Wspomnienia z czasów właściwych każdej epoce…


Skrzynka pamięci

Należę do pokolenia minionego już wieku, pokolenia skazanego na zgubę, zbytecznego, ustępującego miejsca nowym pokoleniom, obcym, niezrozumiałym, zbuntowanym – zagubiona we współczesności.

W świadomości człowieka jest takie miejsce, gdzie odkładają się wspomnienia, które zdawałoby się, że pochłonął czas, które zagubiły się w zapomnieniu. Ale przy generalnych porządkach życiorysu lub przez przypadek, albo impuls z zewnątrz okazuje się, że pamiętamy całkiem dobrze wydarzenia sprzed lat. Stają nam przed oczyma jak żywe.

Takim wydarzeniem było spotkanie i poznanie pana hrabiego Benedykta Żółtowskiego, dyrektora majątku ziemskiego w Kamieńcu. Majątek ten należał do zespołu majątków w Lipinach koło Susza, gdzie pracowałam na stanowisku radcy prawnego w obsłudze również podległych gospodarstw. Były to lata siedemdziesiąte. W poszanowaniu arystokratycznego pochodzenia zachowano tytuł – hrabia, gdy zwracano się bezpośrednio do pana dyrektora Żółtowskiego.

Podczas mojego pierwszego służbowego pobytu w Kamieńcu z dyrektorem inżynierem Gleniem poznałam pana Żółtowskiego. Odbyło się to w sposób tak sympatyczny i zwyczajny, jakbyśmy się znali od wielu lat. Panowie rozmawiali głównie o gospodarce, zasiewach zbóż, relacje między nimi były dobre i przyjazne.

Żałosny widok sprawiały zniszczone mury starego zamczyska, do czego ponoć przyczyniły się wojska radzieckie, ślad wojny, grozy i nienawiści, oraz grabież ludzi o szatańskim wcieleniu. Wykradano, co się dało.

Dyrektor hrabia Żółtowski chciał za wszelką cenę ratować niszczejący obiekt, będący zabytkiem kultury narodowej. Mówiono, że nad każdym skradzionym kafelkiem czy innym elementem niemal płakał. Usiłowania, by zainteresować zamkiem rzeczników kultury narodowej były daremne. Bo po co? Z góry mówiłam, że nic z tego nie wyjdzie, sprawa po prostu nie na czasie. Rozumiałam i również przeżywałam wizję całkowitej zatraty. Hrabia jakby chciał zatrzymać czas, ale tak się to miało do realiów, jakby ręką chciał pochwycić i zatrzymać wiatr.

Architektura to nie tylko relikt minionych pokoleń, jest ona również źródłem oddziaływania na człowieka, jego osobowość, nawyki, obyczaje. Zatem związek człowieka z architekturą powinien być nierozerwalny i chroniony w każdej epoce. W tamtych latach promowano architekturę w złym stylu, o przeciętnej wartości, która deformuje psychikę, przytępia wrażliwość, działa przygnębiająco. Co z niej pozostanie dla następnych pokoleń?

Stosunek pana dyrektora do pracowników był niemal ojcowski. Pomocne to było w zjednoczeniu ludzi w jedność, wspólnotę roboczą. Ale nie było łatwe, gdyż byli to przybysze z różnych stron kraju, o odrębnych nawykach, obyczajach, różnym intelekcie, nie zawsze przystosowani do pracy zbiorowej, współżycia w jedności i zgodzie. Był wrażliwy na ludzką niedolę, potrzebę wsparcia lub pomoc w innych życiowych problemach.

Również i ja, mając powyższe na względzie, ośmieliłam się zwrócić z pytaniem, czy znalazłby się może wakat dla młodego małżeństwa z wyższym wykształceniem rolniczym, po (wówczas) Akademii Rolniczej w Olsztynie. Była radość i ogólne wzruszenie, bo otrzymali nie tylko pracę, ale i mieszkanie. Zadowolenie było obopólne. To nie jest tajemnica, więc piszę, że pani była córką pana Ronczewskiego – głównego księgowego Zakładów Lniarskich „Makop” w Malborku.

Choć nieczęste były moje usługi prawne dla majątku Kamieniec, to jednak, jak się okazuje, zachowały się w skrzynce pamięci takie sprawy i ludzie, do których warto powrócić. Pan hrabia Żółtowski – według moich spostrzeżeń – miał potrzebę obcowania z ludźmi. Tu posłużę się słowami Seneki: „W życiu człowieczym najważniejsze – być rozumnym, mieć umiarkowane pojmowanie życia wśród ludzi, wśród dobra i zła, szczęścia i nieszczęścia, miłości i nienawiści, smutku i radości”, co zda się było ważne w życiu Pana Hrabiego Dyrektora Żółtowskiego.

Tak nam czas upływa nieustannie, tak się człowiek przedziera przez życiowe bariery, dzień za dniem wciąż goni do momentu, gdy życia jego dzwon ostatni wyda ton.

Na koniec pozwolę sobie zacytować: „Motyw o przemijaniu ludzkiej egzystencji”

„Bądź pozdrowiony nowo narodzony, powołany z głębiny, z dna morskiego wyrosły kawałeczku otchłani, musisz służbę odsłużyć, musisz siebie powtórzyć, świat stworzyć, świat porzucić, niezawinione winy odkupić i powrócić w głębiny, na dno do otchłani…”

Stefania Chwiejczak

Autorka wspomnień – z domu Nasińska z rodziny ziemiańskiej, przed wojną posiadająca majątek „Florencja” oraz nieruchomości w Ciechocinku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *