Zwiedzanie Warszawy

Wyjechaliśmy do Warszawy w bardzo uszczuplonym składzie. Było mi przykro. Powstała bowiem kontrpropozycja wyjazdu. Wiele też osób zostało w ośrodku, ponieważ „znają Warszawę”. Mieszkam w stolicy prawie od urodzenia i wiem, że najpiękniejsza Warszawa się ukrywa przed pośpiesznym oglądem.

Warszawa jest sponiewierana, poraniona, krzykliwa, pokryta blichtrem i często ją sprzedają. Ale gdy uszanujemy jej rany, pokłonimy się z szacunkiem, to zobaczymy jej stare i nowe piękno. I tą piękną stolicę pokazał nam przewodnik, pan Andrzej Kochanowski.

Spotkaliśmy się nieopodal pomnika Poległych i Pomordowanych na Wschodzie. Wojciech Ziembiński, znany z wielkiej uczciwości bojownik o Niepodległą oraz Komitet Organizacyjny pomimo wielokrotnych nawet chuligańskich sprzeciwów walczyli niestrudzenie o jego powstanie.

Wybrano projekt Maksymiliana M. Biskupskego. Na wagonie deportacyjnym umieszczono dziesiątki krzyży łacińskich i prawosławnych, nagrobek żydowski i muzułmański – symbole śmierci i męczeństwa zesłańców na Syberię, walczących z komunistycznym reżimem o wolność i demokrację. Jeden z krzyży poświęcony jest zamordowanemu ks. Niedzielakowi, który jako pierwszy próbował pokazać te zbrodnie.

Na 41 podkładach kolejowych, wyrzeźbione są napisy – miejsca walki z okupantem sowieckim w 1939 r., obozów zagłady dla Polaków, które stworzył stalinizm na ziemiach wschodnich, jak znany Katyń i nie znany Riazań czy Kaługa, gdzie wywożono jeszcze za „drugich Sowietów” w 1944 r.

Wyrzeźbiono też powojenne miejsca zagłady Polaków w naszym kraju, takie jak Rembertów, Turza i Giby. Na ostatnim podkładzie nie umieszczono napisu – symbol nie znanych jeszcze miejsc kaźni.

Wiemy, że w Katyniu zostali zamordowani – Marceli, Stefan, Władysław, a Henryk Żółtowski zmarł na zesłaniu na Syberii. Mój dziadek Stanisław Jan został zamordowany we wrześniu 1939 r. pod Tarnopolem. Jego grób mam tutaj pod jednym z krzyży tego pomnika. Zapaliliśmy znicze i oddaliśmy hołd zamordowanym modlitwą.

Potem udaliśmy się w drogę na Stare Miasto. Na rogu Miodowej i Długiej obejrzeliśmy ogromny pomnik przedstawiający powstańców warszawskich. Monument zaprojektowany przez W. Kuź(ć)mę i J. Budyna od powstania jego projektu (lata osiemdziesiąte XX w.) budził kontrowersje. Miał być symbolem Powstania Niepodległej, został nazwany Powstańców. Zbyt mocno drażniła niektórych logika działań, idea narodowowyzwoleńcza Dowództwa AK i jego jedność ze społeczeństwem. (Dziś jeszcze naukowcy muszą walczyć z oszczerczymi sloganami peerelowskiej propagandy).

Bardzo drażni dosłowność pomnika, ale pan Kochanowski potrafił pokazać jego zalety – ukazanie bohaterskiej walki z wrogiem, pomocy bezbronnym, modlitwę, poświęcenie życia i zdrowia za drugiego.

Zwiedziliśmy też stojący nieopodal kościół garnizonowy ufundowany przez Władysława IV. Prowadzą do niego metalowe drzwi z realistycznymi scenami militarnymi i wizerunkami Matki Boskiej oraz napisem „Militio pro Christo”. W ołtarzu na miedzianym tle w oprawie z czarnego marmuru stoi figura Matki Boskiej. Przy wyjściu kapliczka z sercem płk Kuklińskiego, umieszczonym tu przed uroczystym pogrzebem. Wśród Żółtowskich, tak jak w naszym społeczeństwie, nastąpił podział ocen. Większość jednak pomodliła się za duszę i uhonorowała go chwilą milczenia.

Spacerem udaliśmy się koło Barbakanu, budowli zwieńczającej fortyfikację szesnastowiecznej Warszawy, wzdłuż suchej fosy do pomnika Małego Powstańca. Zapaliliśmy znicz. Wacław odmówił modlitwę za zmarłych. Przeszliśmy obok pomnika Jana Kilińskiego, szewca w sukmanie trzymającego szablę nad głową, bohatera Powstania Kościuszkowskiego. Na Rynku Starego Miasta weszliśmy do Muzeum Historycznego, gdzie mogliśmy zobaczyć pamiątki archeologiczne z terenów Warszawy, prześledzić historię miasta, począwszy od wczesnego średniowiecza do XX w., podziwiać militaria, zbiory sreber z fabryki Norblina, wnętrza rzemieślniczych warsztatów i domów mieszczańskich.

Przeszliśmy potem koło warszawskiej Syrenki na Plac Zamkowy. Andrzej Kochanowski opowiedział historię Kolumny Zygmunta III Wazy. W nowożytnej Europie była to pierwsza świecka kolumna, a w Warszawie – pierwszy świecki pomnik. Zygmunt III Waza przeniósł stolicę z Krakowa do Warszawy, był wielkim protektorem sztuki – rozbudował Zamek (zwiedziliśmy tylko dziedziniec), zbudował Zamek Ujazdowski, odrestaurował Kościół św. Jana, sprowadził wielu artystów i kilka zakonów. Nadał miastu wiele przywilejów. Warszawa za jego panowania i jego syna stała się centrum politycznym i kulturalnym kraju. Władysław IV wzniósł kolumnę ku chwale ojca, chwale podwójnej: ziemskiej – miecz – i niebieskiej – krzyż.

Zeszliśmy schodami przy Zamku w dół do autokaru, aby udać się do Biblioteki Uniwersyteckiej na Powiślu, pięknej, jednej z najnowocześniejszych w Europie, pokrytej wiszącymi ogrodami. Obejrzeliśmy najróżniejsze pnącza sięgające kilku pięter wewnątrz budynku i wspaniałe kolorowe drzewa, krzewy i kwiaty, a także zioła na dachach biblioteki, skąd rozpościera się przepiękny widok na całą Warszawę.

Po krótkiej przerwie udaliśmy się autokarem na przejażdżkę po Powiślu, prawobrzeżnej Warszawie. Poprzez najnowocześniejsze estakady i mosty stolicy dotarliśmy na Ursynów do jednego z najnowocześniejszych kościołów w Polsce pod wezwaniem patrona Warszawy bł. (W)Ładysława z Gielniowa na ul. Przy Bażantarni. Są tam ogromne kilkupiętrowe postacie wyrzeźbione w tynku, przedstawiające obrazy z życia Jezusa i Jego apostołów. Robi to niezwykłe wrażenie. Patrzyliśmy na ten niezwykły korowód Świętych Postaci w milczeniu.

Wracając z Ursynowa podziwialiśmy nową, przebojową, apartamentową Warszawę, o której opowiadał nam barwnie pan Kochanowski, od lat zauroczony stolicą.

Wysiedliśmy przy Ogrodzie Saskim, jednym z najstarszych parków miasta. Obejrzeliśmy Grób Nieznanego Żołnierza, przestudiowaliśmy wszystkie, niedawno uzupełnione, miejsca bitew, w których brał udział polski żołnierz; podeszliśmy do pomnika Józefa Piłsudskiego (dłuta T. Łodziany), zapaliliśmy znicz.

Powędrowaliśmy do dyskusyjnej budowli, zasłaniającej Teatr Wielki. Większość warszawiaków uważa, że ten budynek zohydził Plac Zwycięstwa, zaburzył jego stylistykę. Pan Kochanowski próbował pokazać nam piękno wewnętrznego dziedzińca, z różnorodną fontanną…. Tu też rozstaliśmy się z naszym przewodnikiem i udaliśmy się w dalszą drogę do Lasek do Ośrodka dla Niewidomych.

Po drodze opowiadałam o mijanych zabytkach… Tyle lat mówię publicznie, ale jakie to trudne przekazywać wiedzę w takim tempie, w jakim mijamy omawiane obiekty… Wspomniałam Pana Kochanowskiego, który tak właśnie mówił kilka godzin…. Pomagała mi Krysia Żółtowska-Kostrzewa, znająca świetnie żoliborskie pomniki.

W Laskach czekała na nas urocza, młodziutka siostra franciszkanka, Służebnica Krzyża, która opowiedziała o Dziele Matki Czackiej, spokrewnionej z rodem Żółtowskich, bogatej arystokratki, która utraciwszy wzrok, oddała Bogu jeszcze więcej, bo całe swoje mienie, życie i poświęciła się niewidomym.

Do nas, do Domu Przyjaciół, przybył chory Michał senior. Zawsze ze wzruszeniem patrzę na poszczególnych Żółtowskich, którzy jak jeden mąż cieszą się na widok Michała i witają go serdecznie, okazują mu szacunek; wtedy też sobie myślę, że mimo różnic będziemy mogli być razem, bo jest Michał, który niezmiennie jest naszym autorytetem, łączy nas ze sobą i łączy nas z przeszłością naszego Związku – tak właśnie chcieli już nie żyjący Zbigniew i mały Michał.

Na spotkanie przybyli też Renia z Żółtowskich Jakubowska z mężem.

Było już późno, szybko więc obiegliśmy ośrodek i udaliśmy się na cmentarz do grobu Matki Czackiej, by po krótkiej modlitwie i zapaleniu zniczy pożegnać Laski. Musieliśmy się spieszyć, ponieważ niespodziewanie wyznaczono na ten dzień jeszcze wykład i uroczystą kolację.

Kiedy ruszaliśmy autokarem do Popowa, machali nam na pożegnanie Michał, Jakubowscy i młodziutka Siostra… Patrzyłam na nich radosna… Bardzo kocham Laski, mam tu niezawodnych przyjaciół, patronującą Matkę Czacką, czuję tu zawsze wielkie Dzieło Dobroci. Może choć odrobinę tego Dzieła udało się zobaczyć zwiedzającym dziś Żółtowskim… Z pewnością tak. Wracamy spokojni, słyszę ciche rozmowy, zadowolenie. Cieszę się w duchu…

PS. Na drugi dzień słyszę krytyczne uwagi pod adresem Wacława. Zarzut – za dużo modlitw…. Niewątpliwie, kiedy zwiedzamy sklepy, modlitw nie ma… Dość złośliwości, to nie pierwszy raz się zdarzyło. Ponieważ ustalałam z Wacławem miejsca modlitw i zapalania zniczy, czuję się w obowiązku przedstawić swój pogląd.

Dzięki Michałowi z Lasek, Ludwikowi ze Słonecznej – seniorom-potomkom założycieli Związku Rodu Żółtowskich, dzięki nieżyjącym – Zbigniewowi, małemu Michałowi i kilku, ale już niewielu, osobom reaktywował się Związek Rodu Żółtowskich.

I ten Związek ma określone zasady – zasady tamtego Związku: Bóg, Honor, Ojczyzna. Każdy może przeczytać adresy i listy, które Zarząd wysyła do Jana Pawła II. Pisze w jednym z nich o oddaniu się pod papieską opiekę, „by móc dalej żyć zgodnie z prawem Bożym, zaleceniami Matki Kościoła i tradycją przodków w myśl postanowień naszego Związku”, przeciwstawiając się kultowi „pieniądza, konsumpcji i używania życia”(nr 24).

Są wśród nas od początku istnienia Związku osoby niewierzące, ale obdarzają nas wierzących szacunkiem i niektórzy w dowód tego szacunku bywają na Mszach za rodzinę, a my wierzący odwzajemniamy się im poważaniem i sympatią.

Pojawiła się jednak na naszych corocznych zjazdach maniera cichego pokpiwania, podważania wartości katolickiego sposobu bycia i życia (pewne symptomy można było zauważyć wg mnie już na pielgrzymce do Papieża). Byłam gotowa zaliczyć tę postawę tylko jako brak w dobrym wychowaniu… Ale dobre wychowanie to też podstawa naszego związku. Czyżby, więc owionął nas wiatr obłudy? Czyżby trapiło nas naśladownictwo wielu współczesnych polityków – mówimy, co innego, a robimy, co innego?

Przeczytałam jeszcze raz motto „Związku Rodu”, słowa Jana Żółtowskiego, i pomyślałam – tylko w Związku Rodu wypełnionym „samodzielnością myśli, bohaterstwem czynu, świętością życia” chcę być, w innym nie.

BW

Pozwolę sobie na rozwinięcie skrótu BW: Bożenna Wanda Żółtowska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *