Ciąg dalszy listów Marcelego i Jana Żółtowskich

Kochany drogi mój Jasiu

List Twój onegdaj przeze mnie odebrany zakończyłeś przeproszeniem za zajmowanie mnie Twojemi kilkoma prośbami. Chociażbym nie zawsze i nie wszędzie Twoje prośby mógł uwzględnić, jednak wypada mi znać je dokładnie, aby módz należycie ocenić te które zadośćuczynienia wymagają. Tym razem cieszę się myślą, że będę pewnie w stanie wszystkim Twoim i we wszystkich wypadkach jakie tylko ………… mogą z całem zaufaniem do mnie się odzywać, życzeniom dogodzić. Degórski ma już polecenie aby Ci raz po raz coś owocu przysłał, któryby do podwieczorku mógł być dodawany. Nie tłumacz się przeto nigdy drogie moje dziecko z tego, że do mnie się udajesz, bo chociażbym nie był Twoim dziadkiem, kiedy rodzice Twoi mnie Tobie opiekunem naznaczyli to masz nawet obowiązek mnie o wszystkich Twoich potrzebach i życzeniach z jak największą otwartością i szczerością zawsze zawiadamiać. Książkę polską do nabożeństwa przez Izia wybraną i zupełnie taka jaką on posiada równocześnie z tym listem wyprawiam i zapewne już w przyszłym tygodniu pierwszą przesyłkę otrzymasz. Co się tyczy konnej jazdy to napiszę w tych dniach do rektora prosząc go aby on się w tej mierze z doktorem porozumiał i w tej mierze stanowcze wydał postanowienie. Ponieważ pojutrze z powodu uroczystości dworskiej macie dzień wolny, więc będąc u Buni zapewne jej opowiesz wszystko co Ci Izio o swojem umieszczeniu pisał. Gdybyś zaś dla jakiekolwiek bądź przyczyny nie był mógł do Baden pojechać, to zaraz napisz tłomacząc się z doznanej przeszkody, aby się zaś Bunia niepotrzebnie o Ciebie nie niepokoiła. W ogóle teraz kiedy sam jesteś musisz sobie czas na częstsze listy znaleźć, żeby przynajmniej raz w miesiącu także się i do Dziadunia i do Wujcia Xsawerego odezwać. Poproś tam F. Guwerniera aby Iziowi zimowy jego paletot i wszystkie drobniejsze rzeczy o które mówił a jakie tam mógł zostawić pocztą odesłał.


Kochany Dziadziu

Właśnie odebraliśmy rozkaz napisania do domu o przysłanie pieniędzy do podróży potrzebnych więc i ja do Dziadzi napisać muszę. Izio ma teraz lekkie zapalenie ócz ale chociaż że wychodzić mu wolno, to przecież jest mu zakazanem i pisać i czytać. Nie wiem jak to dostał bo nie myślę żeby można coś takiego dostać od dużo pisania i czytania a jeżeli by to był kurz wapienny którego tu jest wszędzie bez liku to by mu nie pozwolili na dwór wychodzić, spodziewam się tylko że przed końcem roku wyzdrowieje bo by Bunia bardzo mogła być niespokojna gdyby to teraz widziała chociaż że nie zdaje mi się nic nie ma niebezpiecznego. Od czasu jak ten list od Dziadzi odebraliśmy na seryo wzięliśmy się do roboty, żeby jak Dziadzio sam napisał, Buni i Dziaduniowi zamiast przyczyny pociechy przyczyną smutku się zrobi. Jeszcze nigdy w moim życiu nie uczułem takiego szczęścia jak teraz kiedy myślę o wakacjach, i trudno by też było żeby była większa bośmy tak długo już nie byli w Polsce, i tu dopiero jak mocną tęsknotę czułem, pojąłem, że za mało jest mówić że „wszędzie dobrze ale w domu najlepiej”, że prędzej czasem zdaje się że „wszędzie” źle tylko w domu dobrze. Nie ma to wszakże znaczyć żebym się tu źle czuł, i owszem zauważyłem że mam tu wielkie szczęście, bo z nikim nie wyłączywszy Ojców na złym stopniu stoję. W Chołoniowie będziemy mieli już wielkie konie i dziwnie nam się będzie wydawało w Czaczu na kucach jeździć, będą nam się tez po tutejszych nadzwyczaj spokojne powiem prawie leniwe wydawały, bo tutejszy najspokojniejszy koń jest ostrzejszy od mojego kuca który przecież zawsze miał ognia od drugiego.

Całuję teraz Dziadzi rączki jego przywiązany wnuk
Jaś Żółtowski

Nie wiem czy Dziadzio wie że Wujcio Xianio na córeczkę Zosię.

Kalksburg 22.6.1885 r.


Kochany Dziadziu

Na mnie teraz kolej przychodzi na list Dziadzi odpisać i na zapytania w nim zrobione odpowiedzieć. Spieszę się zwłaszcza uspokoić Dziadzię pod względem noża mojego którego Dziadunio za całkiem bezpiecznego uznał. Zresztą właśnie jego głównemi zaletami są że się ani, zamknięty sam z siebie otworzyć, ani otwarty zamknąć nie może. Dzisiaj około dziesiątej ze Skurcza wróciliśmy gdzieśmy ze Stasiem Chłapowskim i Wujciem Xieniem cały wczorajszy dzień przepędzili. Bardzośmy się dobrze bawili, rano wyjechaliśmy z Chołoniowa z Wujciem i Stasiem bo teraz całe Skurcze w Chołoniowie rezyduje. Około 12-tej byliśmy już na miejscu, lecz jeszcze przedewsią wysiedliśmy żeby pójść do żniwiarzy, resztę przedobiednia przepędziliśmy na oglądaniu pokoi a po obiedzie całe także w pokojach przepędzić musieliśmy z powodu wielkiego gorąca dopiero nad wieczór wyjechaliśmy powozem na spacer. Od Pani Kwaśniewskiej Bunia przed kilkoma dniami list dostała w którym pisze żeśmy u niej byli.

Przywiązany wnuk Jaś Żółtowski

22.7.1885 Chołoniów

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *