Krynica Morska 21-25 czerwca 2000

Lila z Sulechowa oraz B.W.

Burzliwa historia XX wieku sprawiła, że losy rzuciły nas w różne strony świata, ale my pamiętamy o sobie. Spotykamy się na kolejnych Zjazdach rodowych.

Tym razem Krynica Morska. Rolę gospodarza przejął Mariusz ze Sztumu. Przyjazdy rozpoczęły się już w środę w godzinach popołudniowych. Ośrodek wypoczynkowy „Bursztyn” położony jest na wzgórzu Mierzei Wiślanej. Z jednej strony widać Zalew Wiślany, a z drugiej po pięciu minutach spaceru napotykamy Bałtyk. Na Zjazd przybyło 80 osób.

Środa – dzień pełen słońca, po kłopotach z dojazdem docieram na miejsce. Komplet gości, parking zapełniony samochodami. Wciąż się witamy, Mariusz przydziela pokoje. Zmęczona po trudach dnia usypiam i nie słyszę, kiedy weszła Bożena Wanda – mieszkamy razem.

Czwartek – piękna pogoda wzywa mnie na ranny spacer nad morze, zbieram bursztyny. Przy śniadaniu pełno uśmiechów, powitań, uścisków, rozmów. Witam Krystynę i Jana z Polic, przywieźli syna Zbyszka, synową Małgosię i wnuki Olę i Bartka (mieszkają w Szczecinie, ale wkrótce przeniosą się do Polic).Przybyli dwaj Włodkowie: jeden ze Stargardu Gdańskiego, a drugi z Kielc. Nie było ich tyle lat na Zjazdach. Jest Daniela ze Szczecina, przedstawia swego męża Leszka (pierwszy raz na Zjeździe). Najwięcej witających gromadzi się przy Michale z Lasek.

Dzielimy się na grupy: jedni idą na Mszę św. do kaplicy, drudzy do kościoła, aby pójść na procesję Bożego Ciała. Po Mszach grupą idziemy nad morze, opalamy się, kąpiemy. Upał sięga 37C. Obiad, czas wolny, plaża. Ela, Wacław, Janusz z Łodzi dyskutują ze Stefanią z Korycina w salce konferencyjnej.

O godz. 16.00 odbyło się walne zebranie. Otwarcia dokonał prezes Andrzej Ludwik z Warszawy; na przewodniczącego zebrania został wybrany Mariusz ze Sztumu. Andrzej Ludwik zreferował działalność Związku w ostatniej kadencji. Sprawozdanie finansowe przedstawił Jarek ze Skierniewic. Bożena Wanda omówiła sprawy „Kwartalnika”. Rozpoczęły się wybory do nowego Zarządu. Na prezesa wybrano Rafała z Korycina; członkami zostali:

  1. Andrzej Ludwik z Warszawy,
  2. Ryszard z Suwałk,
  3. Bożena Wanda z Warszawy,
  4. Mariusz ze Sztumu,
  5. Mieczysław ze Szczecina,
  6. Natalia ze Skierniewic,
  7. Jarosław ze Skierniewic,
  8. Stefania z Korycina,
  9. Wacław z Łodzi,
  10. Tomasz z Gdańska,
  11. Stefan senior z Podkowy Leśnej,
  12. Iwona z Warszawy,
  13. Lidia z Sulechowa,
  14. Bogusia z Białej Starej.

Omówiono zaplanowaną na jesień pielgrzymkę do Rzymu.

Zajęłam się sprzedażą książek Żółtowskich. Największe zainteresowanie budziły Blaski prawdziwego światła. Matka Elżbieta Róża Czacka i jej dzieło autorstwa Michała z Lasek oraz Dwa pokolenia Jana Żółtowskiego. Dokupowano też Genealogię Rodu Żółtowskich śp. Michała z Łodzi. Niekończącym powodzeniem cieszą się Wspomnienia Benedykta z Godurowa. Nowo wydane książki o Żółtowskich zawdzięczamy Fundacji im. Heleny z Żółtowskich Kurnatowskiej: Pamiętnik wojenny 1939-1945 Romana Żółtowskiego (teścia Krystyny ze Szczęsnego), Życiorys mój – Stanisława Żółtowskiego z Aleksandrowi Kujawskiego (stryja Rafała). Niestety Stanisław z Aleksandrowa wydania swoich wspomnień nie doczekał. Zmarł w lutym tego roku.

W czasie obrad przybyła telewizja z Gdańska i 23 czerwca ukazało się sprawozdanie z naszego Zjazdu. Odwiedzili nas dziennikarze, Annai Tomasz Borkowie, z „Dziennika Bałtyckiego”. Przyjechał Henryk z Gdańska. Na wybory przywiózł syna Krzysztofa z żoną Joanną oraz wnuki Michała i Piotra. Na krótko odwiedziła nas Agata, żona Stefana z Podkowy Leśnej z Helenką oraz najmłodszym uczestnikiem Zjazdu – synkiem Jerzym. Agata jak zwykle promienna, szczęśliwa mama. Jej obecność wprowadza tyle pogody i radości.

Wieczorem na spotkaniu Zarządu podzielono pracę pomiędzy poszczególne osoby. Omówiono kolejny jubileuszowy Zjazd. Padła propozycja, ażeby to była Wielkopolska. Po kolacji spotkaliśmy się w kawiarni, potem część Żółtowskich odbyła wieczorny spacer brzegiem morza.

Piątek obudził nas pochmurnym niebem. Mimo to całą grupą udaliśmy się na przystań. Wypłynęliśmy do Fromborka. Rejs byt nieco ryzykowny. Zachowanie kapitana statku wskazywało na wypicie przez niego dość dużej ilości alkoholu. Nie wszyscy o tym wiedzieli, ale Helena z Józefem z Torunia zrezygnowali z rejsu. Na statku Agacie z Gdańska odpadł flek z buta, Tomek próbował go przykleić. Nagle z tłumu wyłania się Sławek ze Szczecina z mentolem „fresh makerem” w dłoni, jak w reklamie telewizyjnej – śmiech. Poprawia to humor Agacie. Zaczyna padać deszcz, przenosimy się pod pokład na kawę, herbatę. Przy stoliku siedzi wypróbowana w bojach czwórka brydżystów: Stefan senior z Podkowy Leśnej, Wacław i Janusz z Łodzi oraz Andrzej Ludwik z Warszawy. „Trzy piki, trzy bez atu, cztery trefle” – licytują. Dobijamy do brzegu. Oczekuje nas przewodnik, Mieczysław Janicki.

Frombork jest niewielkim miastem położonym nad Zalewem Wiślanym. Swoje piękno zawdzięcza falistemu ukształtowaniu terenu, zabytkom i wspaniałej zieleni. Zaczynamy od zwiedzania zamku i katedry. W katedrze wysłuchaliśmy koncertu organowego. Zwiedzamy obserwatorium i muzeum Kopernika. Wciąż pada deszcz. Na końcu seans w planetarium, wygodne fotele, ciemność, ciepło – wszystko to sprzyja krótkiej drzemce. Następnie młodzi Żółtowscy udali się na wieżę zamkową podziwiać panoramę miasta. Druga grupa poszła obejrzeć muzeum-szpital Św. Ducha oraz ogród, w którym uprawia się zioła. Wielką ich znawczynią okazała się Stefania z Korycina. Powrót, wielka radość, ponieważ czekało na nas jedzenie, spotkania towarzyskie oraz mecz siatkówki.

Sobota – piękna słoneczna pogoda. Po śniadaniu szum, gwar na parkingu, ryk wielkiego motoru „harleya” (obiekt marzeń wielu młodych ludzi). Przybył motocyklista w czarnej skórze: to ksiądz Krzysztof z Gdańska. Przyjechał odprawić Mszę św. w intencji Rodu Żółtowskich. Do Mszy służył Michał z Białej Starej. Tomek z Gdańska odczytał „Akt zawierzenia Rodziny Żółtowskich Matce Bożej” ułożony przez Włodzimierza ze Stargardu Gdańskiego. Na tacę, jak zwykle, zbierał Wacław z Łodzi. Księdzu został wręczony dyplom pamiątkowy Rodu Żółtowskich.

Potem odbyła się prelekcja dr. Janusza Hochleitnera z Wyższej Szkoły Zarządzania i Przedsiębiorczości im. B. Jańskiego w Elblągu pt. „Święci Ziemi Elbląskiej”. Opowiadał w dość oryginalny sposób o śmierci św. Wojciecha i życiu bł. Doroty z Mątowów Wielkich (jej liturgiczne wspomnienie przypada właśnie 25 czerwca).

Piękna pogoda sprzyja wyjściu na plażę, kąpieli w morzu.

O godz. 16.00 odbyło się spotkanie młodych Żółtowskich z Michałem z Lasek. W spotkaniu udział wzięli Janusz z Łodzi, Bogusia z Białej Starej i Lila z Sulechowa. Dzieci podzieliły się swoimi spostrzeżeniami ze Zjazdu oraz zastanawiały się nad organizowaniem czasu wolnego. Wujek Bronek z Berlina obdarował je tabliczkami czekolady, wujek Leszek ze Szczecina – słodyczami, wujek Wacław z Łodzi zaś wręczył im książki. Janusz z Łodzi zorganizował konkurs rzutu lotkami do tarczy. Dzieciaki otrzymały dyplomy. Michał z Lasek snuł barwne opowieści, dzieci słuchały, zadawały pytania i odpowiadały na nie.

Padła propozycja z ust młodych Żółtowskich zorganizowania wspólnego wypoczynku letniego w 2001 roku. Krystyna-Kicia ze Szczęsnego zaprosiła młodzież do swej stadniny na naukę jazdy konnej. Rodzice przyjęli chętnie tę propozycję. Mają pomóc w zorganizowaniu posiłków, rozbiciu namiotów, postawieniu przyczep kempingowych. Agnieszka z Wrocławia, córka Tadeusza, podjęłaby się nauki jazdy konnej. Jest dyplomowanym instruktorem jeździectwa. Opieką i organizacją mają się zająć Bogusia z Białej Starej, Lila z Sulechowa i Janusz z Łodzi. Cały ten plan zostanie omówiony na najbliższym posiedzeniu Zarządu.

Adaś ze Szczęsnego kończy pisać sztukę teatralną na 10. jubileuszowy Zjazd Rodu. Obsady ról podjęła się Bogusia z Białej Starej. Opracowanie artystyczne i reżyseria przypadły Tomkowi z Gdańska.

W sobotę przyjechała Kasia z mężem, córka Mieczysława ze Szczecina – pierwszy raz na Zjeździe. Adaś z Płocka, syn Piotra i Agnieszki stał się o wiele rozmowniejszy powiedział: „Mam 2 lata”.

Pożegnalna kolacja nie udała się, ponieważ pani kierownik Ośrodka „Bursztyn” zlekceważyła nasze prośby. Ubrani wizytowo, nie mieliśmy szans zasiąść przy wspólnym stole. Zabraliśmy więc jedzenie do kawiarni, przesiedzieliśmy tam do późnych godzin nocnych.

Niedziela – czas odjazdu. Znowu piękna pogoda słońce i ciepło. Rozmowy pożegnalne, ostatni łyk kawy, uściski, wymiany telefonów, adresów, klaksony samochodów. Zjazd filmował Rafał z Korycina, nagranie radiowe – Urszula z Warszawy, breloki zjazdowe wyprodukował Jarek ze Skierniewic. Na Zjazd przyszły telegramy z życzeniami od Hanny Żółtowskiej-Kwiatkowskiej, Wojtka Żółtowskiego z Torunia z rodziną. Rafał z Korycina, obecny prezes Zarządu, wręczył książkę i dyplom największemu! „rozśmieszaczowi” i dowcipnisiowi – Sławkowi ze Szczecina. Jak zwykle Natalia i Basia ze Skierniewic przyjmowały opłaty za pobyt, składki, udzielały wyjaśnień, sprzedawały stare i nowe bibeloty.

Dziękujemy Bogusi i Witkowi z Białej Starej za wspaniałą jajecznicę ze 180 jaj na piątkowe śniadanie i Mariuszowi ze Sztumu za przygotowanie Zjazdu.

Do zobaczenia za rok.

Z przykrością informuję, że sprawozdanie z wyborów, które miała napisać Iwona, nie dotarło do redakcji „Kwartalnika”, mimo ponawianych przeze mnie próśb. Musimy się zadowolić informacją zawartą w tekście Lili i moim.

B. W.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *