Tag: Nr 28-29

  • Materiały źródłowe do historii Rodziny Żółtowskich (część 4)

    Cmentarz rzymskokatolicki w Warszawie na Powązkach

    Cmentarz Powązkowski w Warszawie założono w roku 1790. Powiększano go
    wielokrotnie, obecnie ma 43 ha powierzchni. Jest miejscem pamięci o wielu
    Polakach, gromadzi liczne dzieła sztuki nagrobnej, podlega szczególnej
    ochronie. Podzielony jest na blisko 400 kwater, ogólną liczbę pochowanych
    zmarłych ocenia się na mniej więcej milion. Wśród nich jest liczna grupa
    naszych bliskich. Nie ma pełnego spisu pochowanych tu zmarłych – archiwum
    cmentarza w roku 1944 uległo zniszczeniu – zatem gromadząc materiały do
    historii rodziny, trzeba podjąć kwerendę wśród grobowców cmentarza.

    Pierwszą informację o większej grupie pochowanych na cmentarzu członkach
    rodziny Żółtowskich zawiera publikacja z 1993 roku (Związek Rodu Żółtowskich,
    „Kwartalnik” nr 1, Skierniewice 1993) Jest to lista ok. pięćdziesięciu
    osób noszących nazwisko Żółtowski. Kolejne lata poszukiwań, głównie wśród
    cmentarnych pomników, pozwoliły na poznanie dalszych grobów i poszerzenie
    wiedzy o zmarłych.

    Poniżej przedstawiono zbiór inskrypcji nagrobnych zebranych w latach
    2000-2001. Nie odwzorowano kroju liter oraz ich rozmieszczenia, oznaczono
    jedynie podział na wiersze. Dla ułatwienia przeszukiwania tekstu imiona i
    nazwiska zmarłych podano dużymi literami. By umożliwić prowadzenie
    ewentualnych szerszych analiz genealogicznych, opisem objęto, obok
    osób noszącychnazwisko Żółtowskich jako rodowe lub nabyte, innych zmarłych, pochowanych we
    wspólnym grobie. Numerację grobów przyjęto wg danych administracji
    cmentarza.

    Podano także treść kilkunastu nekrologów opublikowanych w prasie
    warszawskiej z lat 1847-1929. Może to być przydatne w poszukiwaniach
    nieopisanych jeszcze grobów.

    Teksty inskrypcji na odszukanych grobach

    oznaczenia: / – koniec wiersza; *) – przypisy; [ ] – dodatkowe informacje; nr
    kwatery i grobu – szczególnie poszukiwane informacje o zmarłych; [?] – tekst
    nieczytelny.


    Kwatera 10-5-16

    Grób / rodziny / FROHLICH /
    ś. p. / FRANCISZEK IGNACY / FROHLICH / urzędnik Kasy Gubernialnej / żył lat
    58 † 15 stycznia 1899 r. / *)
    ZOFIA MALINOWSKA † 1914 /
    HALINA FROEHLICH † 1920 /
    BIBIANNA FROLICH † 1924 / *)
    STANISŁAW FREULICH † 1930 /
    JADWIGA / FROHLICH / † 1939 /
    REGINA z FROLICHÓW / ŻÓŁTOWSKA / † 1950 / **)
    ZDZISŁAW / FRELICH / † 1930 /
    LEONARDA / FRELICH / † 1969 /
    *) Franciszek i Bibianna byli rodzicami Reginy z męża Żółtowskiej.
    **) Regina była żoną Władysława Żółtowskiego, syna Antoniego Pawła Żółtowskiego
    -> kwatera 30-4-23


    Kwatera 17-4-2

    Grób rodziny / SZCZECIŃSKICH / i / OBUCHOWICZÓW /
    ś. p. / MARIA ANNA / z ŻÓŁTOWSKICH / WINDYGA / żyła lat 61 zm. dn. 4 I
    1906 r. /
    ś. p. LEOKADIA BARBARA z WINDYGÓW [SZCZECIŃSKA] / 4 XII 1896 – 10 III 1950 /
    i / ANTONI BONIFACY [SZCZECIŃSKI] / 12 V 1868 – 24 VII 1945 / SZCZECIŃSCY /
    21 VI 1899 † 13 VII 1932 / ś. p / z OBUCHOWICZÓW / LEOKADIA OBUCHOWICZOWA /
    Najukochańszej żonie i mateczce naszej – cześć Jej świetlanemu duchowi –
    Pokój wieczny drogim nam cieniom /
    ś. p. / KAZIMIERZ OBUCHOWICZ / żył lat 61 zm. d. 4 XI 1956 / Wieczny
    odpoczynek racz Mu dać Panie /
    ś. p. / MATYLDA JÓZEFA / ze SZCZECIŃSKICH / SZYMAŃSKA / mgr inż. nauk /
    agrotechnicznych / ur. 14 III 1905 r. / zm. 19 III 1961 r. /
    MARIAN / SZCZECIŃSKI / żył lat 82 / zm. 13 XI 1981 r. /
    ś. p. / MARJAN / OBUCHOWICZ / podchorąży 3 p.p. Leg. / przeżywszy lat 21 /
    poległ w obronie Ojczyzny / pod Lwowem / dnia 24 / I 1919 r. / cześć Jego
    pamięci! /


    Kwatera 17-4-11

    JADWIGA z DYBOWSKICH /
    WOJCIECH WINDYGA / zm. 11.11.189[?] / Pozostała żona wraz z dziećmi / *)
    *) Wojciech był mężem Marii z Żółtowskich (1845-1906) -> kwatera 17-4-2.


    Kwatera 17-5-13

    Grób rodziny / ŻÓŁTOWSKICH / 1900 r. /
    Grób / rodziny / ŻÓŁTOWSKICH / i / DĄBROWSKICH /
    Tu / spoczywają zwłoki / ś. p. / DĄBROWSCY /
    KLEMENSA z ŻÓŁTOWSKICH / [DĄBROWSKA] / 1874-1932 /
    JAN [DĄBROWSKI] zm. w Łucku / 1867-1942 /
    ZYGMUNT [DĄBROWSKI] / 1909-1982 /
    WANDA [DĄBROWSKA] 1911-1984 /
    IZABELA [DĄBROWSKA] 1917 – [brak daty] / Proszą o Zdrowaś Marya /
    Tu spoczywają zwłoki [?] ś. p. /
    MAŁGORZATA GURNIEWSKA / żyła lat 70 /
    JAN ŻÓŁTOWSKI / żył lat 59 /
    LUDWIK ŻÓŁTOWSKI / żył lat 36 /
    HELENA ŻÓŁTOWSKA / żyła lat 12 /
    JULIA KRYNIEWIECKA / żyła lat [?] / Proszą o Zdrowaś Marya /
    KLEMENSA z ŻÓŁTOWSKICH / DĄBROWSKA / żyła lat 57 zm. dn. 8 VI 1932 r. /
    ś. p. / STANISŁAWA z DĄBROWSKICH / JANISZEWSKA / żyła lat 79 zm. 9 VII 1978
    /
    symbolicznie / EDMUND / JANISZEWSKI / żył lat 48 zginął w 1943 r. /


    Kwatera 25-4-1

    Grób / generała TYSZKIEWICZA / Wieczny odpoczynek / racz Im dać Panie /
    ś. p. / JÓZEFA z hr. SOŁŁOHUBÓW / hrabina TYSZKIEWICZOWA / małżonka
    generała Wojsk Polskich / zmarła w Świsłoczy d. 16 lutego 1928 r. / złożona
    w tym grobie / d. 20 grudnia 1867 r. / przez wdzięczną córkę /
    ś. p. / KAROL WODZIŃSKI / ur. d. 31 sierpnia 1849 r. / † 24 grudnia 1862 r.
    / Ukochanemu synowi niepocieszona matka /
    ś. p. / MARYA z WODZIŃSKICH / ŻÓŁTOWSKA / ur. d. 29 marca 1854 r. / zm. 25
    lipca 1889 r. / żyła lat 35 / Nie na tej ziemi było Jej mieszkanie /
    ś. p. JÓZEFA z hrabiów TYSZKIEWICZÓW / WODZIŃSKA / † d. 24 czerwca 1900
    r. / żyła lat 79 / Niech odpoczywa w pokoju /
    ś. p. / TADEUSZ TYSZKIEWICZ / jenerał – senator / 1774-1852 / Walczył w
    Litwie pod Jasińskiem / w Prusiech pod Napoleonem / w Galicyi i Rossyi pod
    Poniatowskim / Po trzykroć wygnaniec / żywot cały w kraju i za krajem / w
    wojnie i pokoju / Ojczyźnie poświęcił /
    ś. p. / MARIA z ZAMOYSKICH / Józefowa ŻÓŁTOWSKA / ur. 16 VII 1886 / † 21
    XI 1944 /
    ś. p. / JÓZEF ŻÓŁTOWSKI / * 25 IV 1875 w Kocku / † 2 VII 1954 w Warszawie
    /
    ś. p. / ERYK / ŁODZIA-KURNATOWSKI / senator RP / * 14 XI 1883 w Kolnicy / †
    23 II 1975 w Warszawie /
    ś. p. / HELENA z ŻÓŁTOWSKICH / KURNATOWSKA / ur. 4 VI 1911 / † 1 II 1998 /
    Kwatera 30


    Kwatera 30-4-23

    ś. p. / ANTONI / ŻÓŁTOWSKI / żył lat 54 / zmarł d 4-go listopada 1913 r.
    /
    TEODORA KLAPCZYŃSKA / z KARPIŃSKICH / żyła lat 72 zm. X[!] 1914 r. /
    IRENA ŻÓŁTOWSKA / żyła lat 19 zm. 28 VI 1919 r. /


    Kwatera 30w-4-13

    Grób rodziny / SIERZPUTOWSKICH /
    ś. p. / ANIELA RÓŻA [SIERZPUTOWSKA] / wdowa po ś. p. / Tadeuszu / dyr. Tow.
    Kred. / Ziemskiego. † 1926 /
    BOLESŁAW [SIERZPUTOWSKI] / generał br.[ygady] WP / † 1933 /
    IDA LUDWIKA / z ŻÓŁTOWSKICH [SIERZPUTOWSKA] / wdowa po / ś. p. Bolesławie /
    † 1959 /
    Grób symboliczny / ANDRZEJA / OLSZAŃSKIEGO / żołnierza AK / uczestnika /
    Powstania Warsz. / w Batalionie / Ruczaj / wywiezionego / w 1945 r. do Rosji /
    gdzie zaginął / bez wieści /
    z SIERZPUTOWSKICH / WANDA Andrzejowa / OLSZAŃSKA / † 1997 /


    Kwatera 31w-6-24

    ś. p. / JANINA z ŻÓŁTOWSKICH / MORSTINOWA / żyła lat 69 / zm. 19 III 1965
    /
    LUDWIK HIERONIM / MORSTIN / pisarz / ur. 1886 / zm. 1966 /


    Kwatera 31w-6-26

    Rodzice, siostra, mąż i / pięcioro dzieci żegnając tym pomnikiem / KAZIMIERĘ
    z ŁUSZCZEWSKICH / KOMIEROWSKĄ / co obok cnót obowiązkowych / położyła zasługi
    w piśmiennictwie / krajowym / ur. 14 paź. 1829 † 15 listop. 1863 / *)
    TADEUSZ SADOWSKI / [do uzupełn.]
    ANTONINA Z KOMIEROWSKICH / SADOWSKA / [do uzupełn.]
    *) Kazimiera była córką Wacława Łuszczewskiego i Magdaleny z Żółtowskich,
    córki gen. Edwarda Żółtowskiego -> kwatera 64-1-20.


    Kwatera 45-4-2

    Grób KUNICKICH /
    ś. p. / HENRYK BONIFACY [KUNICKI] / żył lat 40 zm. 12 VII 1929 / *)
    ś. p. / HENRYK GRACJAN [KUNICKI] / żył lat 82 zm. 7 III 1936 /
    ś. p. / HANNA JANINA [KUNICKA] / żyła lat 38 zm. 11 V 1939 /
    ś. p. / MARIA z KRĘCKICH [KUNICKA] / żyła lat 79 zm. 15 IX 1944 / *)
    *) Henryk Bonifacy i Maria byli rodzicami Jadwigi z Kunickich Żółtowskiej, żony
    Mieczysława Żółtowskiego (1897-1980) -> 45-5-4.


    Kwatera 45-5-4

    ś. p. / JULIA KUNICKA / zm. 11 IV 1908 r. /
    MIECZYSŁAW ŻÓŁTOWSKI / ur. 20 XI 1897 zm. 22 VI 1980 /
    HELENA [z KUNICKICH] CHYLIŃSKA / ur. 20 II 1893 zm. 16 VII 1980 /
    TADEUSZ CHYLIŃSKI / ur. 14 XI 1898 zm. 7 I 1969 /


    Kwatera 47-3-10

    ś. p. / ksiądz KAZIMIERZ ŻÓŁTOWSKI / Proboszcz par. Glinianka / 1870-1917 /
    ś. p. / LEONARD GÓRECKI / * 1853 † 1914 /
    ś. p. / ZOFIA GÓRECKA z d. ŻÓŁTOWSKA / zm. w 1950 r. / pochowana w
    kieleckim /


    Kwatera 48-5-18

    ś. p. / HELENA / BRUDNICKA / z ŻÓŁTOWSKICH / ukochana i najtkliwsza / żona
    i matka / zm. dn. 11 V 1961 r. przeżywszy lat 69 / Módlmy się za jej duszę /
    ś. p. / ZENON / BRUDNICKI / żył lat 95 zm. 27 II 1987 r. /


    Kwatera 64-1-20

    Tu spoczął sprawiedliwy / WACŁAW ŁUSZCZEWSKI / * 10 marca 1806 † 6 czerwca
    1867 r. / *)
    JADWIGA ŁUSZCZEWSKA „DEOTYMA” /
    ś. p. / ADAM ŁUSZCZEWSKI / żył lat 55 / zm. 23 IV 1853 r. /
    ś. p. / JADWIGA ŁUSZCZEWSKA / ur. w Warszawie d. 1 sierpnia 1834r. / zm. 23
    września 1908 r./ Spokój wielkim duchom /.**)
    Przeminęła jako chwila / MAGDALENA Z ŻÓŁTOWSKICH ŁUSZCZEWSKA / * 20 marca
    1806 r † 16 marca 1869 r. /
    *) Wacław był mężem Magdaleny z Żółtowskich.
    **) Jadwiga była wnuczką gen. Edwarda Żółtowskiego -> katakumby, córkąMagdaleny i Wacława Łuszczewskich. Jej siostra Kazimiera pochowana jest w
    grobie -> 31w-6-26.


    Kwatera 74-6-5

    ś. p. / PIOTR PAWEŁ / RADZIWIŁŁOWICZ / b. obywatel ziemski gub. kowieńskiej
    / przeżywszy lat 58 / zm. d. 3 marca 1910 r. / Spoczywaj snem wiecznym / szczęście
    życia mego /
    ś. p. / PELAGIA z ZÓŁTOWSKICH / WOJCIECHOWSKA / wdowa po intendencie szpitala
    Św. Trójcy / żyła lat 69 zm. d. 8 listopada 1909 r. /


    Kwatera 80-2-3

    ś. p. / KAZIMIERZ ŻÓŁTOWSKI / 1905-1965 /
    ś. p. / ANNA [z WRZESIŃSKICH] ŻÓŁTOWSKA / 1907-1979 /


    Kwatera 81-6-15

    ś. p. / IRENA ŻÓŁTOWSKA / żyła lat 47 / zmarła dnia 12 stycznia 1957 /


    Kwatera 82-2-3 od końca

    ś. p. / WŁADYSŁAW KOŚCIAŃSKI / żył lat 55 zm. 8 IV 1953 r. / Ukochanemu mężowi
    i ojcu / żona i syn /
    HONORATA z SZYMANKÓW / KOŚCIAŃSKA / żyła lat 47 zm. 20 VIII 1954 r. /
    ś. p. / ZDZISŁAW / KOŚCIAŃSKI / ur. 8 X 1924 zm. 25 XI 1992 r. / *)
    *) Zdzisław był mężem Urszuli Barbary Żółtowskiej, córki Henryka Żółtowskiego
    i Marii z Zarembów -> kwatera 82-3-4.


    Kwatera 82-3-4

    ś. p. / HENRYK ŻÓŁTOWSKI / ur. 15 VII 1884 / zm. 16 IX 1960 /
    MARIA z ZAREMBÓW / ŻÓŁTOWSKA / ur. 19 VI 1894 zm. 15 V 1978 /


    Kwatera 88-5-15

    WACŁAW [WALENTY] ŻÓŁTOWSKI lat [cyfra nieczytelna] / 1850-1920, 8? /
    HELENA ze SŁUŻEWSKICH ŻÓŁTOWSKA / 1862 [data nieczytelna] /
    AMELIA ŻÓŁTOWSKA nauczycielka / 1890 / zmarła w obozie w Oświęcimiu /
    HALINA ŻÓŁTOWSKA / zmarła [data nieczytelna]/


    Kwatera 90-1-10

    JERZY GRABOWSKI / żył lat 18 żołnierz AK / zginął w Powstaniu Warszawskim
    /
    JÓZEFA [z domu BABIS] ŻÓŁTOWSKA / żyła lat 87 zm. 18 VII 1968 / *)
    CZESŁAW GRABOWSKI / żył lat 65 zm. 18 I 1970 /
    *) Józefa była żoną Ignacego Żółtowskiego.


    Kwatera 97-3-1

    ś. p. / ZYGMUNT ZEMBRZUSKI / 12 III 1890-31 I 1949 / *)
    *) Zygmunt był mężem Marianny z Żółtowskich (1895-1982) córki Antoniego
    Pawła (1859-1913) -> kwatera 30-4-23.

    Kwatera 102 – przy murze – 2 (obok kwatery 7)

    Grób Seweryna i Hermancji hr. URUSKICH /
    ś. p. / SEWERYN hrabia URUSKI / Ochmistrz dworu JCKM / ur. d. 1 czerwca 1817 r.
    / zm. w Pizie d. 16 sierpnia 1890 r. / Wieczny odpoczynek racz Mu dać Panie /
    MARIA z CZETWERTYŃSKICH / Adamowa TARNOWSKA / * w Milanowie 16 VII 1880 r. /
    † w Warszawie 10 VII 1965 r. / Komendant czołówki frontowej PCK 1919-20 / żołnierz
    AK uczestnik Powstania 1944 / Członek Zarządu, Prezes PCK / Krzyż na Polu
    Chwały 1920 /
    [pod inskrypcją rysunek Krzyża Walecznych 1920 r.] *)
    ś. p. / HERMANCJA z hrabiów TYZENHAUZÓW [URUSKA] / ur. w Żołudku 17 sierp.
    1822 / zm. w Pizie 6 listop. 1891 r. / Wieczny odpoczynek racz Jej dać Panie /
    ś. p. / ANDRZEJ ŻÓŁTOWSKI / więzień Nr. 19582 obozu koncentracyjnego Oświęcim
    / * 12 X 1881 Godurowo / † 1941 data, miejsce nieznane / Panie, bądź miłościw
    Temu, kto życie za innych położył /
    ś. p. / WANDA Andrzejowa ŻÓŁTOWSKA / ze ŚWIATOPEŁK CZETWERTYŃSKICH / * 10
    IV 1890 † 12 IX 1979 / Panie, bądź miłościw Tej, która wszystko odnosiła
    do Ciebie /
    *) Siostra Wandy z Czetwertyńskich Żółtowskiej w tym grobie.


    Kwatera 102 – przy murze – 9 (obok kwatery 7)

    Grób rodziny / książąt ŚWIATOPEŁK CZETWERTYŃSKICH /
    Wieczny odpoczynek racz Im dać Panie /
    ś. p. / KALIKST [CZETWERTYŃSKI] / oficer 5 p. uł. / WP / ur. 26 XI 1809 r. /
    zm. 29 VIII 1918 r. / *)
    ks.[iążę] WŁODZIMIERZ [CZETWERTYŃSKI] / powstaniec 1863 / sybirak / ur. 26
    IX 1837 r. / zm. 20 VIII 1918 r. / **)
    ś. p. / ZOFIA z CZETWERTYŃSKICH / Władysławowa / ZAMOYSKA / * 15 V 1875 w
    Milanowie / † 19 IV 1937 w Londynie / ***)
    ś. p. / WŁODZIMIERZ / CZETWERTYŃSKI / * 6 IX 1874 w Milanowie / † 30 IV
    1951 w Londynie / pochowany w Anglii / ***)
    ś. p. / KRYSTYNA / ŚWIATOPEŁK-CZETWERTYŃSKA / * 16 IX 1918 w Suchowoli / †
    6 VII 1994 w Warszawie /
    WŁ[A,O?] DZIO CZETWERTYŃSKI / ur. 21/X 1908 r. / zm. 28/III 1910 r. /
    ś. p. / WŁODZIMIERZ / CZETWERTYŃSKI / * 20 IX 1907 Suchowoda / † 12 IX 1965
    Kopina Kanada /
    ś. p. / STEFAN / CZETWERTYŃSKI / * 17 III 1910 Warszawa / † 10 X 1978
    Warszawa / pochowany w Laskach /
    ś. p. / ks. / MARJA z hr. URUSKICH [CZETWERYŃSKA] / ur. 10 VII 1853 r. / zm.
    18 IV 1931 r. / **)
    ś. p. / SEWERYN / CZETWERTYŃSKI / * 18 IV 1873 w Warszawie / † 19 VI 1945 w
    Edynburgu pochowany w Edynburgu / ***)
    ś. p. / ZOFIA z PRZEZDZIECKICH / Sewerynowa / CZETWERTYŃSKA / * 15 V 1879 /
    † 9 II 1949 /
    ś. p. / LUDWIK / CZETWERTYŃSKI / * Milanów 12 I 1877 / † Oświęcim 3 V
    1941 / ***)
    ś. p. / RÓŻA z RADZIWIŁŁÓW / Ludwikowa / CZETWERTYŃSKA / * 26 XI 1884 †
    1 XII 1949 / pochowana w Belgii /
    ś. p. / ANDRZEJ / CZETWERTYŃSKI / * 16 II 1911 w Żołudku / † wrzesień
    1939 w Skidlu /
    ś. p. / RÓŻA z DEMBIŃSKICH / Andrzejowa / CZETWERTYŃSKA / * 1915 †
    wrzesień 1939 w Skidlu /
    *) Kalikst był dziadkiem Wandy z Czetwertyńskich Żółtowskiej -> kwatera 102
    – m – 2.
    **) Włodzimierz i Maria byli rodzicami Wandy z Czetwertyńskich Żółtowskiej ->
    kwatera 102 – m – 2.
    ***) Zofia, Włodzimierz, Seweryn i Ludwik byli rodzeństwem Wandy z Czetwertyńskich
    Żółtowskiej -> kwatera 102-m-2.


    Kwatera 104-3-7

    PETRONELA z GRZELAKÓW / SIAREK / żyła lat 66 / zm. 10.1.1954 r. /
    TEODOR SIAREK / żył lat 86 / zm. 14 IV 1958 /
    HELENA z MUSIAŁÓW / SIAREK / żyła lat 37 / zm. 14 X 1960 /
    SYLWUŚ / ŻÓŁTOWSK[I] / żył 2 dni zm. 2.1.1963 /
    JACUŚ RYSZARD / SIAREK / żył 27 dni / zm. 15 X 1965 r. /

    Kwatera 108-2-14

    ś. p./ FRANCISZKA z KOSKOWSKICH / ŻÓŁTOWSKA / żyła lat 72 zm. dn. 8 I 1928
    r. /
    ś. p. / MARIA z ŻÓŁTOWSKICH / HALCEWICZ-PLESKACZEWSKA / żyła lat 70 zm.
    dn. 1 III 1965 r. /
    ś. p. / ANTONINA / ŻÓŁTOWSKA / żyła 74 zm. dn. 16 III 1967 /


    Kwatera 108-6-25/30

    FRANCISZEK TOMASZ / ZAMOYSKI / ur. w Warszawie 30 VII 1873 / zm. w Warszawie 18
    IX 1927 /
    FELICJA z KOCHÓW / Tomaszowa / ZAMOYSKA / ur. 11 II 1876 / zm. w Warszawie 14IX 1950 /
    WŁADYSŁAW ZDZISŁAW / ZAMOYSKI / ur. w Krakowie 19 XII 1873 / zm. w Warszawie
    19 VII 1944 / Kochali Go wszyscy /
    WŁADYSŁAW IGNACY / ZAMOYSKI / Kawaler Orderu Virtuti Militari / ur. w Racewie
    20 VII 1914 / poległ w Warszawie 2 VIII 1944 /
    FRANCISZEK JÓZEF / ZAMOYSKI / ur. w Motesicz 7 IX 1876 / zm. w Warszawie 26 XI
    1948 /
    PAWEŁ / ZAMOYSKI / ur. 14 marca 1922 Paryż / zm. 20 marca 1985 Madryt /Wieczne odpoczywanie racz im dać Panie /
    TERESA / ZAMOYSKA / ur. 1923 / zm. Kraków 28 III 1995 /
    HELENA z KŁOKOCKICH / Władysławowa M. / ZAMOYSKA / ur. 4 V 1904 zm. 29 VI
    1998 /
    RÓŻA z ŻÓŁTOWSKICH / Janowa / ZAMOYSKA / ur. 3 VI 1913 zm. 15 X 1976 / Była
    sercem dla rodziny / pomocą potrzebującym /
    KLEMENS / POTOCKI / jeniec Woldenbergu 1939/45 / zm. w Warszawie 7 VI 1977 /
    ANDRZEJ / ZAMOYSKI / ur. w Klemensowie 10 I 1914 / zm. w Londynie 25 V 1986
    oficer I Pułku Ułanów Krechowieckich /


    Kwatera 119-3-19

    ś. p. / STANISŁAWA z BRZOZOWSKICH / Janowa ŻÓŁTOWSKA / zmarła 29 stycznia
    1938 r /
    JAN ŻÓŁTOWSKI / 1877-1954 / Oboje odznaczeni Krzyżami Zasługi / Płock Łódz
    Przatorek Warszawa /


    Kwatera 128-5-12

    ś. p. / z hr. KWILECKICH / z Wróblewa / MARIA LUDWIKA / hr. ŻÓŁTOWSKA / z
    Myszkowa / ur. 1863 w Poznaniu / zm. 1943 w Warszawie / Umiłowała Boga i
    Ojczyznę nade wszystko /
    ś. p. / SEWERYNA / hr. CZARNECKA / z d. ŻÓŁTOWSKA / ur. 13 I 1893 w
    Myszkowie / zm. 23 IX 1986 w Szwecji / Była więźniarka obozu koncentracyjnego
    / Oświęcim i Ravensbruck /


    Kwatera 130-4-27

    ś. p. / MICHAŁ ŻÓŁTOWSKI / 1894-1980 /
    KAZIMIERA ŻÓŁTOWSKA / z PRZESMYCKICH / 1897-1984 /


    Kwatera 144-2-25

    ś. p. / JÓZEF ŻÓŁTOWSKI / żył lat 51 zm. 4 II 1933 r. /
    ś. p. ANNA [z domu KOKIN] ŻÓŁTOWSKA / żyła lat 79 zm. 3 III 1968 r. /
    ś. p. / JULIAN LANDWÓJTOWICZ / żył lat 61 zm. 17 IX 1974 r. /
    ś. p. CECYLIA [z ŻÓŁTOWSKICH] LANDWÓJTOWICZ / żyła lat 81 zm. 11 IV 1993
    r. /


    Kwatera 149-1-12

    ś. p./ STANISŁAWA ŻÓŁTOWSKA / żyła lat 35 / zginęła śmiercią tragiczną
    / dn. 12 XII 1943 r /
    ś. p./ JULIANNA / ŻÓŁTOWSKA / żyła lat 77 zm. 10 VI 1962 r. / Kochanej
    mateczce dzieci /
    BRONISŁAWA z ZÓŁTOWSKICH / BILSKA / żyła lat 60 zm. 24 VIII 1970 / Prosi oZdrowaś Maria /


    Kwatera 155-2-3

    ELŻUNIA / ŻÓŁTOWSKA / zm. w 1942 r /
    STANISŁAW / ŻÓŁTOWSKI / zm. 1944 r / [?] ich duszy /Kwatera 160-3-26
    Grób JÓZEFA ŻÓŁTOWSKIEGO /
    JÓZEF ŻÓŁTOWSKI / żył lat 60 zmarł 10 I 1897 /
    TERESA z ROMANOWSKICH ŻÓŁTOWSKA / żyła lat 79 /
    ś. p. / IGNACY LENKIEWICZ / żył lat 54 zmarł 14 VIII 1917 /
    ś. p. / z ŻÓŁTOWSKICH / WANDA LENKIEWICZ / żyła lat 86 zmarła 24 XI 1960
    /
    ś. p. / JANINA [z domu REDEL] ŻÓŁTOWSKA / żyła lat 67 zmarła 4 X 1961 /
    ś. p. / KAROL HENRYK / ŻÓŁTOWSKI / żył lat 86 zmarł 31 I 1968 /


    Kwatera 161-1-10/11

    Grób EDWARDA ŻÓŁTOWSKIEGO i ADAMA ROZPĘDZIKOWSKIEGO /
    ZOFIA z ROZPĘDZIKOWSKICH / ŻÓŁTOWSKA / żyła lat 25 zm. 14 czerwca / 1882
    r. /
    STASIO ŻÓŁTOWSKI / żył lat 2 1/2 zm. 17 paźd. / 1881 r. /
    ADAM ROZPĘDZIKOWSKI / żył lat 64 zm. 17 kwietnia / 1883 r. /
    EDWARD ŻÓŁTOWSKI / żył / lat 39 zm. 31 października / 1887 r. /


    Kwatera 166-4-7

    ś. p. / FRANCISZEK / ŻÓŁTOWSKI / em. pracownik opery warszawskiej /
    1841-1930 /
    SYLWESTRA z MODRAKOWSKICH / ŻÓŁTOWSKA / 1860-1928 /
    FRANCISZEK / ŻÓŁTOWSKI / 1880-190[5, 2?] /


    Kwatera 173-4-12

    Grobowiec rodziny WŁADYSŁAWA ŻÓŁTOWSKIEGO /
    ś. p. / WŁADYSŁAW ŻÓŁTOWSKI / ur. 5 V 1865 / zm. 30 X 1925 /
    Pamięci KAZIMIERZA ŻÓŁTOWSKIEGO / 1905-1970 / pochowanego w Montmorency /
    ś. p. / KAMILA PACZOWSKA / 1 voto ŻÓŁTOWSKA / 1878-1960 /
    z ŻÓŁTOWSKICH / HALINA ŻÓŁTOWSKA 1 v. JACKOWSKA / * 1919 † 1982
    ś. p. / TADEUSZ ŻÓŁTOWSKI / inż. / * 1894 † 1941 / zginął w Oświęcimiu
    /
    ś. p. / ANDRZEJ ŻÓŁTOWSKI / mgr inż. / * 1948 † 1976 /
    z SARNICKICH JANINA / ŻÓŁTOWSKA / * 1896 † 1978 /
    TOSIA ŻÓŁTOWSKA / żyła lat 16 † 1927 /
    ś. p. / MARIA HOLTORP-/ KSIĄŻKIEWICZ / żyła lat 80 / zm. 7 XII 1991 /


    Kwatera 174-1-3/4

    Tu spoczywają zwłoki /
    ś. p. TEODORA z ŻÓŁTOWSKICH / PORAJSKA / żyła lat 78 † d. 13 maja 1878 /
    SEWERYN PORAJSKI / żył lat 60 † d. 9 sierp. 1873 r. /
    WANDA z GOLANOWSKICH / PORAJSKA / żyła lat 25 † 3 grud. 1881 r. /
    FELIKS PORAJ PORAJSKI / uczestnik 63 r. / żył lat 71 / zm. 16 lipca 1912 r. /
    ANTONINA PORAJ PORAJSKA / z FIJAŁKOWSKICH / żyła lat 79 / zm. 22 lutego 1919
    r. /
    STEFAN / PORAJSKI / 1882 – 4.9.1944 /


    Kwatera 177 wprost – przy murze

    Grób / Rodziny / WILCZEWSKICH / i / GRABIŃSKICH /
    ś. p. / z WILCZYŃSKICH / ZOFIA / I v TOPOLSKA / II v ŻÓŁTOWSKA / obywatelka
    m.st. Warszawy / zm. dn. 22 grudnia 1939 r. / Żyła dobrze czyniąc /
    ś. p. / TEOFIL JAN / ŻÓŁTOWSKI / obywatel m. st. Warszawy / żył lat 57 /
    zm. dn. 20 kwietnia 1925 r. /
    [ponadto 3 tablice z inskrypcjami]


    Kwatera 177w-1-5? [informacja z kancelarii cmentarza, grobu nie odszukano]

    ś. p. MARIA z LEŚNIEWSKICH 1 voto PRUSIŃSKA, 2 voto ŻÓŁTOWSKA, córka
    Ignacego, żyła 1903-1973
    Kwatera 178-3-13
    ś. p. / LUDWIK / ZIENTARSKI / żył lat 56 / † 17 sierp. 1862 r. /
    ANTONI / ŻÓŁTOWSKI / żył lat 84 / † d. 9 marca 1879 r. / Pokój tym popiołom
    /
    ś. p. / JÓZEFA / PIEKARSKA / † d. 9 sierpnia 1886 r. / Prosi o westchnienie
    do Boga / żyła lat 56 /


    Kwatera 184-3-12

    ś. p. / EDWARD / ŻÓŁTOWSKI / ur. w Kocku 18 VII 1879 r. / zm. 7 II 1960 /
    ś. p. / IRENA z BROEL-PLATERÓW / ŻÓŁTOWSKA / ur. 24 XI 1887 zm. 11 I 1967
    r. /


    Kwatera 208-4-9

    ś. p. / JERZY / ŻÓŁTOWSKI / mgr inż. rolnik / żył lat 47 / zm. dn. 10 III
    1969 r. /


    Kwatera 208-4-10/11

    ś. p. / STEFAN [JULIAN] / ŻÓŁTOWSKI / 1880-1953 /
    z WOYNÓW / ROMANA / ŻÓŁTOWSKA / 1894-1968 /
    ANDRZEJ / ŻÓŁTOWSKI / 1925-1944 / żołnierz AK /


    Kwatera 239-6-8

    ś. p. / HENRYK [WŁADYSŁAW] / ŻÓŁTOWSKI / żył lat 36 / zm. d. 22 czerwca
    1929 r. /
    ś. p. / JULIAN [FRANCISZEK] / ŻÓŁTOWSKI / żył lat 41 / zm. d. 15 sierpnia
    1941 r. /


    Kwatera 257a-4-11

    BOGUSŁAWA z TERLECKICH / BOGUSŁAWSKA / żyła lat 76 zm. 31 V 193[?] r. /
    EDWARD BOGUSŁAWSKI / żył lat 81 zm. 14 X 1933 r. / Kochanym dziadkom wnuki /
    IWONA IRENA z BOGUSŁAWSKICH / ŻÓŁTOWSKA / żyła lat 39 zm. 24 V / 1964 r. /
    Najukochańszej siostrze rodzeństwo /
    Najukochańszej matce i babci / JANINA z BOGUSŁAWSKICH / MOLENDZIŃSKA / żyła
    lat 73 zm. 3 V 1968 r. /
    Symbolicznie / BOLESŁAW BOGUSŁAWSKI / żył lat 62 zm. 13 IV 1944 r. /
    pochowany w Krakowie /
    KATARZYNA ze STIEPANÓW / BOGUSŁAWSKA / żyła lat 73 zm. 9 VI 1960 r. /
    Pochowana w Paryżu / Kochanym rodzicom dzieci /


    Kwatera 264-2-19

    ś. p. / LUDWIK / DZIURDA / ur. 27 X 1894 r. / Ukochanemu mężowi żona i
    dzieci /
    MIECZYSŁAW / ŻÓŁTOWSKI / 1877-1972 /
    LUDWIKA / DZIURDA / żyła lat 82 / zm. 22 III 1984 r. /


    Kwatera 284bw-6-10

    ś. p. / SARYUSZ-ZALESCY /
    TADEUSZ [SARYUSZ-ZALESKI] 1870-1940 /
    FLORIAN [SARYUSZ-ZALESKI] 1912-1939 / poległ – grób symboliczny /
    TADEUSZ [SARYUSZ-ZALESKI] 1915-1985 / *)
    *) Tadeusz (1915-1985) był mężem Marii Krystyny z Żółtowskich, córki
    Edwarda Żółtowskiego (1879-1960) ze Słupów i Ireny z domu Broel-Plater
    (1887-1967) -> kwatera 184-3-12.


    Kwatera 295-1-28

    ś. p. / ŻÓŁTOWSKI / JAN WŁADYSŁAW / żył lat 66, zm. dn. 29 X 1915 /
    RYSZARD [ŻÓŁTOWSKI] / sędzia Sądu Najwyższego / żył lat 72 zm. dn. 22 II
    1951 /
    ZBIGNIEW [ŻÓŁTOWSKI] prawnik / 1916-1994 /


    Kwatera 302-6-1

    Grób rodziny OGOŃCZYK-ŻÓŁTOWSKICH /
    ś. p. / WŁADYSŁAWA FILIPINA ŻÓŁTOWSKA / żyła lat 10 zm. 11 XI 1912 / Módlmysię za spokój jej duszy
    ś. p. / KAZIMIERZ ŻÓŁTOWSKI / Porucznik 7-o p art. cięż. żył l. 29 / zm.
    15 VI 1927 r. / Prosi o westchnienie do Boga /
    ś. p. / JADWIGA ŻÓŁTOWSKA / żyła l. 69 / zm. 6 marca 1935 r. / Spokój Jej
    duszy /
    ś. p. FRANCISZEK OGOŃCZYK-ŻÓŁTOWSKI / żył l. 76 / zm. 2 V 1943 r. / Pokój
    Jego duszy /


    Kwatera H-3-10

    ś. p. / BRONISŁAWA / IMBS / żyła lat 26 / zm. 23 V 1929 r. /
    ś. p. / HENRYK / IMBS / żył lat 83 / zm. 16 XI 1944 / Spokój Jego duszy /
    SERAFINIE z IMBSÓW / 1-go ślubu STRUŻEWSKIEJ / 2-go KĘDZIERSKIEJ / w 33 r.
    życia / zmarłej d. 4 listo. 1880 r. /
    ELŻBIETA z HABICHÓW / IMBS / żyła lat 72 zm. d. 21 września / 1894 r. /
    PELAGIA WANDA / z GDAWSKICH / IMBS / żyła l. 30 / zm. 11 grudnia 1903 r. /
    HENRYKA z IMBSÓW / LIPIŃSKA / żyła lat 85 / zm. 31 III 1983 r. /
    FRANCISZEK / IMBS / żył lat 47 / zm. d. 9 marca 1865 r. /
    SERAFIN / KĘDZIERSKI / żył lat 2 mies. 3 / † 20 lut. 1883 /
    MARIA z MACIEJEWSKICH / IMBS / żyła lat 48 / zm. 13 XII 1916 r. /
    ś. p. / EDWARD / IMBS / żył lat 53 / zm. 1 XI 1956 r. /
    EDWARD / ŻÓŁTOWSKI / ur. 1888 zm. 26 IV 1961 r. /
    HELENA [KONSTANCJA] z IMBSÓW / ur. 1895 zm. 1986 r. /
    ANNA z BENEDYKCIŃSKICH ŻÓŁTOWSKA / ur. 1932 zm. 1996 /


    Kwatera P-2-3

    ś. p. / MICHAŁ ŻÓŁTOWSKI / zm. 10.IV 1939 r. /
    Dr STANISŁAW HIBER / zmarł w 1942 r. /
    ś. p. / JÓZEFA ŻÓŁTOWSKA / zm. 4.1.1940 r. /
    ś. p. / z ŻÓŁTOWSKICH / JÓZEFA DĄBROWSKA / zm. 13 IV 1967 /


    Kwatera „Poległym na Wschodzie”

    ś. p. / HENRYK ŻÓŁTOWSKI / wywieziony na Syberię / zm. 16.11.1943 w Bijsku
    /
    ś. p. / por. rez. strzelców / konnych / STEFAN ŻÓŁTOWSKI / zamordowany w
    Katyniu / w 1940 r. /
    ś. p. / por. rez. 17. p. Ułanów / Wielkopolskich / WŁADYSŁAW ŻÓŁTOWSKI /
    zamordowany w Katyniu / w 1940 r. /
    ś. p. / ppor. rez. 17 p. uł. / MARCELI ŻÓŁTOWSKI / lat 40 / zginął w
    Katyniu w 1940 r. /
    ś. p. / JAN ŻÓŁTOWSKI / ur. w Płocku 1888 / aresztowany w Witebsku /
    rozstrzelany przez NKWD 24.10.1937 r. /

    Katakumby

    W katakumbach, prawdopodobnie w polu między filarami 29-30 pochowano gen.
    Edwarda Żółtowskiego (1775-1842). Umieszczona tam płyta nagrobna została
    zniszczona w czasie II wojny. Tekst inskrypcji zanotował i opublikował w 1856
    roku Kazimierz Władysław Wóycicki (Cmentarz Powązkowski pod Warszawą, t.
    II, s. 165):


    „Pamięci EDWARDA ŻÓŁTOWSKIEGO, b. jenerała dywizyi b. wojsk polskich.
    Wstąpił w życie cierpień dnia 18 marca 1775 r., zgasł w Bogu dnia 30
    stycznia 1842 roku. Drogi cieniu spoczywaj w pokoju!”

    Wg Józefa Sierzputowskiego (Genealogia Rodu Żółtowskich herbu Ogończyk,
    1961) za filarem 38 znajdował się grób Magdaleny z Żółtowskich Łuszczewskiej
    (1806-1869), patrz także kwatera 61-1-20.

    Groby bez inskrypcji, nieodszukane i nieistniejące

    Wobec zniszczenia archiwum cmentarza w 1944 roku informacje o wcześniejszych
    pogrzebach pochodzić mogą zarówno ze źródeł pośrednich (np. akta
    metrykalne, nekrologi i wspomnienia o zmarłych w prasie), jak i od krewnych i
    znajomych zmarłego. Bardzo często, niestety, ulega zapomnieniu szczegółowa
    lokalizacja grobu.

    Poniżej podajemy treść nekrologów znalezionych w prasie warszawskiej.
    Zestawienie nie jest oczywiście kompletne – dlatego prośba o jego uzupełnianie.
    Podobna prośba dotyczy osób znających inne groby z autopsji lub innych źródeł.

    Nekrologi w prasie warszawskiej z lat 1847-1929


    9 maja 1847 r.
    zmarła ś. p. ZOFIA z KOMOROWSKICH, I ślubu żona Wojciecha
    LASKOWSKIEGO, II ślubu żona Walentego ŻÓŁTOWSKIEGO, wdowa, przeżywszy lat
    62. Wyprowadzenie z kaplicy kościoła popaulińskim zwanego, na Powązki. – Córka
    z zięciem i wnukami. [„Kur. War.” 1847, 125, 11 V]


    20 lipca 1851 r.
    zmarła ś. p. LUCYNA z CZARNECKICH ŻÓŁTOWSKA, lat 35, żona
    urzędnika Urzędu Gubernialnego Warszawskiego. Eksportacja zwłok z kościoła
    Bernardynów na Powązki. – Mąż z ojcem i siostrami. [„Kur. War.”
    1851, 189, 21 VII]

    [31 grudnia 1861 r.] Onegdaj zmarł ś. p. WŁADYSŁAW ŻÓŁTOWSKI, lat 27, b.
    oficer Wojsk Ces. Ros., w dwa lata po powrocie z Kaukazu. Wyprowadzenie do św.
    Krzyża i na Powązki. – Matka. [„Kur. War.” 1882, 1-2 I]


    7 czerwca 1867 r.
    zmarł ś. p. ANTONI ŻÓŁTOWSKI, lat 65, rewident Składu Stępla.[!]
    Wyprowadzenie do św. Krzyża i na Powązki. – Familia. [„Kur. War.”
    1867, 129, 8 VI]


    27 czerwca 1870 r.
    zmarł ś. p. JAN ŻÓŁTOWSKI, lat 59, obywatel ziemski.
    Wyprowadzenie do św. Antoniego i na Powązki. – Żona, syn i 4 córki.
    [„Kur. War.” 1870, 140, 28 VI]


    14.3.1876 r.
    zmarła ś. p. MARIANNA APOLONIA z ŻÓŁTOWSKICH RÓŻYCKA w wieku
    lat 70. Wyprowadzenie do św. Boromeusza na Mirowie [par. p. w. św. Andrzeja
    Apostoła przy ul. Chłodnej] i do grobu rodzinnego na Powązki – Mąż z synem,
    córkami i wnukami [„Kur. War.” 1876, 59, 15 III]


    17 października 1881 r.
    zmarł ś. p. STASIO ŻÓŁTOWSKI. w wieku lat 2 i
    miesięcy 6. Wyprowadzenie do św. Antoniego i na Powązki -Rodzice. [„Kur.
    War.” 1881, 233, 17 X]


    20 czerwca 1883 r.
    zmarła ś. p. FRANCISZKA Z ŻÓŁTOWSKICH EBERTOWSKA, lat
    88, wdowa po inżynierze gub. radomskiej. Wyprowadzenie 22 bm. do św. Barbary i
    na Powązki – Wnuczka. [„Kur. War.” 1831, 153a, 21VI]


    31 października 1887 r.
    zmarł ś. p. EDWARD ŻÓŁTOWSKI, lat 39, maszynista
    Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej. Wyprowadzenie 3 listopada do św.
    Antoniego i na Powązki. – Pozostały brat z rodziną. [„Kur. War.”
    1887, 303, 2 XI] [patrz niżej:]


    [1887]
    Podziękowanie za udział w pogrzebie ś. p. EDWARDA ŻÓŁTOWSKIEGO – składa
    brat Józef. [„Kur. War.” 1887, 308, 7 XI] [patrz niżej: może ten Józef
    zmarł 11 I 1897?]


    21 grudnia 1894 r.
    zmarła ś. p. TEOFILA z ŻÓŁTOWSKICH FEIST, lat 29, żona
    dysponenta handlowego. Wyprowadzenie do Wszystkich Świętych i na Powązki. – Mąż
    z synem. [„Kur. War.” 1894, 354, 23 XII]


    11 stycznia 1897 r.
    zmarł ś. p. JÓZEF ŻÓŁTOWSKI, lat 60, emeryt Kolei W.W.
    Wyprowadzenie do kościoła na Lesznie i na Powązki. – [„Kur. War.”
    1897, 13, 13 I]


    27 grudnia 1902 r.
    zmarł ś. p. FRANCISZEK ŻÓŁTOWSKI, lat 25. Wyprowadzenie
    do Wszystkich Świętych i na Powązki. – Żona, rodzice, siostra i brat.
    [„Kur. War.” 1902, 358, 9 XII; patrz niżej]


    [1902]
    Zmarł ś. p. FRANCISZEK ŻÓŁTOWSKI, towarzysz sztuki drukarskiej.
    [„Kur. War.” 1902, 360. 31 XII]


    17 lutego 1907 r.
    zmarła ś. p. FLORENTYNA z WIŚNIEWSKICH, 1 voto ŻÓŁTOWSKA,
    2 voto CZACHOWSKA, lat 71. Wyprowadzenie z domu rodzinnego ul. Oboźna 7 do kościoła
    św. Krzyża i na Powązki do grobu rodzinnego – Córki, syn, synowa, zięć i
    brat. [„Kur. War.” 1907, 50, 19 II]


    24 czerwca 1929 r.
    zmarł ś. p. FRANCISZEK ŻÓŁTOWSKI, lat 81, emeryt teatrów
    miejskich. Wyprowadzenie do św. Jana i na Powązki do grobu rodzinnego. – Córka
    i wnuki. [„Kur. War.” 1829, 172, 25 VI] [Może Franciszek pochowany
    jest w 166-4-7, a inskrypcja jest błędna?]


    Niniejsza praca ma na celu przygotowanie materiałów do badań nad historią
    rodziny i jej członków. Przewiduje się jej stałą aktualizację, uzupełnianie
    i weryfikację informacji. Ostateczna redakcja powinna obejmować: 1) opis,
    fotografię grobu (ew. walory artystyczne); 2) noty biograficzne zmarłych (ew.
    informacje o pogrzebie, nabożeństwach i innych formach upamiętnienia zmarłych);
    3) bibliografię grobu i zmarłych; 4) w przypadkach dużych grobów
    wielopokoleniowych – opisy i schematy genealogiczne.

    Prosimy o zgłaszanie uwag i uzupełnień do przedstawionych danych. Szczególnie
    proszę o kontakt osoby mogące udzielić informacji o zmarłych pochowanych w
    grobach oznaczonych podkreśleniem nr. kwatery i grobu.

    Andrzej Mieczysław Żółtowski

  • List z Watykanu

    Watykan, listopad 2001 r.

    Sekretariat Stanu
    Sekcja Pierwsza.
    Sprawy Ogólne
    N. 500.000

    W. Pan
    Rafał Maria Żółtowski
    ul. Knyszyńska 14
    16-140 Korycin
    Polonia

    W imieniu Jego Świątobliwości Jana Pawła II serdecznie dziękuję za życzenia przesłane z okazji 23. rocznicy powołania Go na Stolicę Piotrową oraz imienin.

    Obejmując myślą wszystkich, którzy przy tej okoliczności dają wyraz swej pamięci i oddania, Ojciec Święty powiedział: „Zawsze liczyłem na duchowe wsparcie moich Rodaków i stale je otrzymuję. Ze swej strony odwzajemniam ich życzliwość przed Panem, prosząc Go o wszelkie dobro, jakiego potrzebuje Polska i Polacy. Proszę, abyśmy nadal trwali w tej komunii modlitwy” (Anioł Pański, 14.10.2001)

    Jego Świątobliwość w modlitwie poleca Opatrzności Bożej tych, którzy i w tym roku jednoczyli się z Nim w dziękczynieniu za łaski, dzięki którym już dwadzieścia trzy lata spełnia posługę Piotrową w Kościele, wyprasza dla nich duchowe dary i z serca udziela Apostolskiego Błogosławieństwa

    Z wyrazami szacunku
    Mons. Pedro Lopez Quintana

  • Pieta katyńska


    Stefan z Myszkowa

    Któż wszystkie twarze w pamięć wpisze? I każdą kulę tu policzy? Kiedy postawią krzyż brzozowy? Czy krew przechowa piach katyński? dopiero co po Zmartwychwstaniu wiosna pod Smoleńskiem las droga w lesie korowód jeńców straże wokół szli w nieznane choć już wiedzieli że do kresu jeśli jest wyrok będą katy na ten skraj ziemi pod stopami a za plecami śmierć i cisza i krzyk ostatni w jej ułamku o Matko Boska Częstochowska! jeszcze ból serca strzał w tył głowy aż wszystkie ptaki ociemniały i przyszła Matka z Jasnej Góry Ta co cierpiała w Jeruzalem nad każdym synem zapłakała każdego wzięła na kolana z katyńskiego lasu wprost poprowadziła ich do Pana

    A. D. 2000

  • Moja przygoda z polityką, czyli walka o powiat sztumski


    Mariusz ze Sztumu

    Od Redakcji

    Autor, rocznik 1956, po przodkach z Mazowsza, z urodzenia gdańszczanin, od roku 1992 pracuje i mieszka w Sztumie, mieście pomorskim o bogatej historycznej przeszłości, od XV wieku siedzibie starosty i powiatu.

    Jest lekarzem chirurgiem. W wolnych chwilach uprawia turystykę górską, interesuje się historią i genealogią. Zgodnie z tradycją swego zawodu bierze czynny udział w życiu lokalnej społeczności. Od roku 1994 jest członkiem Związku Rodu Żółtowskich, na dorocznych zjazdach bywa z żoną Mirellą i dziećmi: Anną, Piotrem i Martą.

    Od Autora

    Poruszając się w kręgu tematyki wspomnieniowej, tak typowej dla artykułów zamieszczanych na łamach naszego „Kwartalnika”, chciałbym opowiedzieć czytelnikom, jak walczyliśmy o utworzenie powiatu sztumskiego. Bardzo krótki okres, który upłynął od opisywanych wydarzeń, jak również fakt osobistego w nie zaangażowania, nie pozwalają mi nabrać odpowiedniego dystansu, tak niezbędnego do zachowania pełnego obiektywizmu.

    Krótka historia Sztumu XII-XX wiek

    Sztum jest niewielkim miastem Dolnego Powiśla, liczącym 10 500 mieszkańców. Jego historia sięga XII wieku, kiedy to istniał położony na wyspie obronny gród Pomezanów. Krzyżacy w 1236 roku założyli tu folwark, a w latach 1331-1335 zbudowali murowany zamek, mający chronić od południa malborską siedzibę wielkiego mistrza. Nazwę swą miasto wywodzi prawdopodobnie od pruskiego właściciela o nazwisku Stumo. Pierwotna nazwa niemiecka Stuhm przekształciła się w obecną w 1565 roku. Za rządów wielkiego mistrza Wernera von Orselna (1326-1335) powstało wójtostwo sztumskie, które przetrwało do 1466 roku. Po zwycięstwie nad Krzyżakami w 1410 roku Sztum przeszedł w ręce polskie. Król Władysław Jagiełło zatrzymał się tu w drodze z Malborka do Kwidzyna. Oblężony później przez Henryka von Plauen, został poddany. 23września 1416 roku wielki mistrz Michał Kuchmeister nadał Sztumowi prawa miejskie.

    W wojnie trzynastoletniej (1454-1466) zamek sztumski, początkowo zdobyty przez wojska Związku Pruskiego, powrócił pod władzę Zakonu po klęsce wojsk polskich pod Chojnicami (1454). Na mocy traktatu pokojowego z 1466 roku ponownie znalazł się pod panowaniem polskim. Od tej pory, z małymi wyjątkami, pozostawał pod nim przez trzysta lat, był siedzibą starosty niegrodowego. W roku 1526 Zygmunt Stary na zjeździe w Gdańsku wprowadził sejmiki generalne w Prusach Królewskich. W maleńkim województwie malborskim odbywały się one w Sztumie. Po wojnie polsko-szwedzkiej w latach 1626-1629 starostwo sztumskie dostało się w posiadanie elektora brandenburskiego, a po traktacie z 1635 wSztumskiej Wsi powróciło do Rzeczypospolitej. W wyniku I rozbioru Polski Sztumznalazł się w Prusach Zachodnich, od 1818 do 1945 roku był siedzibą powiatu.

    Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku środowiska patriotyczne ożywiły swą działalność, ukierunkowaną na przygotowania do plebiscytu. Po klęsce plebiscytowej w czasie dwudziestolecia międzywojennego Sztum pozostawał ośrodkiem oporu przeciw germanizacji tych ziem. Znaczącą rolę w tych walkach odegrały rodziny Donimirskich h. Brochwicz i Sierakowskich h. Ogończyk – za swoją postawę zapłaciły daninę krwi. Po zakończeniu II wojny światowej i zajęciu Pomorza przez Rosjan rozpoczęły się represje wobec miejscowej ludności, zarówno niemieckiego, jak i polskiego pochodzenia. Stolicę powiatu w 1945 ponownie ulokowano w Sztumie i przetrwała ona do reformy administracyjnej w 1975 roku, likwidującej szczebel powiatowy. Wynikająca z przesłanek politycznych ograniczyła rolę samorządów, część funkcji faktycznie pozostała w dawnych siedzibach powiatów pod różnymi nazwami, np. okręgów, rejonów itp.

    1993 – Pierwsza próba przywrócenia powiatu sztumskiego

    W pierwszej połowie lat 90. podjęto próby reform społecznych, wśród nich – reformę podziału terytorialnego. Na podstawie wielowiekowych doświadczeń uznano, że przywrócenie samorządnych powiatów pobudzi lokalne społeczności do aktywnej odbudowy Rzeczypospolitej. W 1993 roku rady gmin Dzierzgonia, Starego Dzierzgonia, Mikołajek Pomorskich, Starego Targu i Sztumu podjęły uchwały zmierzające do restytucji powiatu sztumskiego. Ostatecznie nie doszło jednak do żadnych zmian struktur administracji.

    1998 – Próba druga

    Idea zmian odżyła ponownie w roku 1998. Zasadnicze założenia były następujące: ukształtowanie województw zgodnie z ich położeniem, historią i gospodarką oraz rozszerzenie szczebla samorządowego z gmin na odtworzone powiaty i województwa. Utworzono 16 województw, liczbę powiatów ograniczono przez wyznaczenie ich minimalnych wielkości (5 gmin, 50 tys. mieszkańców w powiecie, 10 tys. mieszkańców w jego siedzibie) oraz wymogu występowania instytucji właściwych dla szczebla ponadgminnego, jak np. szkoły średnie, szpital, policja, straż pożarna.

    Koncepcję nowego podziału terytorialnego przedstawił wiceminister MSWiA, Jerzy Stępień. Zaproponował skreślenie 15 powiatów z wcześniej przygotowanej mapy, w tym Sztumu. Reakcja miejscowego społeczeństwa była natychmiastowa. Zawiązał się Społeczny Komitet Obrony Powiatu Sztumskiego skupiający przedstawicieli wszystkich opcji politycznych, a przewodnictwo objął ówczesny burmistrz Krzysztof Mroczkowski. W składzie komitetu znalazłem się jako przedstawiciel Prawicowego Forum Samorządowego. By zapoznać społeczeństwo z problemem i sprowokować media do zainteresowania się tematem, zorganizowaliśmy w ramach protestu blokadę drogi krajowej biegnącej przez centrum miasta. W manifestacji wzięło udział ok. 2000 mieszkańców. Gromadziliśmy argumenty dowodzące jedności geograficznej, historycznej i gospodarczej ziem Dolnego Powiśla, uzyskaliśmy uchwały 5 gmin gotowych wspólnie budować nasz powiat, przedstawiliśmy wyczerpujące informacje o istniejących na tym terenie instytucjach powiatotwórczych. Wychodząc z założenia, że drobne prezenty zjednują przyjaciół, podarowaliśmy ministrowi „łapacz snów” przygotowany przez Leszka Michalika, „wodza” Towarzystwa Przyjaciół Indian w Sztumie. Miał on spowodować proroczy sen o utworzeniu naszego powiatu.

    Poszukując poparcia, spotykaliśmy się z politykami działającymi zarówno na szczeblu samorządu, jak i administracji rządowej. Miałem okazję rozmawiać z Czesławem Bieleckim, Franciszką Cegielską, Teresą Kamińską (ministrem odpowiedzialnym za koordynację wprowadzania czterech reform), Wiesławem Walendziakiem – ówczesnym szefem gabinetu premiera. Wszystko wydawało się znajdować na dobrej drodze. W godzinach nocnych 13 sierpnia otrzymałem zkancelarii premiera telefoniczną wiadomość, że uwzględniono nas na mapie powiatowej Polski. Radość niestety trwała krótko. W propozycji dla Rady Ministrów znalazł się zapis mówiący o utracie poparcia gmin i braku wykształconych funkcji ośrodka ponadgminnego w kilkunastu powiatach, w tym Sztumu. Dwa dni później zebrała się Rada Ministrów i w oficjalnie wydanym dokumencie administracyjnym kraju Sztum znalazł się w powiecie malborskim województwa pomorskiego. Powiatu sztumskiego nie było.

    1998-2001 – Próba trzecia

    Pokonawszy rozgoryczenie porażką, postanowiliśmy nie składać broni. Nadeszła jesień 1998 roku, a wraz z nią czas wyborów samorządowych. Walka opowiat sztumski znalazła się w programach wyborczych wielu kandydatów.Startując z listy AWS (mimo że nigdy nie byłem członkiem tego ugrupowania),zdobyłem mandat radnego Rady Powiatu Malborskiego. Dotychczasowy burmistrz, Krzysztof Mroczkowski, nie przeszedł przez sito wyborcze i straciwszy funkcję publiczną, zrezygnował również z kierowania Komitetem Obrony Powiatu Sztumskiego Wydarzyła się wówczas rzecz niesłychana. Zostałem zaproszony do magistratu, gdzie burmistrz i jego zastępca – obaj z SLD – poprosili mnie, bym podjął się przewodnictwa Komitetu. Uważali, że mogę liczyć na dostęp do przedstawicieli rządu. Decyzja nie była łatwa. Obawiałem się, że w przypadku porażki zostanę przysłowiowym „kozłem ofiarnym”, odmówić jednak nie wypadało. Po krótkim namyśle zgodziłem się, żądając jednak pełnej obsługi logistycznej ze strony władz miasta.

    7 listopada 1998 roku, debiutując jako radny powiatu malborskiego, w czasie sesji w Malborku zaapelowałem o poparcie idei utworzenia powiatu sztumskiego. Na sali powiało chłodem nie tylko z racji pory roku. Moje wystąpienie zostało zaprotokołowane jako wolny wniosek, do którego Rada miała się ustosunkować w bliżej nieokreślonej przyszłości. Odniosłem wrażenie, że „wyskoczyłem jak Filip z konopi”.

    Byłby w błędzie ten, kto by sądził, że tylko mieszkańcy Sztumu kontestowali nowy podział administracyjny. Podobne do naszego komitety pojawiły się w kilkunastu miastach i w dniach 4-5 lutego 1999 roku w Brzezinach utworzyły Związek Miast Walczących o Powiaty. Na jego czele stanął Roman Sasin z Brzezin. Owocem spotkania stało się oświadczenie skierowane do Rządu i Parlamentu RP zawierające postulat szybkiego uchwalenia rozporządzenia w sprawie trybu składania wniosków o utworzenie nowych powiatów. W następnych miesiącach odbywały się kolejne spotkania, a liczba miast wzrosła do dwudziestu. Rada Ministrów wydała 15 kwietnia 1999 roku długo oczekiwane rozporządzenie. Szczegółowość dokumentów dotyczących posiadanej infrastruktury była tak duża, że mogła zniechęcić do dalszych starań. Ponadto należało uzyskać ponownie uchwały gmin zainteresowanych tworzeniem powiatu, gmin ościennych, rady aktualnego powiatu oraz sejmiku wojewódzkiego. Mieliśmy twardy orzech do zgryzienia. Samorządowcy pięciu gmin Dolnego Powiśla zdawali sobie sprawę, że występują przeciw władzom obecnego powiatu, co byłodziałaniem ryzykownym. Rozmowy były trudne, a niektóre z nich nawet szkodliwe dla zdrowia (głównie dla wątroby), doprowadziły jednak do sukcesu. Jeszcze trudniejsze było otrzymanie opinii pozostałych gmin obecnego powiatu malborskiego, brak bowiem instrumentów prawnych nakazujących samorządom lokalnym podejmowanie uchwał dotyczących powyższej kwestii. Z wielkim mozołem i ten etap udało nam się przejść. Oczywiście większość gmin naszej idei nie poparła. Mój wolny wniosek złożony na początku kadencji przybrał kształt projektu uchwały i po burzliwej dyskusji był głosowany w dniu 14 grudnia 1999. Wynik głosowania: 12 za, 13 przeciw i 12 wstrzymujących się był lepszy od spodziewanego, ale nie do końca satysfakcjonujący, gdyż skutkował podjęciem uchwały odrzucającej nasz wniosek. Po skompletowaniu dokumentów w dniu 31 grudnia 1999 udaliśmy się do siedziby wojewody pomorskiego i na ręce jego zastępcy złożyliśmy wniosek spełniający wymogi rozporządzenia.

    Nieco wcześniej, bo we wrześniu, wybrał się z wizytą do Sztumu minister Jerzy Stępień. Po spotkaniu w Brzezinach, gdzie został obrzucony trudno zmywalnymi i niezbyt świeżymi wiktuałami, wyraził zaniepokojenie, czy podobny los nie spotka go u nas. Obawy ministra rozwiała sekretarz Urzędu Miasta Anna Mielniczek, zapewniając, że wszystkie kury zostały internowane. Atmosfera spotkania była faktycznie wolna od incydentów, a wyjeżdżając min. Stępień wyraził ubolewanie z powodu krzywdzącej dla nas decyzji Rady Ministrów.

    Wniosek złożony przez samorząd sztumski zyskał pozytywną opinię wojewody pomorskiego, Tomasza Sowińskiego, z nadzieją więc oczekiwaliśmy na uchwałę sejmiku. 14 lutego 2000 roku wzięliśmy udział w posiedzeniu Komisji Samorządu Terytorialnego Sejmiku Województwa Pomorskiego. Przekonywaliśmy o sensie wyodrębnienia jeszcze jednego powiatu, powołując się na więzi historyczne, gospodarcze i społeczne. Napięcie rosło, gdyż odnosiliśmy wrażenie, że nasze argumenty nie w pełni przekonują rozmówców. Znalazło to niestety odzwierciedlenie w głosowaniu: tylko 2 radnych poparło nasz wniosek, a 5 było przeciw. Rozpoczęło się dramatyczne oczekiwanie na sesję rady sejmiku. Dowiedzieliśmy się, że zdanie komisji podzielił zarząd i przygotował projekt uchwały odrzucającej nasz wniosek! Termin sesji wyznaczono na 6 marca. W sukurs przyszedł nam sekretarz klubu AWS, Edmund Krasowski, były poseł na Sejm RP, a obecnie radny wojewódzki z naszego terenu. W redagowanej przez siebie gazecie „Dla Ciebie i dla Twoich Przyjaciół” uchylił rąbka tajemnicy i podał, jak głosowali radni z poszczególnych ugrupowań w trakcie feralnego dla nas posiedzenia Komisji Samorządu Terytorialnego, umieszczając tę informację pod wielce znaczącym tytułem: SLD przeciw Powiatowi Sztumskiemu. Po krótkiej dyskusji byliśmy już pewni poparcia klubu AWS. W czasie obrad sejmiku, poproszony o głos, wygłosiłem nieco łzawy apel o podarowanie Sztumowi roku nadziei potrzebnego na podjęcie decyzji przez Radę Ministrów. Po przedstawieniu opinii komisji i zarządu, głos zabrał przewodniczący klubu AWS, który zadeklarował poparcie dla idei utworzenia powiatu sztumskiego. Zdecydowani przeciwnicy opuścili salę obrad i nie wzięli udziału w głosowaniu. Jego wynik – 28 radnych za i tylko 3 przeciw – wzbudził w nas zrozumiały entuzjazm i stał się medialną sensacją dnia.

    W oczekiwaniu na rozstrzygnięcie rządowe, kontynuowaliśmy spotkania z politykami zarówno w Sejmie, Senacie, w Kancelarii Prezydenta RP. Nie zaniedbywaliśmy żadnej okazji. Korzystając z faktu, że miał się odbyć promocyjny rejs po Nogacie z udziałem wielu VIP-ów, postanowiliśmy nieproszeni wziąć w nim udział. Z obecnych na statku „białej floty” jedynie zaprzyjaźniony dziennikarz telewizyjny, Leszek Sarnowski został wtajemniczony w nasz spisek. Wpadłem na pomysł, żeby podpłynąć do stateczku na posiadanej przeze mnie łodzi typu canoe i występując w strojach indiańskich wręczyć marszałkowi Maciejowi Płażyńskiemu (oczywiście w sposób zakamuflowany, gdyż towarzyszyli mu przedstawiciele starostwa malborskiego) petycję z prośbą o poparcie powiatowych aspiracji Sztumu. Do udziału w przedsięwzięciu namówiłem dwóch czołowych przedstawicieli Towarzystwa Miłośników Kultury Indian, braci Leszka i Sławomira Michalików, którzy wystąpili w „strojach organizacyjnych”. Sam włożyłem kurtkę i czapkę traperską. Tak zamaskowani dokonaliśmy abordażu w okolicach Białej Góry i będąc już na pokładzie wręczyliśmy marszałkowi Płażyńskiemu dar w postaci ostatnio napisanej przez „wodza Indian” książki, w której sprytnie ukryliśmy wspomnianą petycję. Statek kontynuował podróż w kierunku Malborka i odholował nas kilka kilometrów. Kiedy po skończonej misji wracaliśmy „na pagajach” w stronę Białej Góry, zauważyliśmy, żeprzyglądają się nam dwie czaple. Ptaki towarzyszyły nam jakieś 2 km, czujnie nas obserwując. Widocznie zaniepokojone były obecnością na ich terenach łowieckich dwóch dużych, pierzastych stworzeń. Na szczęście obyło się bez konfliktu zbrojnego.

    Na co dzień utrzymywaliśmy stały kontakt z urzędnikami MSWiA, licząc na jakiś „przeciek”. W tym czasie nastąpiła zmiana w resorcie: miejsce min. Stępnia, który odszedł do Trybunału Konstytucyjnego, zajął były wojewoda kielecki, Józef Płoskonka. Jego wypowiedzi w sprawie ewentualnej korekty mapy powiatowej nie napawały optymizmem. Twierdził, że powiatów jest za dużo i trzeba ich liczbę ograniczyć. W odpowiedzi nasililiśmy działania medialne zarówno w prasie, jak i telewizji, korzystając z faktu, iż jeden zkorespondentów jest mieszkańcem naszego miasta. Z nieocenioną pomocą przyszedł mój brat Tomasz, przygotowując w Telewizji Gdańskiej program pt.:Tu mieszkam, w którym obywatele Sztumu mogli wyrazić swoje powiatowe tęsknoty. Owocem rozmów telefonicznych z min. Markiem Biernackim stało się spotkanie na początku grudnia w gmachu ministerstwa. Nie omieszkaliśmy wyrazić swojej dezaprobaty dla sztywnego stanowiska, jakie zajmował wiceminister Płoskonka. Min. Biernacki tłumaczył, że pracownicy jego resortu reprezentują stanowisko Premiera RP.

    Wreszcie 14 grudnia 2000 roku do Marszałka Sejmu RP wpłynął dokument przyjęty dwa dni wcześniej przez Radę Ministrów, a zatytułowany: Ocena zasadniczego trójstopniowego podziału terytorialnego państwa. Zawarte w nim wnioski nie spełniały naszych oczekiwań i były potwierdzeniem wcześniej przyjętych przez rząd założeń. Pozwoliłem sobie skomentować treść tego urywku dokumentu, który dotyczył Sztumu i przesłałem ów komentarz na ręce premiera Buzka. Na list odpowiedział min. Płoskonka, zapewniając, że zawarte w nim uwagi będą przedmiotem analizy przed podjęciem ostatecznej decyzji.

    Na początku 2001 roku udało nam się pozyskać bardzo cennego sojusznika w osobie posła AWS Jana Kulasa. W dniu 30 marca, w czasie obrad Sejmu, to właśnie on zadał pytanie: „Jakie jeszcze warunki musi spełnić Sztum, by zostać miastem powiatowym? Dlaczego rząd wzbrania się przed utworzeniem powiatów w tych kilkunastu miastach, które o to zabiegają i złożyły stosowne wnioski?”. Odpowiadając, min. Płoskonka stwierdził, że rząd nie usztywnia stanowiska i rozważa utworzenie kilku, lecz na pewno nie kilkunastu nowych powiatów. W tym momencie poczułem gwałtowny wyrzut adrenaliny. W ciemnym dotąd tunelu pojawiło się światełko! Wracaliśmy z Wiejskiej pełni zapału do dalszego działania. W niedługim czasie, dzięki energicznym działaniom posła Kulasa, udało nam się doprowadzić do spotkania z min. Płoskonką. Wzięli w nim udział również przedstawiciele Elbląga, starającego się o włączenie do województwa pomorskiego. Nasz dotychczasowy adwersarz przy osobistym poznaniu okazał się bardzo sympatycznym, choć rzeczowym człowiekiem.Stwierdził, że nasz wniosek jest jednym z najlepszych, lecz przydałoby się nieco silniejsze poparcie polityczne, elblążanom natomiast nie pozostawił żadnych złudzeń. Nie można było nie skorzystać z tak cennej sugestii. Znów rozgrzały się aparaty telefoniczne; osobiście najbardziej „zawracałem głowę” szefowej gabinetu politycznego premiera, min. Teresie Kamińskiej.

    Dnia 19 kwietnia gościem władz Sztumu był Marszałek Sejmu RP, Maciej Płażyński. Rozmowy oczywiście zdominował temat powiatu. Otrzymaliśmy informację, że decyzje zapadną do końca maja. Prosiliśmy o poparcie naszych starań. Czując, że zbliża się ostatnia prosta, postanowiliśmy jeszcze raz nagłośnić sprawę. Burmistrz Sztumu, Leszek Tabor, zaproponował, by zorganizować sztafetębiegaczy, którzy – pokonując trasę ponad 300 km – poniosą prośbę o utworzenie powiatu i wręczą ją premierowi. 20 maja po Mszy św. odprawionej w tej intencji, z placu Zamkowego w Sztumie nastąpił start. Trasa wiodła przez tereny tych wszystkich gmin, które zadeklarowały chęć współtworzeniapowiatu. Ludność ochoczo włączała się do biegu, by na miarę własnych sił choć przez czas jakiś towarzyszyć długodystansowcom. Późnym wieczorem udało mi się dodzwonić do min. Kamińskiej i przekazać jej informację o naszej nowej inicjatywie. Wytłumaczyłem, że bieg ma być eleganckim sportowym akcentem kończącym nasze kilkuletnie starania i nie jest formą manifestacji, lecz imprezą integrującą ludność pięciu gmin. To wyjaśnienie zostało przyjęte z wyraźną ulgą.

    24 maja udaliśmy się samochodem do Warszawy. W Łomiankach spotkaliśmy naszych dzielnych sportowców i omówiliśmy plan działania. Przed Kancelarię Premiera zajechaliśmy o godzinie 11.30.Umówieni byliśmy na 12.00. Niestety okazało się, że trwa jeszcze manifestacja pracowników przemysłu samochodowego, skierowana przeciw przywożeniu motoryzacyjnego złomu z zagranicy. Musieliśmy poczekać na swoją kolej. Kiedy związkowcy się rozeszli, wbiegła nasza sztafeta. Po krótkim oczekiwaniu przed gmach Kancelarii Premiera wyszedł jej szef, min. Michał Musiał. Wręczyłem mu petycję, tłumacząc cel przybycia. Argumentowałem, że w starożytności na czas olimpiad zawieszano spory i wstrzymywano działania wojenne, a ukoronowaniem każdej z nich był bieg maratoński. Mieszkańcy Sztumu pragnęli w duchu sportowym zakończyć walkę o powiat i dlatego pokonali trasę równą ośmiu długościom biegu maratońskiego. Tego samego dnia min. Płoskonka wizytował Sztum, dokonując lustracji budynków przeznaczonych na potrzeby instytucji powiatowych. Ucieszyliśmy się z pozytywnej oceny.

    2002 – Sukces i zobowiązanie

    Dnia 31 maja 2001 roku zebrała się Rada Ministrów. W godzinach przedpołudniowych otrzymaliśmy faks z informacją o utworzeniu 7 nowych powiatów: w Brzezinach, Lesku, Gołdapi, Łobzie, Węgorzewie, Wschowej i Sztumie. Natychmiast podzieliliśmy się tą radosną wieścią z mieszkańcami. Gratulacjom nie było końca, a najbardziej cieszyły słowa uznania ze strony zwykłych obywateli, gdyż z całą pewnością były szczere. Formalnie decyzja RM została ogłoszona 20 czerwca 2001.

    W kilka dni później zrezygnowałem z funkcji przewodniczącego, a komitet formalnie przestał istnieć. Zamknąłem pewien etap z przeświadczeniem, że lepiej być jednym z wielu ojców sukcesu niż przywódcą przedsięwzięcia, które poniosło klęskę. Został powołany pełnomocnik rządu do spraw utworzenia nowych powiatów. 31 grudnia 2001 roku wraz z piętnastoma innymi radnymi utraciłem swój mandat. 1 stycznia 2002 roku powiat malborski został formalnie podzielony, a rolę samorządu w Sztumie przejął komisarz, który będzie działać do czasu nowych wyborów samorządowych. Rozpoczął się chocholi taniec wokół obsady stanowisk w nowym starostwie.

    Utworzenie powiatu sztumskiego było ukoronowaniem starań Społecznego Komitetu Obrony Powiatu Sztumskiego. Zgodna wola społeczności gmin Dzierzgonia,Starego Dzierzgonia, Starego Targu, Mikołajek Pomorskich i Sztumu, poparta pozytywną opinią wojewody pomorskiego i Sejmiku Województwa Pomorskiego, przyniosła oczekiwany rezultat. Ocena wdrażania reformy administracyjnej dokonana przez Rząd wykazała, że aspiracje Sztumu opierają się na solidnych podstawach.

    Wypada podziękować tym wszystkim, którzy nie bacząc na różnice polityczne, zintegrowali się w dążeniu do restytucji naszego powiatu. Nie można zapominać o politykach wywodzących się z województwa pomorskiego, których zdecydowane poparcie wzmocniło nasze głosy i w sposób istotny wpłynęło na decyzję Rządu, także o życzliwych nam przedstawicielach mediów publicznych. Spotkanie na zamku w Sztumie w dn. 23 czerwca 2001 roku stało się okazją do złożenia im wszystkim gorących podziękowań.

    Ziemia Sztumska stanęła przed wielką szansą. Sądzę, że społeczeństwo, które wykazało tak wielką aktywność, ma wszelkie predyspozycje do sprawnego gospodarowania w naszej „małej ojczyźnie”. Będzie to możliwe pod warunkiem, że porozumienie ponad podziałami przejdzie próbę czasu i trwać będzie przez następne lata, a nowemu powiatowemu samorządowi przyświecać będzie idea służby społecznej wymagającej niejednokrotnie silnego osobistego zaangażowania, a niekiedy i rezygnacji z osobistych ambicji.

    Czas dopisze dalszy ciąg historii, której byłem uczestnikiem i odpowie na pytanie o sens naszych uporczywych starań.

  • Ślub rodziców w Krasnobrodzie


    Izabela z Żółtowskich Broszkowska

    Od Redakcji

    Autorka, córka Benedykta Żółtowskiego z Godurowa, opublikowała w 1999 „Wspomnienia z dzieciństwa i młodości” obejmujące lata 1940-1954 („Kwartalnik” nr 20, 21, 22). Obecnie wraca do wydarzeń, których świadkiem być nie mogła, przywołuje zatem wspomnienia Ojca i ciotki, Janiny z Puttkamerów Żółtowskiej, przedstawia zachowane z tego czasu rodzinne pamiątki.

    Od Autorki

    Dzieje rodziny Benedykta Żółtowskiego z Godurowa znane są wielu czytelnikom „Kwartalnika”. Związek Rodu opublikował w formie książeczki jego wspomnienia, a w kilku numerach naszego pisma drukowane były fragmenty wspomnień moich, czyli jego najstarszej córki.

    Uzupełnieniem tej rodzinnej historii jest drukowany poniżej opis ślubu B.Ż. autorstwa Janiny z Puttkamerów Żółtowskiej – żony jego kuzyna Adama i uczestniczki uroczystości. Przedstawiam tu fragment jej dzienników będący świadectwem obyczajów panujących w okresie międzywojennym w środowisku ziemiańskim. Mam nadzieję, że zdjęcia, teksty toastów i program uroczystości dodają temu opisowi „smaku”, a krótkie charakterystyki bohaterów przybliżą czytelnikowi całe zdarzenie.

    Dla informacji dodam, że ślub odbywał się w Krasnobrodzie – majątku rodziców panny młodej. Ponieważ obie rodziny były bardzo liczne, listę zaproszonych gości ograniczono tylko do najbliższych. Benedykt był najmłodszym dzieckiem, a w dniu ślubu miał trzydzieści cztery lata. Jego brat Andrzej, będący wówczas po pięćdziesiątce, pełnił tu rolę najstarszego w rodzinie, bo ojciec już nie żył. Róża miała lat dwadzieścia dwa, a więc zarówno rodzeństwo jej męża, jak i autorka dzienników byli w wieku jej rodziców! Uderza w opisie uroczystości to, że najważniejszym punktem programu był sam ślub, a nie późniejsze przyjęcie, nazwane tutaj „śniadaniem”. Jego menu – jak na dzisiejsze obyczaje – było więcej niż skromne. Natomiast uwagi autorki dziennika uszła ceremonia składania życzeń młodej parze przez pracowników majątku w Krasnobrodzie, która odbyła się na trawniku przed domem, w prezencie zaś przyniesiono tradycyjne „korowaje”, tj. gałązki oblepione upieczonym ciastem, jako symbol płodności.

    Ale nie wyręczajmy autorki opisu…

    Oto postaci głównych bohaterów uroczystości:

    Benedykt Żółtowski, syn Marcelego i Ludwiki z Czarneckich. Urodził 28 marca 1902 roku w Godurowie – woj. poznańskie, w siedzibie rodzinnego majątku ziemskiego, jako dziesiąte i najmłodsze dziecko. Do dwunastego roku życia uczył się w domu. W latach 1914-1918 uczęszczał do Gimnazjum św. Marii Magdaleny we Wrocławiu. W czasie Powstania Wielkopolskiego przerwał naukę i jako ochotnik dołączył do walczących braci. Następnie, do wojny bolszewickiej 1920 roku, kontynuował naukę w Gimnazjum św. Marii Magdaleny w Poznaniu. W 1920 zaciągnął się do formowanego przez Ignacego Mielżyńskiego 215. Pułku Ułanów. Walczył na Pomorzu, potem na froncie wschodnim, gdzie był poważnie ranny. Po demobilizacji (1921) zdał „wojskową” maturę. W roku 1924 ukończył Szkołę Podchorążych Rezerwy, a pięć lat później otrzymał awans na porucznika rezerwy. W latach 1924-1927 odbył kilka praktyk rolniczych, w tym półroczną w Danii, i w roku 1927, po śmierci ojca, objął administrację rodzinnego majątku Godurowo. W 1933 został jego współwłaścicielem wraz z matką. Początek lat trzydziestych to czasy wielkiego kryzysu – również w rolnictwie – i B.Ż. z wielkim trudem udało się wyprowadzić majątek z tego kryzysu. W roku 1936 ożenił się z Różą Fudakowską.

    26 sierpnia 1939 został zmobilizowany do 17. Pułku Ułanów Wielkopolskich i w tym dniu na zawsze pożegnał się z rodzinnym domem i majątkiem. Wraz z 17. pułkiem przeszedł szlak bojowy Wielkopolskiej Brygady Kawalerii – od granicy niemieckiej do Warszawy. 25 września w Warszawie został ciężko ranny, w wyniku czego stracił nogę. Do lipca 1940 przebywał z przerwami w szpitalu wojskowym w Warszawie. Resztę okupacji, do stycznia 1944, spędził B.Ż. wraz z rodziną w majątku rodziców żony w Krasnobrodzie na Zamojszczyźnie. Pomagał w administracji majątku, a jego znakomita znajomość mentalności i języka Niemców pozwalała mu na ratowanie rodaków od wywózek na roboty.

    Z obawy przed wkraczającymi wojskami radzieckimi, które „eliminowały pomieszczyków”, rodzina przeniosła się do Ojcowa pod Krakowem. B.Ż. był bez pracy. Wiosną 1945 Rodzice podjęli próbę życia od nowa – na 8-hektarowym gospodarstwie w Cieszynie k. Odolanowa, a następnej wiosny znówsię przenieśli – do Nieświastowa k. Konina, gdzie B.Ż. objął administrację upaństwowionego majątku. Końcem tej pracy było aresztowanie przez UB – z powodu donosu pracowników, którym nie pozwalał kraść.

    Po wypuszczeniu z więzienia – wiosną 1947 – B.Ż. objął posadę dyrektora Państwowej Stadniny Koni w Rzecznej w Olsztyńskiem na Ziemiach Odzyskanych. W ciągu kilku lat doprowadził stadninę do rozkwitu. W czasie wojny i pobytu w Rzecznej przyszły na świat kolejne dzieci, tak że w 1949 była ich już szóstka. W 1953, po rozlicznych szykanach i próbach udowodnienia mu marnotrawstwa i sabotażu, wyrzucono go z pracy jako element o niewłaściwym pochodzeniu społecznym.

    Pracował potem dorywczo jako meliorant, a rodzina musiała zamieszkać w wiejskiej chałupce. Dopiero po roku otrzymał następną stałą pracę jako kierownik wielkiej tuczarni świń pod Iławą, gdzie znów przeprowadziła się rodzina.

    Wreszcie w roku 1955 dobił do przystani życiowej. Był nią zespół majątków hodowlanych w Suszu k. Iławy. Został agronomem, a wkrótce zastępcą dyrektora i tam pracował już do emerytury. Zamieszkał z rodziną w służbowym domku w majątku Kamieniec – jednym z gospodarstw zespołu suskiego. Mieszkał tam do swej śmierci w roku 1982.

    B.Ż. był człowiekiem bezpośrednim w stosunkach z ludźmi, stanowczym w decyzjach i prawym w postępowaniu. Za te cechy charakteru cenili go współpracownicy i obdarzali wielką sympatią podwładni. Był doskonałym rolnikiem praktykiem, kochał swoją pracę i odnosił duże sukcesy w hodowli i produkcji rolnej.

    Będąc na emeryturze, B.Ż. sporządził pracochłonną dokumentację fotograficzną wielkopolskiej linii rodziny Żółtowskich. Z zebranych od różnych członków rodziny zdjęć zrobił reprodukcje i opracował album, a potem wykonał 25 jego kopii (techniką wklejania odbitek fotograficznych – nie było wówczas kserografu). Album zawiera widoki siedzib oraz sceny rodzajowe i portrety niemal wszystkich członków poszczególnych rodzin. Zebrał w ten sposób bardzo bogaty materiał historyczny. Napisał także Wspomnienia, wydane przez nasz Związek w 1994 roku.

    B.Ż. zmarł w Kamieńcu 2 lipca 1982 roku i został pochowany na cmentarzu parafialnym w Pyrach w Warszawie.

    B.Ż. otrzymał odznaczenia: za wojnę 1920 roku – Krzyż Walecznych, za wojnę 1939 roku – dwukrotnie Krzyż Walecznych i Krzyż Virtuti Militari V kl.

    Róża Żółtowska, córka Kazimierza i Marii Fudakowskich. Urodziła się 5października 1913 roku w Krasnobrodzie na Zamojszczyźnie. W 1915, po wybuchu wojny światowej, w obawie przed walkami, w których wszystkie zabudowania Krasnobrodu zostały spalone, rodzice wysłali dwuletnią R.Ż. wraz ze starszym bratem Jerzym i pod opieką niani do Dziuńkowa na Ukrainie – do majątku kuzynów Kraczkiewiczów. Do domu rodzinnego wróciła dopiero w roku 1918 – okrężną drogą przez Piotrogród, Szwecję, Danię i Berlin.

    Początkowo – jak większość dziewcząt ze środowiska ziemiańskiego tego czasu – uczyła się w domu rodzinnym, odbudowanym przez ojca ze zniszczeń wojennych. Wykształcenie średnie otrzymała w sławnej szkole sióstr Sacré Coeur we Lwowie, gdzie zdała maturę w roku 1932. Przez powiązania rodzinne – dwie siostry jej ojca były zakonnicami w tym zgromadzeniu, kuzyn Tadeusz Fedorowicz był w seminarium we Lwowie – zetknęła się z ruchem młodzieży katolickiej „Odrodzenie”. Dom rodzinny, szkoła i ruch młodzieżowy dały jej głęboką formację religijną. Była wierząca bez dewocji, całe życie postępowała zgodnie z zasadami swej wiary i nigdy nie wątpiła, że Opatrzność Boża czuwa nad nią i jej rodziną.

    Po maturze zamieszkała w Krasnobrodzie, pomagając matce w prowadzeniu domu, z przerwami na wyjazdy – w roku 1935 na pół roku do Paryża, gdzie chodziła na kursy historii sztuki w Luwrze, czy do Warszawy, gdzie ukończyła kursy sióstr Czerwonego Krzyża; w Warszawie bywała też na balach karnawałowych. Swego przyszłego męża poznała w domu pp. Morawskich w Lublinie. 17 czerwca 1936 roku w Krasnobrodzie odbył się ich ślub.

    Od tego momentu dzieliła losy Benedykta Żółtowskiego, opisane w jego życiorysie. W bardzo trudnych wojennych i powojennych czasach, wśród ciągłych przeprowadzek i niepewności losu ludzi o „niewłaściwym” pochodzeniu urodziła i wychowała siedmioro dzieci. W najtrudniejszych chwilach, gdy nie było co jeść i wyrzucano ich z mieszkania, mówiła, że skoro Pan Bóg daje dzieci – daje i na dzieci. I to się jej sprawdzało, zawsze w ostatniej chwili znajdowało się wyjście z trudnej sytuacji czy też spotykała dobrych ludzi, którzy spieszyli z pomocą. Nazajutrz po przeprowadzce, do coraz to gorszych i ciaśniejszych pomieszczeń, zawieszała firanki, rozwieszała na ścianach obrazki i tworzyła dom rodzinny. Musiało być zawsze czysto, dzieci umyte i oprane, a za ostatnie grosze kupowała książki. A w małym domku było jeszcze miejsce dla gości – w lecie zawsze jakaś równie biedna ciotka przyjeżdżała do nas na letni wypoczynek.

    Do roku 1982 mieszkała wraz z mężem na wsi. Po jego śmierci i po ciężkiej chorobie przeniosła się do Warszawy do córki i tu zmarła 25 września 1995 roku.

    Pochowana obok męża na cmentarzu w Pyrach.

    Tak opisał wydarzenia roku 1936 Benedykt Żółtowski:

    Wspomnienia. Fragment dotyczący zaręczyn, ślubu, wesela i podróży poślubnej w 1936 roku

    W 1936 roku postanowiłem dobrać sobie towarzyszkę życia. Nie była to sprawa łatwa. Proponowano mi różne poważne panny, lecz za pieniądze mnie nikt nie kupi. Miałem w domu mamę moją najdroższą, trzeba było dobrać do niej taką synową, by w cnotach jej dorównywała i by współżycie było dobre. Duch Święty oświecił, mama wymodliła.

    Zdecydowałem się oświadczyć o pannę Różę Fudakowską, którą dwalata wcześniej poznałem u Jasiów Morawskich w Lublinie. Od razu mi podpadła – inteligentna, hoża, o dobrych oczach i ładna. Dom jej rodziców znany. Ojciec gorący patriota, oddany bez reszty organizacji polskiego rolnictwa. Decyzja powzięta i do dzieła. 28 lutego spotkaliśmy się w Warszawie i w kawiarni nowo otwartego lotniska na Okęciu zaręczyliśmy się. Rodzice narzeczonej, nieco zaskoczeni nagłością naszej decyzji, widząc nasze rozradowane twarze, pobłogosławili nam. A ja chwyciłem za telefon, by zawiadomić o fakcie kochaną mamę.

    Oficjalne zaręczyny odbyły się w Krasnobrodzie 4 marca, w dniu imienin mego teścia. Na tę uroczystość przyjechał mój najstarszy brat Andrzej i najstarsza siostra Maria, by podziękować rodzicom mej narzeczonej za przyszłą bratową. Datę i miejsce ślubu ustalono na 17 czerwca tegoż roku, w Krasnobrodzie. Jeszcze w ciągu marca moja narzeczona przyjechała do Godurowa, by przedstawić się mojej mamie. Z tej okazji brat mój Franciszek z Brześnicy urządził nam miłe przyjęcie, zapraszając krewnych i sąsiadów.

    W dniu wyznaczonym na ślub zjechały się obydwie nasze rodziny, a związek nasz został pobłogosławiony w kościele parafialnym przed Cudownym Obrazem Matki Boskiej Krasnobrodzkiej. Dzień był prześliczny, wspaniałe słońce. Poprzedniego dnia spadł deszcz, więc natura wykąpana i orzeźwiona, co w otoczeniu przepięknego parku i prawdziwie polskiego dworu tonącego w kwiatach było wspaniałą oprawą tej uroczystości. By przedstawić ducha, jaki panował wśród zebranych dwóch naszych rodów, na następnych stronicach przytaczam dwie mowy wygłoszone w czasie weselnego obiadu. Jedna mojego brata Andrzeja na cześć rodziny Fudakowskich, a druga stryja mojej żony, Bronisława Fudakowskiego, na cześć naszej rodziny. Niestety, pięknego i wzruszającego przemówienia mego teścia nie mamy, gdyż przemawiał zawsze „z głowy”.

    Program dnia 17 czerwca 1936

    g. 8-10Ranne śniadanie w jadalnym pokojug. 10-10.15Goście schodzą się w salonieg. 10.15-10.30Błogosławieństwog. 10.30-11.00Wyjazd do kościoła samochodami w porządku osobno wskazanymg. 11.00Przyjazd Państwa Młodych do kościoła. Goście oczekują w kruchcie, gdzie ustawiają się w orszak w porządku osobno wskazanym.
    Uformowany orszak wyrusza do prezbiterium.
    Rozmieszczenie w kościele.
    Prezbiterium:
    ławka lewa: p.p. K. Kicińska, M. Kunicka, Hr-na T. Rostworowska
    ławka prawa: Hr-na Andrzejowa Żółtowska, p. Janowa Kowerska p. Janowa Lipska, Hr-na Adamowa Żółtowska
    krzesła: za klęcznikami z lewej strony:
    Hr-na Marcelowa Żółtowska, Hr. Andrzej Żółtowski
    krzesła za klęcznikami z prawej strony:
    p. Maria Fudakowska, p. Kazimierz Fudakowski
    krzesła przy lewej ławce:
    drużbowie: p. Jerzy Fudakowski, Hr. Jan Żółtowski
    krzesła przy prawej ławce:
    druhny: p. Krystyna Fudakowska, Hr-ka Elżbieta Żółtowska
    pozostali członkowie orszaku zasiadają w pierwszych rzędach krzeseł ustawionych dla gości poza prezbiterium.g. 11.15Msza świętag. 12.00Wyjście z kościoła w orszaku, w takim porządku jak przy wejściug. 12.15Wyjazd z kościołag. 13.00Przywitanie młodej pary w domug. 13.30Śniadanieg. 20.30Kolacja

    Lista gości weselnych

    Rodzina Fudakowskich

    • Kazimierz Fudakowski (ojciec Panny Młodej, dalej K.F.)
    • Maria Fudakowska z Kicińskich (matka Panny Młodej dalej M.F.)
    • Jerzy Fudakowski – brat Panny Młodej
    • Krystyna Fudakowska – siostra Panny Młodej
    • Maria Kunicka z Bielskich – ciotka K.F.
    • Karolina Kicińska z Rakowskich – matka M.F.
    • Bohdan Kiciński – jej syn
    • Bronisław Fudakowski – brat K.F.
    • Lech Fudakowski – syn Bronisława
    • Maria Fudakowska (Marysiunia) – kuzynka K.F.
    • Jadwiga Kowerska z Fudakowskich – siostra K.F.
    • Jan Eustachy Kowerski – jej mąż
    • Teresa Rostworowska z Fudakowskich (dalej T.R.) – siostra K.F.
    • Jerzy Rostworowski – jej syn
    • Stefan Rostworowski – jej syn
    • Stanisław Swieżawski – kuzyn M.F.
    • Stanisław Kowerski (dalej S.K.) – kuzyn K.F.
    • Jędrek Kowerski – jego syn
    • Basia Kowerska – jego córka
    • Andrzej Fudakowski – syn Bronisława

    Rodzina Żółtowskich

    • Ludwika (Lincia) Żółtowska – matka Pana Młodego
    • Andrzej Żółtowski – brat Pana Młodego
    • Wanda Żółtowska z Czetwertyńskich – jego żona
    • Róża Żółtowska – ich córka
    • Maryś Żółtowska – ich córka
    • Betka Żółtowska – ich córka
    • Rodzeństwo Pana Młodego:
      • Ludwik Żółtowski
      • Franciszek Żółtowski
      • Jan Żółtowski
      • Maria Żółtowska
      • Róża Żółtowska
      • Elżbieta (Liza) Żółtowska
      • Antonina (Ina) Lipska z Żółtowskich
    • Jan Lipski – mąż Iny (brat ambasadora w Berlinie)
    • Władysław Żółtowski – kuzyn z Niechanowa
    • Stefan Czarnecki – kuzyn z Dobrzycy
    • Janina Czarnecka – kuzynka z Dobrzycy
    • Marian (Ryś) Czarnecki – kuzyn z Ruska
    • Janina Żółtowska z Puttkamerów żona Adama (autorka dzienników)
    • Adam Żółtowski – jej mąż, kuzyn z Niechanowa

    TOASTY

    Toast wzniesiony przez ojca Panny Młodej – Kazimierza Fudakowskiego

    Niestety pięknego, wzruszającego przemówienia nie zapisano, przemawiał zawsze „z głowy”.

    Toast wygłoszony przez stryja Panny Młodej, Bronisława Fudakowskiego

    Niedawno temu jeden z członków naszej rodziny, w liście do mnie pisanym, tak się wyraził o uczuciach, jakie według niego rodzinę wiązać powinny: „Jak każde nieszczęście i każdy smutek, tak każda radość w rodzinie powinna znajdować jedną duszę i jedno serce, choć w wielu jednostkach mieszkające”.

    Jeżeli pozwalam sobie zacytować te słowa, to czynię to dlatego, że wyrażają one w sposób prosty i niezwykle ujmujący istotę ideału rodziny, w jakim dziadowie i ojcowie nasi nas wychowali i które my dzieciom naszym staraliśmy się wszczepić. Stanowią one dalej dowód, że kult rodziny, tej podstawy społeczeństw i narodów, również w młodym pokoleniu głębokie znajduje zrozumienie. Przede wszystkim jednak przytoczyłem te słowa dlatego, że znajdują one dzisiaj, w dniu tak radosnej uroczystości rodzinnej piękne zastosowanie.

    Czyż bowiem radość opromieniająca nas w tej chwili „nie znalazła jednej duszy i jednego serca, choć w wielu jednostkach mieszkających”? I czy nie jest ona inną zgoła niż te zdawkowe objawy radości, towarzyszące często uroczystościom weselnym? Śmiem twierdzić, że tak – bo źródło jej jest głębsze i wartości wyższej miary stanowią jej podłoże.

    Kochana Rózia nasza wchodzi do rodziny państwa Żółtowskich, z dawna świecącej przykładem cnót obywatelskich „miłości ojczyzny i poszanowaniem zacnych tradycji i dobrego obyczaju, a przede wszystkim pielęgnującej kult rodziny w najlepszym tego słowa znaczeniu”. Stąd nasza ufność, że Rózi dobrze będzie i na tej ufności oparta radość. Oddajemy perełkę prawdziwą i wierzymy, że znajdzie ona poczesne miejsce wśród cennych klejnotów zdobiących koronę ukutą ze szczerego złota.

    Wznoszę zdrowie szanownej rodziny państwa Żółtowskich w ręce najczcigodniejszej pani Żółtowskiej.

    Toast wzniesiony przez brata Pana Młodego, Andrzeja Żółtowskiego

    Dar wymowy, dar słowa jest może najpotężniejszym orężem, w jaki Pan Bóg w Swej łaskawości wyposaża człowieka przeznaczonego do czynu. A jeśli to słowo jest poparte głębokim rozumem, to wtedy człowiek ten staje się potężnym szermierzem za sprawę, której się oddał, którą ukochał.

    Toteż przebiegając myślą życie Szanownego Pana tutejszego Domu, widzę Go ciągle w pierwszych szeregach ludzi, co ojczyznę budowali, co ją prowadzą, co dnia znojnie o jej jutro i dobro zabiegają. Rozumnie a uparcie, jak czynili ojce, jak poczynali dziadowie, bez jednego spojrzenia w bok – w zapomnieniu o sobie kroczy szlakiem, nad którym drogowskazami: rycerz spod Wiednia, męczennik sybirski… i tylu męczenników doby ostatniej… za Wiarę i Ojczyznę!

    Szczęśliwy, którego to hasło jest życiem.

    Słowa przed chwilą wypowiedziane przez niego, nie tylko młodej parze, ale nam wszystkim, głęboko wryły się w serca i pamięć. Bóg mu zapłać.

    Stoję tu, niestety, w zastępstwie świetlanej postaci mego ojca, którego siły przedwcześnie stargały te same troski, ta podobna praca do tej, w jakiej Pan Domu co dnia się trudzi.

    Będąc świadkiem dzisiejszych zaślubin, myślałem bardzo o moim ojcu i wierzę, bardzo mocno wierzę, że duch jego raduje się, bo w gniazdo nasze wkroczyła córka rodu o takiej tradycji i takich przekonaniach, jakim służył i jakim życie oddał. I jestem spokojny, że młoda Pani godurowskiego Domu wysoko poniesie sztandar tak utrwalonych tam i żywych życiem naszych rodziców zasad: Dla Wiary i Ojczyzny!

    Wychowana w otoczeniu tak przecudnie polskim, będzie zawsze radą i czynem wspierać Benedykta i pomagać mu, a tym radować naszą matkę. I w tym znajdzie szczęście i uszczęśliwi męża.

    A będzie czyniła to naśladując swą matkę i jego matkę, dla których odwaga czynu i heroizm w potrzebie – rzecz zwyczajna, a treścią życia wiara i poświęcenie.

    Przez rodzinę, z wiarą dla Ojczyzny!

    Takim to paniom zawdzięczamy nasze tradycje ziemiańskie, naszą rację stanu.

    Dziękując raz jeszcze za dar, jakim obdarzyliście naszego brata, wznoszę zdrowie rodziny państwa Fudakowskich, w ręce Gospodarzy –

    Niech żyją!

    Opis ślubu Benedykta Żółtowskiego i Róży Fudakowskiej 17 czerwca 1936 roku w Krasnobrodzie przez Janinę z Puttkamerów Żółtowską, żonę profesora filozofii Adama (fragment dzienników)

    Janina z Puttkamerów Żółtowska urodziła się 9 lipca 1889 roku w Wilnie. Była córką Wawrzyńca (1859-1923), patrioty polskiego, ziemianina i polityka, i Zofii z Kieniewiczów. Otrzymała staranne wykształcenie domowe, dziedziczyła posiadłości: Rajcza, Bolcienniki i Korelicze. Pisała dziennik. W 1910 wyszła za Adama Franciszka Żółtowskiego (1881-1958) prof. filozofii i polityka, pochodzącego z wielkopolskiej gałęzi rodziny. W latach 1921-1933 prowadziła salon intelektualny w Poznaniu, grupujący ziemian, ludzi nauki i polityki. Pisała i publikowała pod pseudonimem Jan Rajecki powieści obyczajowe i krytykę literacką. W 1939 wraz z mężem opuściła Polskę i osiadła w Londynie. Pisała tam nadal, drukując swoje teksty głównie na łamach „Wiadomości” i „Sprawy – Common Cause”. W 1959 (II wyd. 1998) wydała część swoich dzienników, obejmującą lata do 1910. Oceniono je jako „celnie zarysowaną kronikę rodzinną, obyczajową i polityczną” (Stefan Kieniewicz, 1992), a także: „żywo i szczerze, z wyostrzonym darem krytycznej obserwacji […] życia i ludzi…” (Krystyn Ostrowski, 1968). Zmarła 8 lutego 1968 w Londynie.

    Rękopisy dzienników przechowuje Biblioteka Narodowa, prowadzone są prace przygotowujące do wydania części przedstawiającej wydarzenia po roku 1910. Stamtąd pochodzi opis dotyczący uroczystości ślubnych Benedykta i Róży z Fudakowskich Żółtowskich, w których brała udział z tytułu pokrewieństwa męża Adama z Benedyktem – byli braćmi stryjecznymi.

    Jeszcze ciągle odczuwałam zawód z powodu tego, że nie będę w Czaczu, ale jednego byłam pewna, że szalenie zaciekawił mnie Krasnobród. Jechaliśmy z Lublina przez Zamość drogą okropną, ale tak malowniczą, że nawet wyboje i podskoki samochodu poszły w zapomnienie. Nowogródzkie, tak sławne w poezji i tak niegdyś urocze, zostało zakasowane przez widoki o bardziej stromych i żyźniejszych pagórkach. W pełni lato, przepych urodzajów stanowił już przyjemność samą w sobie. Minęliśmy dwór p. Łosia, malowniczy jak marzenie, przejechaliśmy przez Dąbrowę i piękny las, a w rezultacie nie skręcili w porę na folwark iszosą idącą pagórkami przelecieli koło dworu.

    Powitania przed gankiem były potem oszałamiające, pomimo iż połowa z witających składała się ze znajomych osób. Troska o kuferki i walizki wpływała na moje roztargnienie, bo nie przeczuwałam, jak wszystko będzie świetnie zorganizowane. Zaraz zaprowadzono nas na górę do pokoju wbudowanego w dach systemem mansardowym z dużym półkolistym oknem, zaledwie wystającym nad podłogę i przez dobrą półgodzinę co chwila wpadała do nas inna służąca, ofiarowując swe usługi. Zupełnie jak owa Rózia i Fruzia biegające po scenie u Fredry. Pokój nasz był oklejony tapetą w szaro-błękitno-brązowe liście, okno było pomalowane na biało, w żardinierkach stały pelargonie. Gęsta ściana drzew zaglądała do okna i wszystko razem robiło wrażenie pensjonatu w niemieckim kurorcie, tak że przezwałam nasz pokój Bad Wilningen. Na dole w większym salonie przy zakąskach okazało się, że pomimo ograniczonej ilości zaproszeń zebrało się przeszło 40 osób. Panie z rodziny Żółtowskich wystąpiły w sukniach balowych – Ina w bardzo okazałej, zielonej atłasowej, sprawionej dla przyjęć ambasadorskich w Berlinie. Na fortepianie ustawiono prezenty ślubne, ani bardzo ładne, ani kosztowne, tak że ciocia Lincia chwaliła tylko boleściwie mosiężny świecznik, dar miejscowego rabina. Wśród samych nieznajomych odnalazłam tylko Świeżawskiego – byłego szefa Kancelarii cywilnej Prezydenta, który dość szczęśliwie z tego stanowiska ustąpił i wyczekuje placówki w dyplomacji. On i Jaś Lipski prezentowali opinie prorządowe – w atmosferze prawie wyłącznie endeckiej. Jaś, wodząc rybim okiem, powiedział Adamowi: „Boję się, żeby mnie tutaj nie zjedzono”, na co Adam odparł: „Zaczekamy, aż nie skruszejesz”.

    Pierwszego wieczoru prowadził mnie do obiadu p. Kiciński – brat pani domu – młody jeszcze człowiek o dość brutalnym wyglądzie, podobno rozwiedziony, typowy szlachcic do burd i do sprzeciwu, ale rezonujący zdrowo i normalnie o swoim prawie do bytu i polityce rusińskiej rządu. Pan domu, znający się na architekturze, wybudował na tę okazję stół okrągły bardzo obszerny, do którego przysuwano inny podłużny. Kuchnia okazała się normalnie dobra, a dekoracja stołu była prześliczna, gdyż p. Fudakowska namiętnie zajmuje się ogrodem i nawet o tej porze roku olśniła nas zasobami swoich kwiatów.

    Oboje z Adamem cieszyliśmy się na poznanie odległych i niedostępnych zakątków Polski, ale Krasnobród prześcignął wszelkie nasze oczekiwania. Dwór został zrabowany i spalony w czasie wojny. P. Fudakowski odbudował go trochę odmiennie – starą część zamieniając na lamus. Dwa główne budynki stoją do siebie pod rozwartym kątem i są połączone kolumnadą. We dworze mieszkalnym pierwsze piętro mieści się już w ogromnym gontowym dachu. Nigdzie może brak symetrii, tak przeciwny polskiemu stylowi, nie został równie szczęśliwie zastosowany. Owe dwa dwory, połączone kolumnadą, ciągną się w połowie dużego pagórka, a nawet od strony zajazdu prawie do niego przylegają. Od strony ogrodu trawnikami, a potem tarasami schylają się do stawu, który z początku brałam za Wieprz. Wokół trawnika, a bliżej wody, rosną najprzepyszniejsze stare drzewa, do stawu schodzi się schodami jak tarasy, po czym odkrywa się ukrytą i skanalizowaną rzekę, a za nią następny staw rybny. Naprzeciw ganku, w oddali, w przerwie między drzewami wznosi się góra lasem pokryta, cała błękitna i marząca, i kryjąca znowu na swoich dalszych zboczach bardzo starą kapliczkę św. Rocha. Na całym zboczu od strony miasteczka ciągnie się ogród owocowy, przecięty ogromną aleją bylin, a nad nim rosną parosetletnie lipy, pamiętające króla Jana III.

    Pogoda 17 czerwca była prześliczna, roziskrzona, lekko nawet ochłodzona poprzednimi burzami, więc kiedy wyszłam na ganek i zobaczyłam widok między białymi słupami a ukwieconą balustradą, stwierdziłam, że jest jednym z najpiękniejszych w kraju. Organizacja całej uroczystości była imponująca. Każdy z nas zastał w pokoju kopertę, a w niej wypisane na maszynie różne cetle i wskazówki, numer samochodu, jakim miał jechać do kościoła, układ całego orszaku. Adam otrzymał specjalnie dwukrotnie powtarzający się plan stołu z wymienieniem osób, które miał prowadzić. Pod tym względem codziennie następowały zmiany. Adam był specjalnie serdecznie witany ze względu na przyjaźń, jaka go łączyła z młodym Fudakowskim poległym na wojnie. Odnalazł tutaj jego siostrę i ciotki.

    Panna młoda była uderzająco podobna do swego przyszłego męża, tego samego co on wzrostu z szeroką górną częścią twarzy i pięknymi oczami. Przeszliśmy dość szybko przez wzruszenia błogosławieństwa w dużym salonie i oczekując na dalszy rozwój ceremonii usiedli sznurem na owym ganku z widokiem jak marzenie.

    Pojechaliśmy do kościoła naszym własnym samochodem bardzo obskurnym, co mnie pomimo wszystko bolało, a Adamowi było obojętne. W kościele w przedsionku czekaliśmy dość długo, podczas gdy młodzież z oporami ściągała nowych przybyszów. Pani Kowerska z domu Fudakowska opowiadała mi, że kościół wybudowała Marysieńka, jeszcze jako ordynatowa Zamoyska, jako wyraz swojej wdzięczności za ocalenie po ciężkim poronieniu, że słynie on i jego cudowny obraz w całej okolicy, a odpust uroczysty przypada w dzień 2 lipca. Architektura barokowych ołtarzy była równie okazała jak bogata, bardzo typowa i polska, ale niewyróżniająca się pięknością. Nawet miejsca w kościele były z góry przeznaczone dla mnie, Wandzi i p. Kowerskiej w ławce z lewej strony prezbiterium. Państwo młodzi klęczeli tuż przed nami, obok nich panna Fudakowska i Jaś ze Strzelec oraz Becia i Jerzy Fudakowski tworzący śliczną parę drużbów. W prezbiterium również siedzieli rodzice panny młodej oraz ciocia Lincia i Jędrek, grający nieprawdopodobną dla nas wszystkich rolę najstarszego w rodzinie. W ławce naprzeciwko pani Kicińska babka, pani Kunicka – obie siostry z domu Bielskie, pani Rostworowska z domu Fudakowska i Marysia. Reszta orszaku siedziała za kratkami. Podczas całej uroczystości, kiedy to parokrotnie trzeba było z klęcznika wstawać, zbliżyć się do ołtarza i w stronę klęcznika powracać, panna młoda ruszała się z wielką powagą i szlachetnością, a Benedykt był szczerze i głęboko wzruszony.

    Byłam uderzona pięknością i dostojnością widowiska, strojnością orszaku, powagą starych murów i ołtarza strojnego w świece i kwiaty. Dziękowałam Panu Bogu, że mamy jeszcze prawo obchodzić nasze święta wedle dawnego obyczaju. Czułam się ukołysana starą melodią, z tych, które są zawsze miłe do przesłuchania, bo chwytają za serce. Szczęśliwi ludzie, w których mania nowości nie wykorzeniła przywiązania do tych samych kształtów i obrzędów. Zarazem przypomniałam sobie własną młodość i do jakiego stopnia ówczesna obyczajowość była pozbawiona cech religijnych i jak ważność sakramentu w całej mocy zajaśniała dopiero od niedawna. Dawniej obawiano się tylko opinii, co prawda znacznie surowszej od dzisiejszej, moralność miała aspekt czysto świeckich sankcji – a nikt nigdy mi nie powiedział, że nie można łamać przysięgi złożonej uroczyście przed Panem Bogiem. Po prostu przejmował mnie rodzaj lęku na ludzkie zaślepienie pod tym względem.

    Myśli te zostały spłoszone przez przemówienie proboszcza i prałata, który przypominając utarte prawidła, zdołał powiedzieć tylko rzeczy przykre a niemające nic wspólnego ani ze szczęściem, ani z prawdziwym tragizmem życia. Absolutnie wielkość naszej religii dałaby się udowodnić choćby za pomocą umysłowej nicości jej sług, zamkniętych w najciaśniejszym formalizmie.Przerasta ich ona ciągle nadmiarem udzielonych łask z jednej i nadmiarem wad ludzkich z drugiej strony.

    Czekanie na powrót państwa młodych zajęło jak zwykle dużo czasu, więc Adam zdołał się do głębi porozumieć z p. Kowerskim. Ten ostatni, prowadząc mnie do stołu, wyraził najwyższy dla Adama zachwyt, dodając bardzo inteligentnie, że życie z takim człowiekiem musi być ciągłym świętem.

    Obiad był poprawnie dobry, dekoracja stołu znowu prześliczna. Ze znudzeniem myślałam o nieodzownych przemówieniach, tym bardziej że Adam znając z różnych zebrań Fudakowskiego twierdził, że jako prezes i polityk będzie mówił bardzo długo. Tymczasem mowa jego była prosta, bardzo rodzinna, pełna rzeczywistego wzruszenia, wolna od frazesu i patosu, operująca sugestią. Jędrek odczytał swoją, a była równie dobra jak krótka. Starszy pan [Bronisław] Fudakowski o miłym błękitnym wejrzeniu i siwej bródce pił zdrowie duchowieństwa, a na koniec zamiast dawnego „kochajmy się” wzniesiono zdrowie wojska. Utartym obyczajem Benek brał ślub w mundurze – cała młodzież tego ranka wystąpiła w mundurach, a wychodząc z kościoła przeszliśmy pod rzędem skrzyżowanych szabli. Wzruszenie, któremu tak łatwo ulegamy, jest zapewne rzeczą banalną – niemniej przebieg tego święta rodzinnego był wzruszający. Państwo młodzi siedzący obok siebie u góry okrągłego stołu byli młodzi, zdrowi, zakochani, sympatyczni. Powoływanie się na rodzinność, tradycję i religię dlatego tak pociągało i cieszyło, że Krasnobród był uroczy i ślub wydawał się jak sen na jawie – wśród grożących zewsząd niebezpieczeństw. Nie wiem, jakie uczucie więcej ściskało za serce – czy to, żeśmy zdołali tyle uratować, kochając rzeczy proste, czy obawa, aby rzeczom kochanym nie groziły nowe niebezpieczeństwa. Po obiedzie siedzieliśmy jeszcze długo na werandzie, z cudnym widokiem na ogród. Potem obeszłam ogród podziwiając nieskończoną ilość grzęd z kwiatami, przynajmniej pięciokrotnie przewyższającą ilość kwiatów w Bolciennikach. Część młodzieży pojechała do Kowerskich do Zamościa. Adam i inna część gości poszli na wielki spacer do kaplicy św. Rocha, a ja się położyłam, zmęczona absolutnie w tym stanie zużycia, do jakiego doprowadza mnie zawsze każda zabawa.

    Tego wieczora Wandzia jaśniała wyjątkowym wdziękiem. Ubrana była w niebieskofiołkową suknię z długimi rękawami o kroju na wpół greckim, a na wpół zakonnym – wygorsowana tylko na plecach. Ładnie zaondulowana fryzura przepysznie ocieniała jej twarz, a cała postać była zgrabna i bardzo młoda. Iny strój był bardzo bogaty i umiejętnie dostosowany do niewysokiej figury – z jasnoszarego, lśniącego atłasu. Wandzi córki gorzej ubrane od matki. Pani Fudakowska włożyła aksamitną czarną suknię.

    Jak zwykle ślub zbiegł się z dwiema świeżymi żałobami w rodzinie – śmiercią ojca pani domu i żony starszego p. Fudakowskiego, z domu Wołowskiej. Dlatego nie tańczono w wigilię ślubu, wieczorem zaś tej uroczystości młodzież wyemigrowała z gramofonem pod drzewa na trawę, a gdy starsze panie poszły spać, wróciła do domu i tańczyła do 3, tak że w końcu poszła w pląsy i p. Fudakowska.

    Większość gości zabawiła jeszcze do czwartku z rana, a ja do czwartku po obiedzie, bo zabierałam ze sobą Lulusia i Różę – samochodem do Siedlisk, a Luluś oświadczył kategorycznie, że nie może zapakować się z rana.

    Pocieszyłam się tym, że ciocia Lincia zmusi Fudakowskich do honorów i wysiłku jeszcze do piątku. Koło jedenastej wśród nieopisanego rwetesu i zamieszania, przy ciągłym fotografowaniu, podczas gdy Stefan Czarnecki i Luluś udawali kłócących się Żydów – podjechał wreszcie ogromny autobus, wiozący do Lublina połowę gości, z których zaś paczka miała się zatrzymać w Milanowie. Był to wśród melodii rdzennie polskich nowy akord z Bad Wilningen.

    Raz jeszcze fragment wspomnień Benedykta:

    Nazajutrz po ślubie wyjechaliśmy do Jugosławii, gdzie po paru dniach pobytu w Crikwenicy, zwiedzając statkiem wybrzeże adriatyckie, dotarliśmy przez ówcześnie jeszcze funkcjonujący Kanał Koryncki do Pireusu i Aten. W powrotnej drodze zwiedziliśmy Delphi, Olimp, Trogir, Split, Dubrownik, wyspę Korfu i inne przepiękne miejscowości.

    Czas szybko minął i trzeba było wracać do obowiązków, zahaczając o Lewków pod Ostrowem Wlkp., gdzie nas Ina i Jaś Lipscy gościnnie przyjmowali, wróciliśmy do Godurowa oczekiwani radośnie przez ukochaną matkę, siostry, braci i Padyńcię.

  • Wielkanoc


    Stefan z Myszkowa

    Noc Wielka,Fiolet i czerń. Smutek. Ból. I cisza. Drzewa z ptakami trwają w modlitwie. Gaśnie nocy ostatnia gwiazda. Czas się wypełnia. Jaśnieje niebo. Płomień biały przepasany wstęgą krwawą. Cień ginie w Jasności. Wschodzi ognisty pierścień horyzontu. Barwy kwitną w witrażach. Kołatki odchodzą w niepamięć. Biją dzwony! Grzmią organy! Wyśpiewują chóry! Alleluja! Wzruszona nowo odkupiona ziemia! Serca radosne! Otwarty na oścież nasz rodzinny dom! Na progu stanął Pan Zmartwychwstały…

    A.D. 2000 r.