Podróż do ośrodka była dość daleka dla większości przyjeżdżających. Ośrodek „Ziemowit” położony jest w Jarnołtówku tuż przy granicy z Czechami. Ale cóż to dla nas, żadne uciążliwości nie mogły nam przeszkodzić w spotkaniu. Znajdujemy się u stóp Gór Opawskich i możemy podziwiać piękne okolice.
W środę, dowiadujemy się, że Wacław z Łodzi przywiózł drugą edycję „Genealogii Rodu Żółtowskich”, przygotowaną przez Niego i żonę Elżbietę. Niestety oboje już nie żyją, ale dzieło ich pracy i trudu pozostało.
Po procesji Bożego Ciała, odbyło się zebranie zarządu, a po nim zebranie członków Związku. Zebranie rozpoczęliśmy minutą ciszy, pamięci tym którzy odeszli – Eli z Łodzi oraz Wojciecha z Warszawy. Oboje byli długoletnimi członkami Związku, działającymi na rzecz naszego zrzeszenia. Dyskutujemy, w jaki sposób moglibyśmy uczcić ćwierćwiecze istnienia naszego Związku, które przypada w przyszłym roku. Było kilka propozycji, lecz najbardziej trafną i realną, byłoby umieszczenie w Mochowskim kościele tablicy upamiętniającej wywodzenie się rodu Żółtowskich. Tradycyjnie przedstawiają się wszystkim zebranym, osoby przybyłe na Zjazd po raz pierwszy. Mówią chwilę o sobie i swoich rodzinach. Zawsze z radością przyjmujemy ich do naszego grona.
Członkowie zarządu przedstawiają sprawy związane z ich działaniami. Nasza skarbnik podsumowuje finanse, ja redaktorka kwartalnika proszę o nadsyłanie tekstów, to jest nieodzowne, by kwartalnik mógł się ukazywać systematycznie. Prezes Mariusz, informuje o zadaniach członków zarządu na najbliższy czas.
Po zebraniu ogólnym członków Związku, wysłuchaliśmy prelekcji przewodnika po górach, pana Tadeusza. Opowiadał o historii, geografii, geologii i pochodzeniu nazwy miejscowości Jarnołtówek. Najpewniej pochodzi od czeskiego rycerza Arnoldi, co oznacza – wieś. Prelekcja okazała się bardzo pouczająca i ciekawa.
Tuż po północy Bogusia została Babcią Ksawerego. Od rana „Dziadkowie” przyjmowali gratulacje.
Dzielna grupa wybrała się na zdobycie Biskupiej Kopy – 890 m n.p.m. Z możliwościami fizycznymi było różnie, jak wynika z relacji zdobywców szczytu, ale wszyscy dali radę.
Ksiądz celebrujący sobotnią mszę św. za nasz Ród podkreślił wagę tego, co tworzymy.
Po mszy zostaliśmy zaproszeni przez księdza do zwiedzenia okolicznych ciekawych miejsc.
Beata, Bogusia i Marek z Torunia pojechali do Nysy, jest to fascynujące miasto, pełne zabytków, jest jednym z najstarszych miast śląskich.
I tak nasz Zjazd dobiega do końca. Jeszcze wieczorne ognisko, jeszcze rozmawiamy i cieszymy się, że wszystko się udało. Znowu za rok się zobaczymy. I jak napisała Bogusia, „Są miejsca i ludzie, do których się chce wracać”