Ciąg dalszy listów Marcelego i Jana Żółtowskich

Kochany drogi mój Jasiu.

Pojutrze Twoje urodziny, kiedy więc nie mogę w dniu tym Cię tak jak Izia uściskać osobiście czynię to listownie przynajmniej przesyłając Ci najczulsze moje życzenia i błogosławieństwo. Bardzo mi przykro było dowiedzieć z bileciku się…………………… żeście zawcześnie przyjechali, bo byśmy mogli byli dzień lub dwa jeszcze przepędzić razem, ale wiedzieliście sami że w piśmie do mnie wystosowanym dzień 15 jako początek Roku szkolnego był wyznaczony. Cieszę się bardzo że Wam znowu kilku towarzyszy Polaków przybyło, ale tembardziej Was upominam i proszę abyście jako dawniejsi współuczniom Waszym chcieli być we wszystkiem jak najlepszym przykładem, a nigdy się nad nikim urojona jakąś wyższością nie wynosić, bo zarozumiałość jest wadą która nas wszystkich niemiłemi czyni, a nas samych prędzej czy później zasłużone upokorzenia ściąga. Spodziewam się ze wedle naszej umowy jak Izio do mnie tak Ty do Chołoniowa napisałeś. Powróciwszy z Bojanowa do domu miałem tu przez kilka dni kwaterunek teraz już się manewra skończyły, i będzie dzięki Bogu spokojność. W przyszłym Twoim liście wymień mi wszystkich kolegów Polaków i opisz mi co tylko się o nich samych i o ich rodzinach będziesz mógł dowiedzieć. Pan Gozdziewski onegdaj powrócił i dobrą mi dał o Was nawet o Twoim apetycie wiadomość. Pamiętaj kochany Jasiu o tem francuskiem przysłowiu I’e home mange pour vivre, mais no vit pas pour manger. Trzeba więc być nie wybrednym jeść wszystko co dadzą, chociażby czasem i nie bardzo smakowało, bo to w młodym szczególnie wieku koniecznie do sił potrzebne.

Tysiącznie Wam obu przesyłam uściśnienia najprzywiązańszy dziadzia.

M.Ż.

Czacz 20/9 85