, towarzyski, b. dobrze wyrobiony, lojalny wobec władz i społeczeństwa. B. zdyscyplinowany, b. wytrzymały, sportowo wyrobiony. Nie pije, nie Pali. B. inteligentny. B. szybka orientacja. B. duże umiejętności zużytkowania posiadanych wiadomości, pod każdym względem wojskowo b. zdolny […]. Odporny na wpływy postronne. Wymagający lecz sprawiedliwy. B. dobry dowódca i wychowawca. Stosunek do podwładnych b. dobry […]”. A bezpośredni przełożony, dowódca szwadronu w 17 p. uł. stwierdza: „Indywidualność wybitna i wysoce wyróżniając się wśród otoczenia”.

    Zmobilizowany w końcu sierpnia 1939 r. Władysław otrzymał skierowanie do Ośrodka Wielkopolskiej Brygady Kawalerii w Kraśniku Lubelskim. Jako członek specjalnej Komisji Remontowej brat udział w zakupie około 1000 koni na terenie Lubelszczyzny dla potrzeb tworzącej się brygady. W czasie Kampanii Wrześniowej pochwycił na podjeździe trzech niemieckich jeńców, w tym jednego oficera. Około potowy września, w czasie marszu na. Krasnobród zachorował na czerwonkę i bardzo osłabiony resztę kampanii odbył leżąc na wozie. Ośrodek Zapasowy w Kraśniku rozbroił się 30 IX 1939 r. w lasach koto Niska nad Sanem w ręce Czerwonej Armii. Jej dowództwo zagwarantowało wszystkim swobodny powrót do domu. Konie zdano dopiero 4 października w Lubyczy Szlacheckiej k. Rawy Ruskiej. Sowieci nie dotrzymali umowy, wszystkich internowali: oficerów wywieźli autokarami do Wołoczysk za Zbruczem (szeregowych koleją), następnie do Szepietówki i do Kozielska. Według zachowanych danych Władysław w dniu 29 IV 1940 r. został przewieziony do Gniezdowa i nazajutrz zamordowany w Lesie Katyńskim.

    Cieszył się dużym autorytetem, dzięki czemu podejmował się z powodzeniem trudnych zadań. Liczono się bardzo z jego zdaniem. Przytoczę dwa przykłady. Na jakimś przyjęciu we Lwowie doszło do ostrej wymiany zdań między dwoma popularnymi wodzirejami: panami S.L. i F.K. Jeden był oficerem, drugi postacią znaną z zadzierzystości. W owym czasie podobne zatargi kończyły się pojedynkami, a co najmniej nieprzyjemną „sprawą honorową”. To, że Władysław porozmawiał z jednym i drugim panem na osobności i doprowadził do zgody, jeden z jego przyjaciół po przeszło 60. latach uważa za wielce wymowne, wręcz niezwykłe.

    W parę lat później, gdy w kasynie 17 Pułku Ułanów oficerowie zaczęli snuć niepochlebne opowiadania na temat pań pułkowych, w pewnym momencie Władysław się włączył i poprosił, by zaprzestać obgadywania nieobecnych. Dyskutanci umilkli. Należy podziwiać podporządkowanie się zawodowych oficerów zdaniu młodziutkiego rezerwisty.

    Prymas August HIond, udając się w 1936 r. na Kongres Eucharystyczny do Belgradu zabrał w swojej asyście Władysława jako reprezentanta polskiego, młodego laikatu.

    Władysław żył bardzo ascetycznie, wstając o 4:30 lub 5:00 i poświęcając wczesne godziny na czytanie poważnych książek. Interesowały go głównie zagadnienia społeczne. Majątek prowadził wzorowo, wychowując pracowników do odpowiedzialności za podejmowane zadania. Wykazywał nie tylkow czasie wojny dużą odwagę. Gdy w podwórzu niechanowskim złośliwy buhaj wyrwał się oborowemu i przewróciwszy zaczął go bóść, a ludzie przerażeni poukrywali się, gdzie kto mógł, Władysław ryzykując własnym życiem zmusił buhaja do zaniechania dalszego znęcania się nad leżącym.

    Mimo iż dobrze strzelał, z rzadka tylko przyjmował zaproszenia na polowania, żałując na to czasu. W latach studiów z zamiłowaniem oddawał się sokolnictwu, oswajając i układając do łowów jastrzębie i sokoły.

    Byt bardzo wysportowany. W angielskiej szkole wyróżniał się dobrą grą w rugby, doskonale grał w tenisa stołowego i pływał crowlem. Coś było w nim ze średniowiecznego rycerza. Matka jego śmiejąc się mówiła: „Władzio to jest krzyżówka Joanny d’Arc i Torquemady”.

    Opracowane na podstawie prac Kazimierza Baranowskiego „Ośrodek Zapasowy Wielkopolskiej Brygidy Kawalerii w Kraśniku”, maszynopis, w moim posiadaniu, artykuł w „Wojskowym Przeglądzie Historycznym” 1991, x.426 oraz własne wspomnienia.

    Michał z Lasek

    Laski, październik 1993 r.

  • Członkowie Rodziny Żółtowskich na Politechnice Warszawskiej

    Politechnika Warszawska powstała w 1915 r. i ukształtowała się w latach 1918-1925. Celem jej działań było: „uprawianie dziedzin wiedzy, krzewienie nauki i umiejętności, dawanie wykształcenia do działalności naukowej, zawodowej i obywatelskiej” (Statut PW z 1921 r.).

    Od początku działali w niej członkowie rodziny Żółtowskich. W dostępnych mi materiałach znalazłem informacje o kilkudziesięciu osobach. W roku 1915 był jeden student, obecnie jest dwóch nauczycieli akademickich i sześciu studentów.

    Zebrane informacje są niepełne, a może niektóre i mylne. Nie wszystkie źródła są kompletne, teść dokumentacji PW uległa zniszczeniu. Dla prac nad biografią rodziny pożyteczne byłoby ich sprawdzenie i uzupełnienie. Szczególnie dotyczy to dalszych losów po zakończeniu studiów. Osoby zainteresowane współpracą proszę o kontakt. Jako przyczynek do tych prac przedstawiam:

    • zestawienie zasadniczych wydarzeń w dziejach PW,
    • listę osób o nazwisku Żółtowski, obejmującą słuchaczy wszystkich rodzajów studiów w PW i w szkołach do niej przyłączonych: Państwowej Wyższej Szkoły Budowy Maszyn im. H. Wawelberga i S. Rotwanda (dalej cyt. Szkoła Wawelberga i Rotwanda), także Wieczorowej Szkoły Inżynierskiej: oraz pracowników PW (dane z Archiwum Szkoły, Kartoteki Archiwum Studenckiego i Kartoteki Działu Kadr),
    • informacje o źródłach, publikacjach, bibliografii i materiałach znajdujących się w PW.

    Zasadnicze wydarzenia w dziejach Politechniki Warszawskiej

    • 1818-1915 – początki wyższego szkolnictwa technicznego w Warszawie:
      • 1826 – Szkoła Przygotowawcza do Instytutu Politechnicznego;
      • 1898 – Instytut Politechniczny: Szkoła Wawelberga i Rotwanda.
    • 1915-1925 – utworzenie i kształtowanie PW:
      • 1915 – otwarcie PW pod nadzorem władz niemieckich (4 wydziały, 40 nauczycieli, 600 studentów aktywny udział społeczności akademickiej w pracy organizacji niepodległościowych;
      • 1918-1920 – masowy udział akademików w wojnie (80 poległych);
      • 1921-1925 – zasadnicze kształtowanie się uczelni.
    • 1925-1939 – rozwój PW: 5 wydziałów, 375 nauczycieli, około 4,7 tys. studentów, 453 absolwentów. Od roku 1915 około 6 tys. absolwentów, 130 doktoratów i habilitacji.
    • 1939-1945 – zamknięcie PW, tajne nauczanie pod osłoną średniej i wyższej szkoły technicznej: 1500 słuchaczy, 198 absolwentów, 34 doktoraty i habilitacje, różnorodne formy walki z okupantem; wielkie straty wśród pracowników i studentów; zniszczenie około 70% obiektów.
    • 1944-1945 – odtwarzanie PW w Lublinie i Łodzi: 4 wydziały, 80 nauczycieli, 785 studentów.
    • 1945-1965 – odbudowa i rozwój w Warszawie:
      • 1945 – 250 nauczycieli, 2 rys. studentów;
      • 1947 – ograniczanie samorządu, selekcja kandydatów wg pochodzenia;
      • 1948 – podział na studia inżynierskie i magisterskie;
      • 1951 – wąska specjalizacja (16 wydziałów). Włączenie Szkoły Wawelberga i Rotwanda; dalsze ograniczenie samorządności;
      • 1955 – studia dla pracujących i zaoczne;
      • 1956 – aktywny udział w wydarzeniach październikowych;
      • 1960 – wprowadzenie studiów podyplomowych;
      • 1965 – 50-lecie PW (12 wydziałów 1232 nauczycieli, 21 rys, studentów). W latach 1945-1964 około 23 rys. absolwentów, 720 doktoratów i habilitacji.
    • 1966-1976 – dalszy rozwój PW:
      • 1966 – włączenie Wieczorowej Szkoły Inżynierskiej działającej od 1946 r. (około 6 tys. słuchaczy)
      • 1967 – otwarcie Filii PW w Płocku: 4 wydziały;
      • 1968 – aktywny udział w wydarzeniach marcowych
      • 1970 – reorganizacja PW: likwidacja katedr, tworzenie zakładów;
      • 1971 – reorientacja i zmiany po wydarzeniach grudniowych;
      • 1976 – obchody i50-lecia szkolnictwa wyższego w Warszawie. Uznanie dla Politechniki Warszawskiej za wkład w rozwój polskiej nauki i pedagogiki (51 instytutów, 3 rys. nauczycieli, 28 rys. studentów). W latach 1965-1976: 33 rys. absolwentów, 2,1 rys. doktoratów i habilitacji.
    • 1976-1990 – przemiany: aktywny udział w przemianach społeczno-politycznychw Polsce:
      • 1980 – 2,5 tys. nauczycieli, 18 tys. studentów, 2,6 tys. absolwentów;
      • 1990 – 3 tys. nauczycieli, 12 tys. studentów, 1,2 tys. absolwentów.

    Ciąg dalszy w następnym numerze.

    Andrzej Mieczysław