Padwa, Piza, San Marino


Ania z Białej

Pielgrzymka do Włoch – fragmenty

13 października 2000

Pierwszego dnia naszej podróży udaliśmy się do Padwy – miasta św. Antoniego. Zawierzając naszą pielgrzymkę Bogu odprawiliśmy tam Mszę św., którą celebrował ks. Józef Grzeszczuk. Potem weszliśmy do bazyliki wzniesionej na cześć św. Antoniego. Wszyscy byliśmy pod wrażeniem kunsztu średniowiecznych architektów i budowniczych. Obejrzeliśmy też relikwie i pamiątki po św. Antonim. Z dumą odnaleźliśmy tam cząstkę naszej Ojczyzny – kaplicę polską. Później, idąc do autokaru, mogliśmy zwiedzić chociaż cząstkę Padwy, na więcej niestety nie starczyło czasu.

Po kilku godzinach jazdy dotarliśmy do Pizy. Podziwialiśmy tam wzniesione w XII w. romańskie budowle. Najstarszą z nich jest katedra, będąca świadectwem genialnej koncepcji i niezrównanego kunsztu tych, którzy ją budowali. Kolejną jest baptysterium służące do ceremonii chrztu. Budowa tego obiektu sakralnego zajęła prawie dwieście lat. Trzecią z kolei budowlą wzniesioną na placu katedralnym – Piazza del Duomo jest dzwonnica, która przy wysokości 56 m odchylona jest od pionu o 4,54 m. Fenomen ten sprawił, iż tzw. krzywa wieża w Pizie stała się jednym z najczęściej zwiedzanych zabytków. Ostatnim z podziwianych przez nas obiektów jest cmentarz. Legenda głosi, że na jego terenie znajduje się ziemia przywieziona z Palestyny i dlatego zwłoki chowane tutaj obracają się w proch w ciągu jednej doby. Po zwiedzaniu zabytków na Piazza Duomo pojechaliśmy na nocleg do Montecatini Terme. Po typowo włoskiej kolacji wszyscy udali się na długo oczekiwany odpoczynek. Rankiem wraz z całym bagażem i uśmiechem na ustach wyruszyliśmy w dalszą podróż…

19 października 2000

Wyjeżdżaliśmy z hotelu później niż zwykle. Dlatego po Mszy św. i skromnym śniadaniu wybraliśmy się na krótki spacer po plaży. Odprężeni i wyspani pojechaliśmy do San Marino. Korzystając z czasu wolnego, przechadzaliśmy się po licznych sklepach i kupowaliśmy pamiątki dla naszych bliskich i dla nas samych. Niestety, nie udało nam się obejrzeć całego miasta, gdyż spieszyliśmy się do Wenecji, oddalonej od San Marino o ponad 300 km. Do Wenecji dotarliśmy ok. godz. 16. Statkiem przepłynęliśmy Canale Grande, kończąc podróż na placu Św. Marka. Niestety przybyliśmy za późno, aby zwiedzić bazylikę. Na dzwonnicę też nie było sensu wjeżdżać, ponieważ zapadał już zmierzch i nie moglibyśmy podziwiać roztaczających się z niej widoków. Jednak niezrażeni przeciwnościami przechadzaliśmy się uliczkami miasta, podziwiając nietypowy krajobraz „miasta na wodzie” oraz oglądaliśmy, chociaż z zewnątrz, zabytkowe kamienice na placu Św. Marka, bazylikę Św. Marka oraz Pałac Dożów. W Wenecji nareszcie mieliśmy kilka godzin luzu… Nie słyszeliśmy wtedy słów „szybciej, bo już jesteśmy spóźnieni”. Mogliśmy więc spokojnie usiąść w jednej z licznych pizzeri i zjeść włoski przysmak – pizzę, a na deser wspaniałe włoskie lody.

Około godz. 22 wyjechaliśmy z Wenecji, udając się w kierunku Polski.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *