Jubileusz Jerzego Żółtowskiego z Czacza

W roku 2001 Jerzy Żółtowski, syn Jana z Czacza, kończy 90. rok życia.

Z tej okazji członkowie rodziny Żółtowskich zgromadzeni w Związku Rodu przesyłają Szanownemu Jubilatowi serdeczne życzenia pomyślności, zdrowia i wielu, wielu dalszych lat aktywnego życia.

Związek Rodu Żółtowskich

Michał z Lasek opowiada o swym bracie

Jerzy urodził się 12 lipca 1911 w Czaczu, w czasie gdy dokonywała się przebudowa domu. W roku 1915 nasi rodzice: Jan Marian Żółtowski i Ludwika z Ostrowskich wraz z pięciorgiem dzieci wyjechali z Czacza do Szwajcarii. Tam, w Lozannie, 21 maja 1915, ja przyszedłem na świat. Powrót nastąpił do wolnego już kraju w 1919 roku. Starsze rodzeństwo poszło wtedy do szkół w Poznaniu, Jerzy w 1922 do gimnazjum im. Karola Marcinkowskiego. Po ośmiu latach nauki łaciny i pięciu latach greki uzyskał maturę klasyczną. Zapalił się do modnej wówczas lekkoatletyki i mając lat szesnaście zdobył w Poznaniu pierwsze miejsce w rzutach, biegach i skokach młodzików. Interesował się szczególnie fizyką, konstruował radioodbiorniki. Lubił fotografię, dzięki wysyłaniu zdjęć do oceny w „Fotografie Polskim” robił postępy w kompozycji.

Od 1931 studiował we Francji. Uzyskał tytuł inżyniera w wyższej szkole leśnictwa w Nancy, uważanej za stojącą w Europie na najwyższym poziomie (École Supérieure des Eaux et Forts – dosłownie: „wyższa szkoła wód i lasów”). Po praktyce w różnych okolicach Polski przejął w 1936 administrację rodzinnego majątku Lasy Lubartowskie. Ów kompleks leśny – 2000 ha lasów i 100 ha stawów rybnych – zakupiony przed I wojną światową przez mego dziadka Juliusza Ostrowskiego wraz z mym ojcem Janem Żółtowskim – zniszczony był przez kupców leśnych i nie dawał prawie dochodu. Nabycie tej nieruchomości traktowano jako skrzynkę na oszczędności…

W sierpniu 1939 Jerzy znalazł się w Czaczu – musiał zastąpić zmobilizowanych zarządców.

W końcu października 1939 władze niemieckie wezwały Jerzego wraz z ojcem do Śmigla w celu weryfikacji dokumentów z majątkowej księgowości. To była jednak pułapka. Zostali przewiezieni od razu do więzienia, sądzeni i skazani na śmierć, rzekomo za niewłaściwy stosunek do miejscowych folksdojczów. Nazajutrz odbywała się egzekucja, gdy nagle wstrzymano wykonanie na nich wyroku. Stało się to dzięki interwencji dwóch okolicznych ziemian Niemców.Więźniów przeniesiono wkrótce do więzienia w Kościanie, gdzie przebywali do 12 grudnia, kiedy to zostali wypuszczeni i wysiedleni wraz z całym transportem ziemian i mieszkańców Kościana w okolice Lublina.

Wtedy, dopiero po trzydziestu pięciu latach, w czasie II wojny światowej, inwestycja w Lasy Lubartowskie okazała się zbawienna, zapewniając utrzymanie nie tylko rodzinie, lecz i innym, licznym wysiedlonym z Wielkopolski i Kujaw. Można tam było założyć dla nich warsztat produkcji obuwia, sklepik spółdzielczy, troszczyć się o wszystkie ich potrzeby.

Jerzy należał już wtedy do AK. Bardzo ostrożny w działaniu, uniknął niepotrzebnych strat w ludziach. W trzecim roku okupacji rozpoczęły się napady band rabunkowych, po których mieszkańcy zostawali bez odzieży i żywności. Jerzy przeżył dwadzieścia sześć napadów, w końcu musiał przenieść się do Lubartowa, a rodzinę rozesłać do miejscowości pod Warszawą.

Gdy przybyła na te tereny 27. Dywizja Wołyńska, Jerzy został przyjęty w jej szeregi. Wkrótce przeżył rozbrojenie przez Armię Czerwoną. Odtąd ukrywał się pod obcym nazwiskiem w ordynacji zamojskiej, następnie w straży kolejowej w Jarosławiu. Dopiero późną wiosną 1945 odszukał rodzinę w Puszczykowie pod Poznaniem i wrócił do nazwiska. Zaczął pracować: krótko prowadził ze znajomymi handel zbożem, miał sklep w Poznaniu, kierował prywatnym tartakiem w Zbąszyniu.

W 1948 poślubił Teresę Rostworowską, córkę Jana i Marii z Wańkowiczów. Mają troje dzieci: Joannę – ur. 1949, Wojciecha – ur. 1951, Monikę – ur. 1957. Znowu kilkakrotnie zmieniał pracę, pracował m.in. w ambasadzie greckiej, potem w ambasadzie Iranu. Utrzymanie pięcioosobowej rodziny z jednej pensji było coraz trudniejsze

W roku 1960 – mając prawie 50 lat – wyjechał z rodziną do Kanady na zaproszenie krewnych żony. W Montrealu zdobył nostryfikację dyplomu i objął stanowisko w Zarządzie Miejskim, w dziale zieleni miasta. Wybudował własnoręcznie drewniany dom w Rowdon pod Montrealem. Obecnie jest na emeryturze, w lipcu br. ukończył 90 lat. Udziela się w Kanadyjskiej Polonii, organizuje i sam świadczy pomoc finansową lub rzeczową w chwilach, gdy Kraj tego potrzebuje. Dzieci pozakładały własne rodziny, syn Wojciech jest radcą prawnym, ma syna – Mikołaja – ur. 1990, i przybraną córeczkę, Chinkę, o imieniu Anna.

Jerzy miał różne pasje w życiu: uprawiał lekkoatletykę, sam zakładał kort tenisowy w Czaczu – grał dobrze w tenisa, bardzo dobrze strzelał. Działał w Polskim Towarzystwie Turystyczno-Krajoznawczym, cenił turystykę pieszą i narciarską. Główną jego pasją jest nadal fotografika. W Montrealu zorganizował pięć wystaw swoich zdjęć. Album z jego zdjęciami z całego życia był pokazywany na Zjeździe Związku Żółtowskich w 1999 w Chomiąży Szlacheckiej.

Michał z Lasek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *