Zapomniana, polsko-austriacka przyjaźń

Bohaterami tego eseju są trzy historyczne postacie: - austriacki humanista, dramaturg, pisarz i poeta, Franciszek Teodor Csokor, jego polski przyjaciel, też dramaturg i poeta, poza tym oficer i dyplomata, Ludwik Hieronim hr. Morstin h. Leliwa, oraz jego małżonka, Janina Maria, hrabianka de domo Żółtowska h. Ogończyk. Csokor mieszkał w Cesarstwie Austro-Węgierskim, Morstin w zaborze rosyjskim, a Żółtowska pochodziła z pruskiej wtedy Wielkopolski. Byli w podobnym wieku: – najstarszym z całej trójki był Csokor, rocznik 1885, Morstin ustępował mu tylko o rok, zaś hrabianka Janina Żółtowska była młodsza od swego przyszłego męża o 9 lat. 

Nie wiemy, kiedy i gdzie się poznali. Mogło to mieć miejsce w 1912 lub 1913 roku w galicyjskim wtedy Krakowie, gdzie Morstin pracował w miesięczniku kulturalnym „Museion” jako jego współredaktor, a Csokor prawdopodobnie dość często odwiedzał wtedy to miasto, a zwłaszcza jego sławne w całej habsburskiej monarchii teatry.
Mogli się poznać nieco później, w czasie wielkiej wojny, w okopach frontu wschodniego. Hrabia był już w 1916 roku porucznikiem 2 Pułku Piechoty Legionów, a Csokor oficerem c. k. armii, prawdopodobnie stacjonującym w Galicji. Morstin pisał wtedy swoje pierwsze udramatyzowane pieśni, a Csokor pierwsze liryki, zebrane później w zbiór Gwałty oraz ekspresjonistyczne dramaty: Grzech wobec ducha i Czerwona ulica.
Równie dobrze mogli się też spotkać po pierwszej wojnie, nawet dopiero w 1935 roku, gdy Csokor był z wizytą w polskim PEN Klubie w Warszawie. Ale pewne jest, że cała trójka znała się dobrze przynajmniej na rok przed drugą wojną, bo od 1938 roku datuje się ich zachowana korespondencja.
Odkryłem ją w roku 2015 zbierając materiały do mojej dwujęzycznej, niemieckiej i polskiej książki Polskimi śladami Franciszka Teodora Csokora. Te 17 listów Csokora do Morstina i 1 Morstina do Csokora przechowuje warszawskie Muzeum Literatury pod sygnaturami 1263 i 1265. W zasadzie jest to połowa korespondencji; listy wiedeńczyka do hrabiego i jego żony, gdyż pisma odwrotne, pisane z Polski do Austrii zaginęły w niejasnych okolicznościach przy likwidacji wiedeńskiego mieszkania Csokora po jego śmierci.
Ten polski zbiór otwiera list Austriaka do Morstina z 25 marca 1939 roku. Został on napisany w Ostoi pod Pruszkowem, gdzie przy ul. 3 Maja 5 mieszkał przyjaciel Csokora, Jan Effenberger-Śliwiński, który udzielił mu gościny po jego ucieczce przed austriackim Anschlussem. Csokor porusza w nim temat swojej polskiej sztuki Jadwiga, o andegaweńskiej królowej i o zamiarze posiadania jej polskiego przekładu, który miał mu się przydać przy staraniach o to, by Polska stała się jego drugą ojczyzną. List ten kończy nadawca wytwornymi austriackimi pozdrowieniami:

  • Moje ucałowanie Rączek Szanownej Pani Małżonce i wszystkiego najlepszego dla Pana od Pańskiego szczerze oddanego Franza Theodora Csokora.
    Trzy tygodnie później, 15 kwietnia, Csokor wysłał do Morstinów następny list, tym razem z Mikołowa, gdzie wcześniej gościli go jego śląscy przyjaciele, Urszula i Teodor Holtzowie.
  • Słyszę o Pańskim odznaczeniu i gratuluję go Panu serdecznie! Jestem u przyjaciół i chciałbym na przyszły wtorek wyskoczyć na jeden dzień do Krakowa, gdyż planuję, w sprawie dramatu Krasińskiego (chodzi o Nie-boską komedię – przyp. aut.) porozmawiać z generałem Kukielem.
    Nie udało mi się ustalić, o jakim odznaczeniu pisze Csokor, być może chodziło mu o jakiś Morstina wojskowy awans. Po tym liście doszło do spotkania obu dramaturgów w Krakowie. Świadczy o tym następna korespondencja z 20 kwietnia:
  • Chciałbym Panu jeszcze powiedzieć, zanim skończę ten list, iż bardzo się cieszę, że się z Panem spotkałem, a nasz wspólny wieczór w Krakowie był jednym z najszczęśliwszych w moim naprawdę niezbyt radosnym życiu.
    Csokor spotkał się wtedy z gen. Marianem Kukielem, dyrektorem Muzeum Czartoryskich w Krakowie, który był jego znajomym z legionów, oraz z arcybiskupem krakowskim, Adamem ks. Sapiehą, który pomógł mu przy sfilmowaniu Jadwigi. Miała tego dokonać wytwórnia POL-BI-FILM Ignacego Figla. Niestety, 1 września 1939 roku wybuchła wojna i Csokor musiał przy pomocy swojego innego przyjaciela, byłego ambasadora RP w Austrii, Jana Gawrońskiego, uciekać do Rumunii. Stamtąd trafił potem do Jugosławii, a po jej upadku znalazł się w Dalmacji, na półwyspie Korčula.
    We wrześniu 1943 roku, gdy po przegranej Włoch, wojska niemieckie chciały zająć Dalmację, włoscy partyzanci przerzucili go do Bari, zajętego już przez aliantów, gdzie był wreszcie wolny. Franciszek Teodor zameldował się z polskim paszportem u Amerykanów i po dokładnym sprawdzeniu dostał, jako oficer łącznikowy, przydział do BBC.
    Rok później nawiązał kontakt z ambasadą RP w Rzymie, gdzie poznał Romana Brandstaettera. Do Austrii wrócił dopiero w 1946 roku i od razu rozpoczął odnawianie kontaktów z polskimi przyjaciółmi. Jego pierwszy powojenny list do hrabiego Morstina został napisany po angielsku w Wiedniu 23 czerwca 1949 roku:
  • Jestem taki szczęśliwy, że Pan żyje i ma dla mnie takie dobre wiadomości o 'Jadwidze’. Sądzę, że to przekład biednego Ludwika Goryńskiego (zamordowali go naziści), którego szukałem, by dać go Panu do przejrzenia. Proszę mi w tym tygodniu przesłać choć jeden fragment tekstu, albo od razu całość do ewentualnej publikacji.
    Widać, Csokor zapomniał, że tuż przed wybuchem wojny, dał Morstinowi jedną polską kopię tej sztuki na przechowanie i że jest ona w dalszym ciągu u hrabiego.
    Kolejny zachowany list datowany jest na 25 czerwca 1949 roku do Zakopanego, gdzie państwo Morstinowie mieszkali w wynajętej willi „Kozica”:
  • Wysyłam Panu dwie moje sztuki! Jeśli uważa Pan, że można z nimi w Polsce coś zrobić, to bardzo by mnie to ucieszyło. 'Kalipso’ grana już była w Burgtheater, tak samo jak 'Syn marnotrawny’.
    Csokor starał się twórczo pomóc Morstinowi i szukał na zachodzie możliwości wystawienia jego znanego przedwojennego dramatu Obrona Ksantypy:
  • A teraz szybka wiadomość dla Pana. 'Obrona Ksantypy’ już leży w Joseph Städter Theater i ma duże szanse. – to fragment listu Csokora z 1 marca 1950 roku. Jednak z innych źródeł wiemy, że do austriackiej premiery sztuki wtedy nie doszło.
    Aż trzy listy Csokora zachowały się z roku 1958. W jednym z nich, z 17 stycznia, prosi on Morstina o przekazanie pozdrowień dla Jana Gawrońskiego, który przebywał wtedy w Zakopanem, podobnie jak państwo Morstinowie.
    Sprawy Ksantypy przybrały lepszy obrót dopiero w następnym roku. Widać to w liście wysłanym do Zakopanego 17 stycznia 1959 roku z Florencji:
  • Dziś dostałem list od intendenta dr Horsta Gnekowa, któremu poleciłem 'Ksantypę’. On był tą sztuką oczarowany i chciałby ją wystawić jesienią po szlezwickiej premierze mojego 'Syna marnotrawnego’.
    Horst Gnekow był znanym niemieckim aktorem, dramaturgiem i reżyserem. Na taką miłą wiadomość zachowała się odpowiedź Morstina, wysłana z Zakopanego 29 stycznia po niemiecku w formie maszynopisu:
  • Jestem Panu niezmiernie wdzięczny za dobrą wiadomość. Oczywiście rozumiem, że to tylko Pańska zasługa. Dziękuję Panu serdecznie.
    Szlezwicka premiera Ksantypy w niemieckim tłumaczeniu Aleksandra von Guttry’ego została dokładnie opisana przez Morstina w jego książce Moje przygody teatralne:
  • Na bankiecie po premierze wstał Csokor i powiedział: – Przed chwilą zobaczyliśmy serce poety polskiego. Skonstatowaliśmy, jak ono bije – podobnie jak nasze serca. To jest dowodem, jak wielkie zadanie może spełnić teatr dla współpracy i porozumienia narodów.
    Ostatni zachowany list Csokora, tym razem do pani Niny, wysłany został do Warszawy, na stołeczny adres Morstinów – ul. Kanonia 24-36 m. 3, 1 marca 1963 roku, gdzie mieszkali oni od roku 1960:
  • Moja najdroższa Nino i Hieronim Ludwik,
    serdeczne podziękowanie. Lekarstwo, które potrzebujecie, wyślę w najbliższych dniach. Przedwczoraj otrzymałem tu w Waszej ambasadzie Krzyż Komandorski Orderu Polonia Restituta, a cała uroczystość była pokazana w tutejszej telewizji.
    Wspomniana uroczystość odbyła się w Wiedniu 28 lutego 1963 roku dzięki polskiemu ambasadorowi w Austrii, Karolowi Kurylukowi. Krzyż Komandorski dostał Csokor, jak napisano w załączonym do niego dyplomie, „za zasługi położone na polu współpracy kulturalnej między Austrią a Polską”.
    List Csokora do Niny i Ludwika Morstinów jest ostatnim zachowanym śladem ich polsko-austriackiej przyjaźni. Jak widać, Csokor pomagał swoim przyjaciołom i wspierał ich materialnie, choćby przez przysyłanie z Austrii leków, które w Polsce były wtedy z pewnością niedostępne. Morstinowie byli już w podeszłym wieku i często chorowali. Pierwsze nieszczęście przyszło dwa lata później, 19 marca 1965 roku. Wtedy zmarła Janina Morstinowa. Pochowano ją na warszawskich Powązkach. Ludwik Hieronim przeżył swoją ukochaną Ninę zaledwie o kilkanaście miesięcy – odszedł z tego świata 12 maja 1966 roku, tuż przed jubileuszem tysiąclecia Chrztu Polski. Z tej okazji Morstin próbował doprowadzić do druku polskiego tekstu csokorowej Jadwigi, było to wtedy jak najbardziej na czasie i mogło się udać, bo komuniści z tej okazji odpuścili nieco cenzurowanie kultury. Niestety, nie zdążył.
    Wkrótce po tym Jan Parandowski otrzymał od Csokora taki oto list:
  • Drogi Janie, właśnie otrzymałem wiadomość, że bardzo dobry i szlachetny Hieronim Ludwik Morstin nie żyje. W spuściźnie po Morstinie powinno się znajdować polskie tłumaczenie mojej 'Jadwigi’, którą mu zostawiłem na przechowanie w 1939 roku. Jeśli się ono znajdzie, to je zabierz do siebie.
    Nie wiadomo, czy Parandowski znalazł ów tekst w spuściźnie po dramaturgu i czy go od jego krewnych uzyskał. Tak po polskiej wersji Jadwigi bezpowrotnie zaginął wszelki ślad. W Austrii jest oczywiście dostępny niemiecki oryginał tej sztuki, ale w Polsce nie ma dziś żadnego dla niej zainteresowania. A szkoda, Austriak napisał wspaniały dramat o polskiej królowej, a Polacy nie mają o nim pojęcia!

Andrzej Sznajder

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *